Dlaczego baterie w smartfonach wystarczają na tak krótko? Pytamy eksperta

Bateria w smartfonie ledwo wystarcza do wieczora. Podobnie jest z innymi urządzeniami mobilnymi jak laptopy, tablety, aparaty, kamery czy drony. O to, dlaczego tak jest, pytamy prof. Mariusza Walkowiaka z Centralnego Laboratorium Akumulatorów i Ogniw w Poznaniu.

Dlaczego baterie w smartfonach wystarczają na tak krótko? Pytamy eksperta
Źródło zdjęć: © Fotolia
Bolesław Breczko

21.12.2017 | aktual.: 07.09.2018 09:26

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Bolesław Breczko, WP Tech: Kiedy nie będę już musiał się martwić o ładowanie urządzeń elektronicznych każdego dnia? Czy możliwy jest scenariusz, gdy będzie jak z samochodami, które tankuje się raz, dwa razy w miesiącu?

Prof. dr. hab. Mariusz Walkowiak: Na pewno nieprędko. Obecne technologie ogniw litowo-jonowych (to rodzaj baterii wykorzystywanych w większości urządzeń, a także w samochodach elektrycznych – przyp. red.) doszła już praktycznie do granicy możliwości. Fizycznie, a raczej chemicznie, wycisnęliśmy z tych baterii prawie wszystko, co było do wyciśnięcia. Nie ma co liczyć na duży skok jakościowy w najbliższych latach.

Wydaje się, że technologia baterii prawie stoi w miejscu. Gdy w 2007 roku Apple wprowadzał pierwszego iPhone'a to jedno ładowanie wystarczało na niecały dzień. Po 10 latach smartfona też muszę ładować codziennie. Dlaczego baterie cały czas "nie nadążają" za smartfonami?

Rzeczywiście może się wydawać, że baterie stoją w miejscu. Jednak należy też spojrzeć na to, jak zmieniły się telefony. Pierwszy iPhone miał kilkukrotnie wolniejszy i mniej energożerny procesor niż dzisiejszy. Podobnie zmieniły się ekrany, których rozdzielczość dochodzi dziś do 4K. To jest tak, że nawet jeśli ktoś wyprodukowałby dziś dwukrotnie pojemniejszą baterię, to nie przełoży się to na dwukrotnie dłuższe życie smartfonów. Producenci tych urządzeń po prostu wsadzili by do nich jeszcze więcej gadżetów, nowinek i możliwości. Bo skoro użytkownicy są przyzwyczajeni do codziennego ładowania telefonów, to po co oszczędzać energię. Można dodać nową funkcjonalność i próbować zdobyć tym nowych klientów.

Mówi pan, że możliwości baterii litowo-jonowych doszły już do granicy. A zapotrzebowanie na energię stale się zwiększa. Czy jest już jakiś następca?

Na razie największy potencjał zastąpienia baterii litowo-jonowych mają baterie litowo-siarkowe. Jest to nowa technologia, która pozwoli na mniej więcej dwukrotne zwiększenie pojemności.

Super! Kiedy możemy się ich spodziewać?

Myślę, że jest to kwestia najbliższych 10 lat. Na razie powstają dopiero koncepcje i prototypy. Pracujemy nad nimi także w Centralnym Laboratorium Akumulatorów i Ogniw w Poznaniu.

Zobacz także: Wiedzą o tobie wszystko. Jak sklepy śledzą smartfony klientów?

Czyli przez najbliższe 10 lat jesteśmy skazani na kable, ładowarki i powerbanki?

Raczej tak. Takie prace trwają długo. Baterie litowo-jonowe zostały wprowadzone na rynek przez Sony w 1991, a badania nad nimi trwały od lat 70.

A co z grafenem? Samsung już kiedyś chwalił się stworzeniem grafenowych kul, w bateriach?

Grafen nie jest rozwiązaniem problemu pojemności baterii i nigdy nie będzie. W takich ogłoszeniach jest więcej PR-u niż nauki.

Nawet jeśli za 10 lat zobaczymy dwa razy bardziej pojemne baterie, to prawdopodobnie będzie to dla naszych smartfonów za mało. Czy są jakieś inne obiecujące technologie?
Baterie litowo-powietrzne będą kilkanaście razy pojemniejsze od dzisiejszych.

Czy długo będziemy na nie czekać?

Jakieś 20-30 lat.

Komentarze (266)