Dagarama - zapomniany polski twórca miast przyszłości. Jego wizje robią wrażenie do dziś

Dagarama - zapomniany polski twórca miast przyszłości. Jego wizje robią wrażenie do dziś

Dagarama - zapomniany polski twórca miast przyszłości. Jego wizje robią wrażenie do dziś
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Adam Bednarek
20.10.2016 11:27, aktualizacja: 21.10.2016 11:09

Jestem kosmitą na własny użytek - powie w jednej z rozmów Jan Głuszak. Pseudonim: Dagarama. Właśnie tak podpisywał swoje prace, w których przedstawiał wizje miast przyszłości. Urodził się 12 marca 1937 roku w Tarnowie. W 2000 roku popełnił samobójstwo, “wychodząc przez okno” z pierwszego piętra domu dla psychicznie chorych.

W latach 60. i 70. nagradzany za swoje prace. Wystawiany w galeriach w Polsce i na świecie, jednak później na życie zarabia między innymi jako dozorca tarnowskiego muzeum albo pracownik budowy. W karierze przeszkodzi mu choroba, która cały czas wpływa na jego życie. Przez schizofrenię nie skończy studiów architektonicznych. Stworzy mity i legendy na swój temat. W Warszawie, stojąc w samych majtkach na środku chodnika, powie policjantom, że przybywa z planety Ziemia i zapyta ich, skąd oni pochodzą. Proboszczowi wyzna, że odbył stosunek seksualny z Matką Boską. Chodząc ze zwęgloną dłonią, będzie twierdził, że spotkał Jezusa Chrystusa i to on mu to zrobił; kobiety będą całować go po płaszczu. Dagarama - chory na schizofrenię wizjoner, którego zapomniana twórczość robi wrażenie do dziś.

Architekt ma wyprzedzać swoje czasy

Jan Głuszak twierdził, że architekci powinni wyprzedzać swoje czasy. - W Krakowie nic nowoczesnego się nie robi. Architekci stoją w miejscu, bo są mali, malutcy... Jest tylko jedna interesująca rzecz w Krakowie - klinika psychiatryczna, która jest bardzo miła. Tylko stary, jak tam trafiam, to nie mam z kim porozmawiać, sami wariaci - przytaczał jego wypowiedź, pochodzącą z radiowego wywiadu, przeprowadzonego na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, Marek Ciesielczyk.

Dagarama wyprzedzał swoje czasy i możliwości technologii. Projektował budynki wysokie na kilka kilometrów, które miałyby być zamieszkiwane przez miliony ludzi.
- Możemy mieszkać w słońcu, jak ptaki wijące gniazda na drzewach, tylko podnieśmy nasze siedziby ku niebu, nad ziemię ciężką. Niech się wznoszą chyże łodygi pni i gałęzi ku chmurom i poza chmury, nad którymi będzie wieczna pogoda i jasność - uważał.

Krytykował “miasta przeszłości”, czyli te współczesne jemu.
- Miasta i domy przeszłości to ciemne kretowiska, gdzie mury ścian są przeszkodą dla wnikania i przenikania promieni słonecznych, barykady budynków więżą oczy - oceniał.

Obraz
© YouTube

W roku 1956 za wizje wiszących dworców i stadionów otrzymał dwie III nagrody - w konkursie SARP, ASP i PK. Wiszących - wszak liczył się tylko ruch w pionie. “Ruch pionowy w obrębie jednostki mieszkalnej organizowany będzie przy użyciu dużej liczby wind. Przestrzenie mieszkalne i usługowe w czasie niesprzyjających warunków atmosferycznych osłaniane będą ruchomymi przegrodami klimatycznymi z tworzyw sztucznych o konstrukcji pneumatycznej z powłok przeźroczystych” - stwierdził.

Budynki jak rośliny

Dla Dagaramy tworzenie nowego powinno być rewolucją. Ma wprowadzać znaczące, radykalne zmiany. Jego budowle czerpały z natury, były wzorowane na liściach, kwiatach, kroplach rosy czy źdźbłach trawy. Chciał brać przykład z motyli.

Ich formy, budzące skojarzenia z elementami pochodzącymi ze świata natury, miały być odpowiedzią zarówno na nieograniczone możliwości, jakie dać może rozwój techniki, jak i na zagrożenia wywołane postępującą degradacją środowiska i alarmującym w tamtych czasach przyrostem ludności Ziemi. Pozostawały więc w ścisłym związku z głoszonymi wówczas poglądami futurologów, lecz jako odpowiedź na nie, były niezwykle silnie nacechowane pierwiastkiem intuicyjności. Były swego rodzaju poetyckim marzeniem - pisała Emilia Kiecko w artykule "Poetyckie wizje Dagaramy".

