Oppenheimer nie przewidział. Chcieli zrzucić bombę atomową na Księżycu

Oppenheimer nie przewidział. Chcieli zrzucić bombę atomową na Księżycu28.07.2023 14:39
Księżyc i jego terminator widziany z Ziemi
Źródło zdjęć: © Licencjodawca

Gdy 20 lipca 1969 r. Amerykanin postawił stopę na powierzchni Księżyca, zakończył się najbardziej intensywny okres kosmicznego wyścigu, który początkowo wygrywali Rosjanie. Jednak dekadę wcześniej USA miały inny plan odciśnięcia na nim swego piętna.

W kinach możemy obecnie obejrzeć film "Oppenheimer", historię naukowca z projektu Manhattan, który doprowadził do zakończenia II wojny światowej. W obliczu niszczycielskiej siły bomby atomowej, do której powstania doprowadził ten projekt, Japonia nie mogła nic zdziałać i skapitulowała niedługo po zrzuceniu ładunków na Hiroszimę i Nagasaki.

Ojciec bomby atomowej, który nie chciał bomby termojądrowej

Wcześniej, podczas pierwszej próbnej eksplozji o nazwie kodowej Trinity, Julius Robert Oppenheimer - widząc, jak niszczycielska jest siła broni atomowej - zacytował stary hinduski tekst: "Teraz stałem się śmiercią, niszczycielem światów".

Pierwsza w historii naziemna eksplozja bomby atomowej 16 lipca 1945. , Źródło zdjęć: © Licencjodawca | United States Department of Energy
Pierwsza w historii naziemna eksplozja bomby atomowej 16 lipca 1945.
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | United States Department of Energy

Amerykański fizyk został głosem wielu naukowców, którzy dostrzegali w dalszym rozwoju broni atomowej ogromne niebezpieczeństwo dla ludzkości. Współpracował z amerykańską Komisją Energii Atomowej i w 1949 r. sprzeciwiał się realizacji projektu bomby wodorowej. W 1954 r. odebrano mu dostęp do tajnych dokumentów, przez co nie miał prawdopodobnie pojęcia o jednym z najbardziej absurdalnych pomysłów w historii na użycie broni atomowej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Tech Summer Challenge czas zacząć. Jedziemy z technologią w las!

W październiku 1957 r. Rosjanie wynieśli na orbitę pierwszego w historii satelitę. Sputnik 1 przez 22 dni obiegał Ziemię, nadawał radiowy sygnał, dało się go zauważyć przez lornetkę, a w sprzyjających okolicznościach nawet gołym okiem. To był ogromny policzek dla USA, dlatego czym prędzej zaczęły one myśleć o odpowiedzi. Musiała być to odpowiedź, którą zobaczy każdy. A co widać z każdego miejsca na Ziemi? Księżyc.

Właśnie dlatego pomysł zdetonowania bomby jądrowej na powierzchni Srebrnego Globu, co miało doprowadzić do postania grzyba atomowego widocznego z odległości kilkuset tysięcy kilometrów, zaprzątnął umysły amerykańskich wojskowych.

Projekt A119, czyli Studium Badawczych Lotów Księżycowych

W maju 1958 r. rozpoczęła prace grupa naukowców, którą kierował dr Leonard Reiffel pod auspicjami Armour Research Foundation. Projekt otrzymał nazwę A119. W tej grupie znaleźli się między innymi Gerard Kuiper, a wraz z nim jego doktorant Carl Sagan. Ten sam, którego znamy jako autora książek "Błękitna Kropka" i "Kontakt", popularyzatora nauki o światowej sławie.

Naukowcy mieli nie tylko ocenić potencjalne korzyści z perspektywy wizerunkowej, czyli to, jak duży potrzebny jest ładunek, by zapewnić widoczność eksplozji z Ziemi, ale także uzasadnić sens projektu z perspektywy naukowej.

Carl Sagan zakładał początkowo, że eksplozja - mimo swojej niszczycielskiej siły - mogłaby przyczynić się do wykrycia ewentualnej obecności organicznych związków na Księżycu. Śladową obecność aminokwasów odkryto później w próbkach przywiezionych przez astronautów misji Apollo, ale i tak przez lata uznawano powierzchnię Księżyca za martwą. Dziś nie jesteśmy już tego pewni.

Pierwsze zdjęcie Ziemi z orbity Księżyca, wykonane przez Lunar Orbiter 1 w 1966 roku., Źródło zdjęć: © Licencjodawca | NASA
Pierwsze zdjęcie Ziemi z orbity Księżyca, wykonane przez Lunar Orbiter 1 w 1966 roku.
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | NASA

Inną korzyścią, nawet sensowną, było wykorzystanie powstałej fali uderzeniowej, która skierowana byłaby w stronę Księżyca, nie tylko do wywołania sprzyjających warunków do badań składu powierzchni i jej własności, ale też do wywołania aktywności sejsmicznej. Ta pozwoliłaby na badania podpowierzchniowej struktury Księżyca, tak jak bada się wnętrze Ziemi.

Carl Sagan udokumentował udział w ramach projektu A119 w swoich zapiskach, a w 1959 r. nawet upublicznił tytuły poufnych dokumentów co w tamtym czasie było traktowane jako naruszenie bezpieczeństwa. Gdy światło dzienne ujrzała jego pośmiertna biografia w 1999 r. i jego zaangażowanie w projekt stało się oczywiste, Leonard Reiffel poczuł się zobowiązany, by odszyfrować znaczenie projektu A119.

