Od zapadni po lotniskowe skanery, czyli lotnicze bezpieczeństwo po zamachu na WTC

Od zapadni po lotniskowe skanery, czyli lotnicze bezpieczeństwo po zamachu na WTC11.09.2021 15:50
Uszkodzony przez bombę, somalijski samolot pasażerski

Porwanie samolotu? Bywało dziecinnie proste. Zanim zamach na World Trade Center całkowicie zmienił powietrzne podróże, bywały okresy, gdy w samych Stanach Zjednoczonych porywano jeden samolot tygodniowo. Zaproponowano wówczas drastyczne rozwiązanie: zakładanie pasażerom rękawic bokserskich. Po to, by nie mogli trzymać w dłoniach broni.

Do pierwszego porwania samolotu doszło w 1931 roku w Peru, jednak przez długie dziesięciolecia było to zjawisko marginalne. Nasiliło się po II wojnie światowej, gdy porwanie stało się ryzykowną, ale realną szansą na przeskoczenie żelaznej kurtyny i przedostanie się na Zachód.

W Polsce po raz pierwszy skorzystano z tej możliwości w 1949 roku. Student Politechniki Warszawskiej i były łącznik Armii Krajowej, Henryk Malinowski wraz z kilkoma pomocnikami sterroryzował wówczas załogę i pasażerów samolotu Li-2, lecącego z Gdańska do Łodzi. Maszyna wylądowała w Szwecji, gdzie porywacze poprosili o azyl.

Prawdziwa plaga porwań nastąpiła jednak ponad dekadę później w Stanach Zjednoczonych, wraz z rosnącą popularnością podróży lotniczych. W latach 60., w szczytowym okresie dochodziło nawet do jednego porwania tygodniowo. Jak to możliwe?

Ekonomia bezpieczeństwa

Nie było żadnych kontroli na lotniskach! Lobby powietrznych przewoźników miało wystarczające pieniądze, wpływy i determinację, by przez długie lata torpedować wszelkie próby zaostrzenia lotniskowych kontroli.

Z punktu widzenia linii lotniczych rachunek był prosty: taniej co jakiś czas zapłacić okup albo wylądować nie tam, gdzie planowano, niż narażać dobrze płacących pasażerów na niedogodności, związane z procedurami bezpieczeństwa.

Niebo – nie tylko nad Stanami Zjednoczonymi – przez ponad dekadę przypominało Dziki Zachód. Władzę w powietrzu miał nie pilot, ale ten, kto trzymał w ręku rewolwer. Albo teczkę z bombą.

Bandyci i idealiści

To właśnie z tamtej epoki pochodzą najbardziej niesamowite historie lotniczych porwań. D.B. Cooper wręczył stewardessie karteczkę z informacją o bombie, poprosił o cztery spadochrony i 200 tys. dol., po czym wyskoczył gdzieś nad Górami Kaskadowymi, pozostawiając po sobie legendę i niezamknięte przez długie lata śledztwo FBI. Śledczy ostatecznie zrezygnowali z poszukiwań porywacza w 2016 roku, uznając go za zmarłego.

Portret pamięciowy D.B. Coopera, Źródło zdjęć: © FBI
Portret pamięciowy D.B. Coopera
Źródło zdjęć: © FBI

Prawdziwą plagą były też porwania o charakterze politycznym. W samym tylko 1968 roku 38 porywaczy amerykańskich maszyn zmusiło pilotów do obrania kursu na Kubę. Było ich tak wielu, że Fidel Castro zorganizował dla przybyszów specjalny ośrodek, gdzie mając dach nad głową i skromną wypłatę mogli wdrażać się do życia w socjalistycznym raju.

Amerykanie również podeszli do problemu pragmatycznie – uczyli pilotów najważniejszych zwrotów po hiszpańsku i szkolili z procedur lądowania w Hawanie. Powstał nawet wzór pisma z żądaniem wydania przez Kubę porwanego samolotu.