Dagarama:

Wygląd krajobrazu musi zaspokoić potrzeby racjonalne i irracjonalne społeczeństwa. Regulować formę będzie całościowe zapotrzebowanie człowieka na różnorodne bodźce i podniety, dlatego rozszerzy się ją o kolor, dźwięk, światło, ruch i ciszę. Wszystkie te jakości będzie spalał cybernetyczny program nastroju mieszkańców przyszłych ziem, mórz i przestrzeni.

Architekt brzmiał tutaj trochę jak autor książki science-fiction. To nie przypadek - na jego twórczość wpływ miały *powieści Lema. *

Dagarama projektował też budynki, które się obracają i podążają za słońcem. Na swoim koncie miał miasta, mosty, projekty wieżowców dla Nowego Jorku, budowle do postawienia na Marsie czy zaprojektowany specjalne dla Tarnowa Klub Koniczynka. Była to wsparta na trzech trzonach biomorficznych struktura z lądowiskiem dla helikopterów na szczycie - pisze o tej pracy z lat siedemdziesiątych Filip Springer w książce “Miasto Archipelag”, poświęcając Dagaramie jeden z rozdziałów.

Obraz
© YouTube

O Głuszaku w latach 60. i 70. było głośno. Jego prace były wystawiane, komentowane, nagradzane. On to wykorzystywał. W rozmowie ze Stanisławem Potępą, którą przytacza Jerzy Reuter z "Gazety Krakowskiej", mówił:

Domalewski napisał w „Dzienniku” o trzech biznesmenach, którzy przyjechali do Tarnowa z Arizony, aby szukać Domu Kultury według mojego projektu, a Pyrczak w „Panoramie” zrobił z nich Amerykanów z Chicago. Poza tym chciałem ci Stary powiedzieć, że sam tę legendę wypuściłem. Szedłem kiedyś wieczorem do domu i jacyś Amerykanie pytali o drogę do Rzeszowa. W tym samym dniu jeszcze puściłem pogłoskę, że byli u mnie Amerykanie i pytali o mój dom kultury, którego projekt widzieli na wystawie we Wrocławiu /…/ Efektem całej mojej publicity, systematycznie i starannie wklejanej do specjalnych ksiąg, były nie tylko zlecenia prac naukowych. He, He! Dostawałem też sporo listów, szczególnie od kobiet.

To nie musi być prawda. Listy do Głuszaka pisał sam Głuszak - efekt choroby. Projekty wieżowców dla Nowego Jorku czy wielu innych miast Dagarama mógł zrealizować na podstawie zleceń, które sam do siebie napisał.

Człowiek jest ważniejszy

Paradoksalnie jego twórczość nabiera realizmu, gdy choroba postępuje. W latach osiemdziesiątych, będąc już w szpitalu psychiatrycznym, pisze:

Projektujemy ogrody wiszące, a tymczasem tysiące ludzi giną w Bejrucie. Myślimy o projektowaniu nowego miasta, gdy pod gruzami dzisiejszego leżą zabici i ranni. Zaprzęgamy swoją inteligencję do rydwanów cywilizacji, a niepoprawny świat dzisiejszy hańbi posłannictwo ludzi.

I dlatego zaprojektował “system segmentów z tworzyw sztucznych transportowanych helikopterem” w miejsca katastrof, by *móc szybko i tanio postawić dom. *

Obraz
© Materiały prasowe

Jan Głuszak, jak mówią ludzie, którzy go znali, umarł samotnie. Wszyscy go opuścili. O jego twórczości znowu zrobiło się głośniej mniej więcej dziesięć lat po jego samobójczej śmierci - powstawały teksty i organizowano wystawy. W Tarnowie znaleźć można tablicę pamiątkową na cześć Jana Głuszaka. Zgodnie z założeniami, powinna mieć temperaturę 37,5 stopnia Celsjusza, czyli odwzorowywać stan podgorączkowy. W swoim reportażu Filip Springer pisze, że nie działa i tablica jest lodowata. Coś zawiodło - jak pamięć o Dagaramie?

_źródła: “Miasto Archipelag” (Filip Springer), http://tarnowskikurierkulturalny.blox.pl, newsweek.pl, http://tarnow.prawdemowiac.pl, culture.pl _

Źródło artykułu:WP Tech
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (41)