W Chinach, żeby kupić nowy numer, musisz "oddać" swoją twarz

W Chinach, żeby kupić nowy numer, musisz "oddać" swoją twarz

W Chinach, żeby kupić nowy numer, musisz "oddać" swoją twarz
Źródło zdjęć: © Getty Images
Bolesław Breczko
02.12.2019 18:00

Mieszkańcy Chin, którzy chcą włożyć do telefonu kartę SIM, muszą pozwolić na dodanie swojego skanu do bazy danych systemu automatycznego rozpoznawania twarzy. Nowe chińskie prawo weszło w życie w sobotę 1 grudnia.

Chiny wprowadziły nowy przepis, który w rezultacie może doprowadzić do stworzenia największej na świecie bazy danych systemu rozpoznawania twarzy. 850 mln mieszkańców Chin korzysta codziennie ze smartfona, aby skorzystać z internetu. Prędzej, czy później będą musieli zezwolić na zeskanowanie swojej twarzy i dodanie jej do rządowej bazy danych.

Przepis, który wymaga od użytkowników dodania skanu swojej twarzy dotyczy sytuacji logowania nowej karty SIM, czyli np. w momencie zakupu nowego telefonu lub zmiany numeru. Zakładając, że przeciętnie smartfon używany jest przez dwa lata, to Chiny są 24 miesiące od pozyskania największej cyfrowej, bazy twarzy.

Państwo monitorowane

Chiny są prawdopodobnie najbardziej kontrolującym krajem na świecie. Aby kupić telefon lub kartę SIM należy przedstawić dowód osobisty lub paszport. W internecie, aby założyć konto na portalu społecznościowym trzeba powiązać je np. z numerem telefonu, który z kolei jest powiązany z prawdziwymi danymi (z dowodu lub paszportu). Teraz do tej bazy danych dołączą skany twarzy.

Wszystko to ma według chińskiego rządu poprawić bezpieczeństwo obywateli Chin i zabezpieczyć ich np. przed kradzieżą danych. Jednak dla mieszkańców Zachodu takie działania jednoznacznie kojarzą się z systemami totalitarnymi i bezustannym kontrolowaniem obywateli.

Obsesja kontroli

Nawet bez najnowszego przepisu pod adresem Chin pada wiele oskarżeń o natarczywe kontrolowanie i monitorowanie swoich obywateli. Chodzi m.in. o wspomniany wymóg używania w internecie prawdziwych danych, o bardzo rozbudowany system monitoringu w miastach wspieranego systemami rozpoznawania twarzy, czy o działania w rejonie Xinjiang, którego mieszkańcy poddawani są nieustannej kontroli. W niektórych miastach regionu kamery monitoringu są rozlokowane co 45 metrów.

Nie tylko telefony skanują twarze Chińczyków. Coraz więcej miejsc w Chinach zaczyna stosować tę technologię, czasem nawet bez wiedzy skanowanych osób: park safari w Hangzhou wymaga tego od posiadaczy karnetów, metro w Pekinie testuje system śledzący na peronach, a uniwersytet w Nanjing śledził studentów bez ich wiedzy i ich rodziców.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (45)