Dla niektórych – jak w przypadku weterana z Wietnamu Raffaele'a Minichiello – porwanie stało się przepustką do kariery. Amerykanin włoskiego pochodzenia, o aparycji filmowego gwiazdora, wobec kłopotów z prawem na amerykańskiej ziemi zapałał miłością do ojczyzny przodków. Porwał samolot, zwolnił pasażerów, a pilotowi kazał lecieć do Włoch, gdzie po odbyciu symbolicznej kary zaczął grywać w spaghetti westernach.

Choć porywacze byli często po prostu pospolitymi bandytami, a porwania stawały się także narzędziem terroru politycznego, nie brakowało idealistów czy desperatów, dla których towarzyszący porwaniom rozgłos był szansą na wołanie o sprawiedliwość.

Należał do nich Ricardo Chavez Ortiz, który po porwaniu zażądał zorganizowania konferencji prasowej. W długim wystąpieniu przedstawił amerykański systemowy rasizm i problemy trapiące Meksykanów, stając się gwiazdą ruchu Chicano, walczącego o prawa latynoskiej mniejszości.

Ricardo Chavez Ortiz wykorzystał porwanie do zorganizowania konferencji prasowej, Źródło zdjęć: © University of California
Ricardo Chavez Ortiz wykorzystał porwanie do zorganizowania konferencji prasowej
Źródło zdjęć: © University of California

Jak powstrzymać porywaczy?

Kres epoki bezproblemowych porwań nadszedł dość przypadkowo, gdy jeden z porywaczy wycelował broń w głowę siedzącego obok pasażera. Choć dzięki wysiłkom negocjatorów obeszło się bez tragedii, sprawa nie rozeszła się – jak dotychczas – po kościach. Wszystko za sprawą faktu, że sterroryzowanym pasażerem okazał się amerykański senator James Eastland.

Żadne pieniądze ani wpływy lotniczych potentatów nie mogły już powstrzymać nadchodzących zmian. Obok prac nad zmianą prawa, o pomoc zwrócono się do opinii publicznej. Poszukiwano skutecznych metod na przeciwstawienie się powietrznym porywaczom.

Pomysłów nie brakowało. Jednym z nich było wybudowanie na Florydzie repliki lotniska w Hawanie. Postulowano wbudowanie w podłogę samolotu zapadni, która wyrzucałaby porywacza, zakradającego się do kabiny pilotów, a także zakładanie pasażerom rękawic bokserskich, dzięki czemu byliby niezdolni do wyciągnięcia i trzymania broni.

Nie zabrakło także bardziej subtelnych sugestii, jak typowanie porywaczy na podstawie wyglądu i zachowania. Porywaczem miał być posiadacz wojskowej kurtki, unikający kontaktu wzrokowego.

Wnętrze kabiny Concorde'a - ikony podróży lotniczych lat 70., Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons, Kurkoe, Lic. CC BY-SA 3.0
Wnętrze kabiny Concorde'a - ikony podróży lotniczych lat 70.
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons, Kurkoe, Lic. CC BY-SA 3.0

Wszystkie te pomysły, choć zgłaszane w dobrej wierze, nie przetrwały w zderzeniu z realiami, choć - co warte wzmianki - typowanie podejrzanych pasażerów na podstawie zachowania z czasem stało się standardem. Mimo tego zarówno prawodawcy, jak i przewoźnicy zaczęli rozumieć, że dalszy brak kontroli nie prowadzi do niczego dobrego.

Izrael daje przykład

Zmiany, początkowo niewidoczne dla pasażerów, zaczęły się nieco wcześniej – od katastrofy w powietrzu z lat 50., w której zderzyły się pasażerskie maszyny Douglas DC-7 i Lockheed Constellation.

Śmierć 128 osób sprawiła, że loty pasażerskie zaczęły być śledzone na bieżąco przez radary, a piloci stracili możliwość dowolnego wyboru trasy i pułapu. Stali się wykonawcami woli kontrolerów lotniczych, działających w ramach ujednoliconego systemu kontroli powietrznej.

