Nintendo technologią VR strzeli sobie w stopę czy z hukiem wróci na rynek?
Jest to możliwe pod warunkiem, że kolejny krok będzie bardzo dokładnie przemyślany. Podczas E3 Nintendo nie zaskoczyło - nikogo nie zdziwił fakt, że nie pokazano nowej konsoli, nikt nie spodziewał się też fajerwerków. Spekuluje się, że to wszystko dlatego, że producent wszystkie swoje asy pokaże dopiero razem z nowym produktem. Cisza przed burzą? Na dobrą sprawę firma ma w tej chwili ostatnią szansę na powrót do świata konsol i odzyskanie dawnej chwały. I konsekwentnie odkłada skorzystanie z tej szansy w czasie, ponieważ nowy produkt wciąż nie jest dopracowany, a według plotek nawet po ostatnich szlifach nie będzie tak wydajny jak konkurencyjne konsole Xbox One i PS4. Trzeba zatem szukać innego sposobu na zainteresowanie potencjalnych klientów. Zdaje się, że Nintendo ten „krok ostatniej szansy”. chce postawić w świecie wirtualnej rzeczywistości. Pojawia się pytanie – strzał w stopę czy genialny pomysł?
Od jakiegoś czasu temat wirtualnej rzeczywistości jest na celowniku niejednej firmy. Samsung (z Oculusem), HTC czy Google już próbują swoich sił w tym segmencie, ale nikt nie jest w stanie przedstawić konkretnego pomysłu „tu i teraz” na bardzo szerokie zastosowanie tej technologii. Nie pomaga im fakt, że deweloperzy, którzy mieliby tworzyć oprogramowanie na gogle VR (virtual reality) jeszcze się ociągają i nikt nie jest w stanie pokazać na tyle ciekawej propozycji, żebyśmy namacalnie mogli poczuć siłę tych produktów. Póki co wszystko pozostaje piękną pieśnią przyszłości i szukaniem odpowiedniej drogi rozwoju technologii VR. Samsung pokazał chyba najwięcej – zakładając Gear VR możemy już teraz na przykład odwiedzić najbardziej znane, najpiękniejsze i najbardziej nietypowe zakątki świata, podziwiać panoramę Paryża ze szczytu wieży Eiffela, czy przelecieć się nad dachami wieżowców Nowego Jorku, możemy „dotknąć” planet Układu Słonecznego, stanąć oko w oko z dinozaurem i wiele innych (zobacz nasz test gogli
Samsung Gear VR. HTC póki co tylko obiecuje, a o Cardboardzie-zrób-to-sam Google’a nie wiadomo za wiele.
Czy Nintendo ma pomysł jak wypełnić tę lukę? Jak można przeczytać w serwisie _ conowego.pl _, rynek wirtualnej rzeczywistości może niedługo wywołać wielkie „bum” i jego wartość do 2020 roku może wynieść 150 miliardów dolarów. Zdaje się zatem, że rzeczywiście uśmiechanie się do technologii VR może przynieść wiele dobrego. I tyle samo złego, jeśli Nintendo nie wróci po rozum do głowy i nieodpowiednio wykorzysta tę szansę. Musi być naprawdę źle, skoro jeszcze jakiś czas temu przedstawiciele firmy kurczowo trzymali się twierdzenia, że świat VR ich w ogóle nie interesuje –. nie daje tyle satysfakcji i radości oraz pozbawia kontaktów społecznych. Zmiana decyzji jest podyktowana koniecznością wejścia w nowy świat czy – jak sugeruje conowego.pl – sukcesem Oculusa Rift?
W ogóle skąd wiadomo, że Nintendo chce brać się za VR? Jak twierdzi Forbes, plotki bazują na analizie rynku i przede wszystkim na dwóch cytatach przedstawicieli firmy. Satoru Iwata mówił, że robienie tego samego co inni jest nudne i nie wróży sukcesu. Natomiast Reggie Fils-Aime w odpowiedzi na pytanie o technologię VR twierdzi, że Nintendo posiada wiedzę opartą na bardzo długich eksperymentach i –. aby pchnąć ją dalej – trzeba stworzyć coś, co nada tej technologii nowego znaczenia.
Aby zapewnić sobie udany start w nowym przedsięwzięciu, Nintendo chce nawiązać współpracę z DeNA - firmą, która miałaby pomóc producentowi w stworzeniu aplikacji przenoszących graczy do wirtualnego świata – uwaga, niespodzianka – na istniejących już urządzeniach, na przykład Gear VR Samsunga. Mimo że nikt oficjalnie nie potwierdza tych plotek, wiele wskazuje na to, że mogą one znaleźć pokrycie w rzeczywistości. Co to oznacza? Jeśli jedynym powodem, dla którego Nintendo wkracza na rynek VR jest dramatyczna sytuacja firmy, możemy spodziewać się porażki. Nieprzemyślane rozwiązania na pewno nie zapewnią firmie przychodu – co najwyżej bardziej ją pogrążą. Jeśli jednak Nintendo na poważnie myśli o powrocie i zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, można spodziewać się czegoś innego, nowego i niespodziewanego. Świadczyć o tym może fakt, że – jeśli wierzyć doniesieniom – platforma miałaby być dostępna na istniejące urządzenia. Można wywnioskować, że w związku z tym Nintendo będzie skupiać się na bardzo dobrym
sofcie, a nie na czasochłonnym i kosztownym tworzeniu nowego hełmu wirtualnej rzeczywistości. Myślę, że to jest dobra szansa, którą należy wykorzystać. Pod warunkiem, że Nintendo naprawdę się pospieszy bo konkurencja nie śpi, a obietnice gogli HTC, które powstały we współpracy z Valve mogą wywołać jeszcze większą burzę na rynku.
_ SŁK – Wirtualna Polska / conowego.pl / Forbes.com _