Pierwsze strony raportu podsumowującego działania podjęte w ramach projektu A-119. Wśród autorów Carl Sagan., Źródło zdjęć: © Licencjodawca | DTIC
Pierwsze strony raportu podsumowującego działania podjęte w ramach projektu A-119. Wśród autorów Carl Sagan.
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | DTIC

Nie wszystkie media ograniczyły się do rzetelnego przekazu. Pojawiły się sensacyjne nagłówki, jakoby eksplozja miała rozsadzić Księżyc, a nawet doprowadzić do śmierci milionów ludzi na Ziemi. Nic z tych rzeczy, gdyż prawie na samym początku okazało się, że możliwości, jakimi dysponują Amerykanie, są ograniczone.

Z wielkiej chmury mały deszcz

Plan, by zdetonować na Księżycu potężną bombę wodorową, został zastąpiony pomysłem detonacji bomby atomowej - i to nawet o mniejszej sile niż ta, którą zrzucono na Hiroszimę. Powodem był jeszcze bardzo mało zaawansowany rozwój rakiet, które byłyby w stanie dostarczyć ładunek na Księżyc. Planowano więc użycie rakiet balistycznych, ale i te, mimo intensywnego rozwoju konstrukcji od końca II wojny światowej, miały ograniczony udźwig. A miały polecieć nie do celu na Ziemi, ale na innym ciele niebieskim.

Amerykańskie pociski balistyczne z czasów projektu A119., Źródło zdjęć: © Licencjodawca | USAF
Amerykańskie pociski balistyczne z czasów projektu A119.
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | USAF

Pojawiły się wątpliwości, czy grzyb atomowy, który wytworzy eksplozja, będzie wystarczająco dobrze widoczny z Ziemi. Wybuch miał mieć miejsce w okolicy księżycowego terminatora (linia oddzielająca oświetloną jego część od nieoświetlonej) po stronie nieoświetlonej - tak, by światło słoneczne oświetliło wznieconą chmurę. Jednak na Księżycu nie ma atmosfery i fala uderzeniowa uległaby szybkiemu rozproszeniu, nie wytworzyłby się charakterystyczny grzyb. Sam wybuch dałoby się zauważyć z Ziemi, ale związany z nim błysk prawdopodobnie nie różniłby się on takiego, który widać w momencie upadku bardzo dużego meteoroidu.

Oficjalnie mówi się, że zadecydował ludzki rozsądek. Już samo wystrzelenie ładunku jądrowego z pomocą pocisku balistycznego byłoby bardzo niebezpieczne, a potencjalna utrata kontroli nad nim, która skutkowałaby nieosiągnięciem celu i wejściem na trajektorię kolizyjną z Ziemią, nieprzewidywalna w skutkach. Obawiano się również samych skutków eksplozji na Księżycu i wpływu na jego późniejszą eksplorację załogową i naukową. W 1954 r. źle wyliczona siła eksplozji bomby wodorowej na atolu Bikini doprowadziła do znacznie większego skażenia niż planowane.

Księżycowy terminator w 1 kwadrze. Miejsce, gdzie widać najlepiej przestrzenność szczegółów na jego powierzchni., Źródło zdjęć: © Licencjodawca | NASA
Księżycowy terminator w 1 kwadrze. Miejsce, gdzie widać najlepiej przestrzenność szczegółów na jego powierzchni.
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | NASA

Podobna pomyłka mogła mieć miejsce na Księżycu. Projekt A119 nie był zresztą pomysłem oryginalnym. Do jego realizacji zmobilizowały USA nie tylko sukcesy Związku Radzieckiego w Kosmosie, ale też informacje o ich własnym projekcie E-4. Opracowany przez cenionego fizyka jądrowego Jakowa Borysowicza Zeldowicza plan zakładał atomową eksplozję na Księżycu.

Widoczny z Ziemi wybuch byłby niepodważalnym dowodem powodzenia programu Łuna i lądowania radzieckiego pojazdu na Księżycu. Jednak i Rosjanom towarzyszyły wątpliwości, które doprowadziły do zarzucenia projektu. Świadomi niedoskonałości swoich technologii, obawiali się, że rakieta spadnie na teren ZSRR, a co gorsza państwa zachodniego co wywoła światowy kryzys.

Projekt A119 zakończono już w styczniu 1959 r. Warto pamiętać, że od 1958 r. NASA realizowała program Merkury, który zaowocował pierwszym bezzałogowym lotem już we wrześniu 1959 r, a potem doprowadził do pierwszego lotu Amerykanina w Kosmos. Niewątpliwie projekt A-119 był w kontrze do planów wysłania człowieka w kosmos i dalej na Księżyc.

Broń atomowa gdziekolwiek w kosmosie to zły pomysł

Oppenheimer nie miał okazji wypowiedzieć się na temat projektu A119, ale jego obawy co do konsekwencji użycia broni atomowej na Ziemi wpasowują się w obawy co do użycia takiej broni na powierzchni Księżyca, a także gdziekolwiek w kosmosie.

Dziś wiemy, że nawet próba zmiany toru asteroidy z pomocą pocisku jądrowego stworzyłaby więcej zagrożeń, w postaci odłamków poruszających się po nieprzewidywalnych trajektoriach, niż korzyści. Wpływ projektu A119 na opinię publiczną w dłuższej perspektywie byłby znikomy w porównaniu z tym, co dało lądowanie człowieka na Księżycu.

W 2009 r. sonda Lunar Recoinassance Orbiter wykonała zdjęcia powierzchni Księżyca, na której widać pozostałości po lądowaniu człowieka, w tym części pojazdów i charakterystyczne ślady po przejażdżkach księżycowymi łazikami.

Karol Żebruń - dziennikarz Wirtualnej Polski

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.