T-Force. Tajny oddział na tropie naukowców Hitlera

T-Force. Tajny oddział na tropie naukowców Hitlera18.09.2022 17:56
Powojenny test rakiety V2
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

Porwania, nielegalne przesłuchania, niszczenie infrastruktury za linią frontu. Zadania brytyjskich sił specjalnych znanych pod nazwą T-Force to jeden z mniej znanych epizodów II wojny światowej. Zadaniem T-Force było przechwycenie niemieckich naukowców i technologicznego dorobku III Rzeszy. Brytyjczycy stosowali w tym celu niekonwencjonalne metody.

Wraz z siłami inwazyjnymi, jakie w dniu "D" wylądowały na plażach Normandii, na kontynencie europejskim pojawiła się specjalna jednostka składająca się z Amerykanów i Brytyjczyków. Oddział liczył początkowo 21 żołnierzy, z czego pięciu było oficerami amerykańskimi, a trzech brytyjskimi.

Nieliczna grupa błyskawicznie rosła w siłę, przejmując pod swoją komendę kolejne jednostki, by pod koniec wojny liczyć ponad 3 tys. ludzi, dysponujących solidnym zapleczem transportowym i realną władzą, pozwalającą na działania daleko wykraczające poza wojskowe regulaminy, a nawet międzynarodowe, sojusznicze porozumienia. Jak to możliwe?

T-Force: cel uświęca środki

Tajemniczym oddziałem, którego istnienie ujawniono dopiero w XXI wieku, był T-Force (Target-Force). Nazwano tak specjalną grupę, powstałą za sprawą planu opracowanego przez późniejszego twórcę literackiego Jamesa Bonda, Iana Fleminga. Jej zadaniem było pozyskiwanie technicznej wiedzy III Rzeszy zarówno w postaci sprzętu czy dokumentacji badań, jak i ludzi, którzy za te badania odpowiadali.

Ian Fleming, jeden z pomysłodawców powstania T-Force, Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Ian Fleming, jeden z pomysłodawców powstania T-Force
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

Pod względem celów było to zbliżone do amerykańskiej operacji Paperclip, gdzie niemieccy naukowcy – niekiedy mający na sumieniu zbrodnie wojenne – zyskiwali szansę na nowe życie i zapomnienie dawnych win w zamian za podzielenie się wiedzą i pracą na rzecz nowej, amerykańskiej ojczyzny.

Pod względem środków T-Force działał zupełnie inaczej. Owszem, liczył na współpracę ze strony pokonanych Niemców. Ale tam, gdzie współpracy nie było, cel uświęcał środki – T-Force porywał, więził, wysadzał w powietrze: robił wszystko, by przechwycić najcenniejsze niemieckie zasoby, a zarazem by uniemożliwić przejęcie ich przez Sowietów.

Opisujący działania T-Force Ian Cobain z brytyjskiego "Guardiana" porównał nawet ich praktykę (raczej mocno na wyrost) do Gestapo: "Zazwyczaj podoficer zjawia się bez uprzedzenia w domu lub biurze Niemca i ostrzega, że będzie potrzebny. Nie podaje mu żadnych szczegółów dotyczących powodów, ani nie przedstawia swoich referencji. Jakiś czas później Niemiec zostaje schwytany (często w środku nocy) i wywieziony pod strażą. Procedura ta przypomina w dużym stopniu metody gestapo (…)".

Na tropie Heisenberga

Prawdopodobnie jednym z najsłynniejszych działań, w których wzięli udział żołnierze T-Force, była część operacji Alsos polegająca na bezpośrednim przechwyceniu niemieckich naukowców i sprzętu związanego z programem atomowym III Rzeszy. Realizacją tych zadań zajął się właśnie T-Force.

Demontaż eksperymentalnego, niemieckiego reaktora jądrowego, Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Demontaż eksperymentalnego, niemieckiego reaktora jądrowego
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

Efekty były spektakularne: T-Force przejął m.in. nieuszkodzony niemiecki reaktor, a także dokumentację badań, próbki materiałów rozszczepialnych – w tym osiem ton tlenku uranu, a przede wszystkim – mimo geograficznego rozproszenia – doprowadził do przechwycenia niemieckich badaczy, jak Walther Bothe, Richard Kuhn czy Walter Heisenberg.

Jak przejąć niemieckie technologie?

Ale nie tylko atom interesował T-Force. Za sprawą oddziału do Wielkiej Brytanii trafili m.in. niemieccy specjaliści odpowiedzialni za budowę bomb kierowanych, a także prace nad napędem okrętów podwodnych niezależnym od powietrza atmosferycznego.

Gala Solve for Tomorrow

W swoich działaniach T-Force nie miał zahamowań: naruszał ustalone podczas rozmów pokojowych linie demarkacyjne, zapuszczał się do sowieckiej strefy okupacyjnej, a nawet wysadzał niektóre obiekty, aby nie dostały się w ręce sojuszniczych Francuzów.

Przykładem takich działań był m.in. rajd na Kilonię, mający na celu uniemożliwienie zajęcia miasta przed Sowietów, których podejrzewano o zamiar wtargnięcia do Danii. Chodziło zarazem o pozbawienie ZSRR możliwości korzystania po II wojnie ze strategicznie położonego portu, ułatwiającego kontrolę nad wyjściem z Morza Bałtyckiego.

Niemiecka bomba kierowana Fritz X, Źródło zdjęć: © Kogo, Lic. GFDL, Wikimedia Commons
Niemiecka bomba kierowana Fritz X
Źródło zdjęć: © Kogo, Lic. GFDL, Wikimedia Commons

Za sprawą T-Force doszło także do zbombardowania niemieckiego ośrodka badawczego w Oranienburgu, niedługo przed wkroczeniem na jego teren oddziałów Armii Czerwonej. Jednostka ewakuowała – a w zasadzie porwała – niemieckich naukowców z zajętego przez Sowietów Magdeburga.

T-Force – siły niespecjalne

Rola T-Force przez długie lata pozostawała nieznana. Stosunkowo nieliczna jednostka pełniła niezwykle ważną rolę, wykonując zadania, które współcześnie byłyby przypisane siłom specjalnym.

W skład T-Force nie wchodziły jednak specjalnie wyszkolone jednostki – poza składającymi się ze specjalistów kadrami. T-Force przejmowała kontrolę nad tymi oddziałami, które aktualnie nie walczyły na froncie i pełniły drugorzędne role.

W obrębie zainteresowań T-Force znajdowało się wszystko, co związane z wywiadem gospodarczym i technologią. Poza najsłynniejsza akcją, jaką było przejęcie niemieckiego programu atomowego, w ręce Brytyjczyków (i częściowo Amerykanów) trafili także specjaliści odpowiedzialni za badanie podczerwieni, gazy bojowe (w tym sarin), testy prowadzone na więźniach obozów koncentracyjnych, optykę, aerodynamikę (m.in. skośne skrzydła samolotów), technologię rakietową czy akustykę podwodną, kluczową dla wykrywania i zwalczania okrętów podwodnych.

Nie jest jasne, jak wielu Niemców zostało porwanych i przesiedlonych lub dostarczonych na przesłuchanie do Wielkiej Brytanii - badacze podają liczby od 500 do 1500 osób. Ostatecznie przekraczające prawo akcje doprowadziły do interwencji ministerstwa spraw zagranicznych, które wymusiło zakończenie działania do T-Force 30 czerwca 1947 r.

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.