Kolejne zmiany – już w latach 80. – wprowadzono za sprawą przykładu, danego przez Izrael i linie lotnicze El Al. To właśnie izraelskie, wprowadzane na przekór ówczesnym praktykom, procedury bezpieczeństwa przewidywały prześwietlanie bagażu pasażerów. Gdy wykryto w ten sposób ładunek wybuchowy, zapobiegając eksplozji w powietrzu, podobny sprzęt zaczął pojawiać się także na innych lotniskach całego świata.

Jumbo Jet linii El Al - prekursora nowoczesnych procedur bezpieczeństwa w ruchu lotniczym, Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons, Foma, Lic. CC BY-SA 4.0
Jumbo Jet linii El Al - prekursora nowoczesnych procedur bezpieczeństwa w ruchu lotniczym
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons, Foma, Lic. CC BY-SA 4.0

Zmieniło się także podejście do bagażu. Tu również potrzebna była tragedia – przeprowadzony w 1988 roku zamach nad Lockerbie. Libijscy terroryści ukryli wówczas bombę w radiomagnetofonie Toshiba, który włożyli do walizki oznaczonej jako zagubiony bagaż.

Spowodowało to radykalną zmianę w praktyce linii lotniczych, które nie pozwalają na nadanie dodatkowego bagażu bez pasażera.

Wiek XXI, czyli koniec beztroski

Kolejna fala ograniczeń nadeszła po 11 września 2001 roku. Widok płonących i zapadających się wież WTC zadziałał jak zimny prysznic: z jednej strony wymusił wprowadzenie radykalnych zmian, z drugiej zminimalizował opór przed nimi, jednym sugestywnym obrazem przemawiając do masowej wyobraźni skuteczniej, niż niezliczone raporty czy opracowania na temat lotniczego bezpieczeństwa.

Symbol swoich czasów - "lotniczy" scyzoryk bez noża, Źródło zdjęć: © Victorinox
Symbol swoich czasów - "lotniczy" scyzoryk bez noża
Źródło zdjęć: © Victorinox

Lista zmian jest długa. Z punktu widzenia pasażerów prawdopodobnie najbardziej dotkliwy jest limit przewożonych płynów, wprowadzony czasowo, ale ciągle przedłużany (początkowo tylko w USA, w Europie od 2006 r.). Obowiązuje także bezwzględny zakaz wnoszenia ostrych narzędzi, który wywołał zmiany na rynku scyzoryków - w odpowiedzi na zapotrzebowanie pojawiły się specjalne, "pokładowe" scyzoryki bez noży.

Standardem stało się także pobieranie danych biometrycznych, a także – co wcześniej nie było oczywiste – bezwzględna konieczność potwierdzenia swojej tożsamości.

Normą stały się także skanery lotniskowe, które – z różnym skutkiem – próbowano wprowadzać już od lat 70. Zmieniły się również procedury związane z kontrolą bagażu: sprawdzana jest zawsze każda sztuka. Kontrolowane jest obuwie pasażerów, a także – co wcześniej nie było powszechną praktyką – sprawdzana jest wierzchnia odzież i podręczny sprzęt elektroniczny.

Wszystko to wydłużyło czas odpraw, nierzadko zmniejszając komfort podróżowania. Radykalnie wzrosły także koszty, związane z bezpieczeństwem – w 2015 roku szacowano je na dwukrotnie większe, niż przed zamachami na WTC. Choć lotniczego terroru nie udało się całkowicie wyeliminować, poziom bezpieczeństwa wzrósł radykalnie. I obyło się – na szczęście – bez zakładania bokserskich rękawic.

Korzystałem z artykułu "How Hijackers Commandeered Over 130 American Planes - in 5 Years" w Wired, "Współczesne zabezpieczenie portów lotniczych w kontekście zagrożenia terrorystycznego" w Przeglądzie Zachodniopomorskim, "Złote lata porwań samolotów" w Wyborcza.pl, informacji z serwisu Fly4Free, książek Brendana I. Koernera "Niebo jest nasze: Miłość i terror w złotym wieku piractwa powietrznego" i "Zarządzanie bezpieczeństwem w lotnictwie cywilnym" pod red. Katarzyny Łuczak.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.