Świat technologii nie lubi już szaleńców

Świat technologii nie lubi już szaleńców03.04.2017 11:19
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Palmer Luckey nie pracuje już w Facebooku. Niewykluczone, że przez poglądy. To dobry dowód na to, że w świecie technologii nie ma miejsca dla osób, które wychodzą poza ramy. A skoro tak, to jak ktokolwiek ma stworzyć coś przełomowego?

Dlaczego nie mamy jeszcze latających aut? Dlaczego wciąż nie posiadamy kolonii na Marsie? W latach 70. i 80. filmy, a wcześniej książki science fiction, zapewniały nas, że w XXI wieku postęp technologiczny będzie tak duży, że loty w kosmos będą możliwe dla każdego, a latająca deskorolka stanie powszechnym gadżetem dzieciaków.

Jest 2017 rok, nie ma lotów na Marsa, jest za to Facebook. Co poszło nie tak?

W książce “Utopia regulaminów. O technologii, tępocie i ukrytych rozkoszach biurokracji” David Graeber stwierdza, że rozwój technologii został zahamowany przez biurokrację. Papierkowa robota, wypełnianie wniosków, pisma proszące o dofinansowanie, w końcu menedżerowie sprawdzający, czy projekt się opłaca - wszystko to sprawia, że technologia przestała być magiczna. Naukowcy i inżynierowie nie mają czasu projektować i tworzyć szalonych wizji, bo toną w dokumentach. A geniusze, którzy marzą o czymś więcej, w tym świecie po prostu się nie odnajdują. Nie ma dla nich miejsca, ważniejsza jest opinia księgowego. Gdyby Albert Einstein żył dzisiaj, nic by nie zdziałał.

Oczywiście można spojrzeć na to inaczej. Latających samochodów nie ma, bo to bardzo niepraktyczne rozwiązanie. W filmach prezentowało się świetnie, ale nikt nie zająknął się nawet o skutkach ubocznych i wadach.

Ale w jednym David Graeber miał na pewno rację - to już nie jest branża dla szalonych wizjonerów.

Palmer Luckey nie jest już szefem Oculusa i pracownikiem Facebooka. Nie wiadomo, czy sam zrezygnował, czy to jemu podziękowano. Można jednak podejrzewać, że Luckey przestał być w Facebooku mile widziany.

Luckey już jako 18-latek stworzył prototyp gogli VR. Potem ze swoją wizją urządzenia do wirtualnej rzeczywistości wylądował na Kickstarterze. Uruchomiona w 2012 roku zbiórka przyniosła twórcy 2,5 mln dolarów.

A w 2014 roku Facebook kupił firmę Luckey’a za 2 mld dolarów. I tym samym chłopak, który nie ukończył jeszcze 25 lat, stał się miliarderem. Oraz jedną z najważniejszych osób w świecie technologii.

Niewątpliwie na to zasłużył. W końcu odświeżył wirtualną rzeczywistość. To Oculus Rift zapoczątkował modę na gogle VR.

Palmer Luckey wprawdzie nie był wielkim wynalazcą. Nie odkrył niczego przełomowego. Raczej dopracował wcześniej stworzone rozwiązania, na dodatek zrobił to we właściwym czasie. To nie umniejsza jego zasług - wstrzelić się z pomysłem to duża sztuka.

Był też dowodem na piękno internetu i możliwości, jakie daje. Pasjonat, który wcześniej sam montował prototypy gogli VR, zachwycił cały świat swoim projektem. A ludzie wpłacali mu pieniądze, pozwalając zrealizować wizję. Dzięki Kickstarterowi wszystko stało się możliwe. Jednoosobowe przedsięwzięcie w krótkim czasie mogło stać się ideą, którą kupuje technologiczny gigant, taki jak Facebook.

Ale młodziutki Luckey jakoś w tym wielkim świecie się nie odnalazł. W 2016 roku wyszło na jaw, że szef Oculusa po cichu sponsorował stronę z memami, które popierały Donalda Trumpa i przy okazji wyśmiewały Hillary Clinton. To nie spodobało się wielu ludziom z branży.

Na dodatek Oculus przegrał w sądzie z firmą ZeniMax. Sąd uznał, że Palmer Luckey i jego ludzie naruszyli prawo autorskie. Czyli wykorzystali wiedzę, która należała do ZeniMaksa. Kara: pół miliarda dolarów.

Ale Luckey ucichł znacznie wcześniej. Właśnie po “aferze” z kampanią prezydencką. W mediach społecznościowych milczy od września. Jego ostatni wpis to ten z przeprosinami. Nie było go też na październikowej konferencji Oculusa. Został odstawiony na boczny tor.

Czy rzeczywiście ciche wspieranie kontrowersyjnego kandydata jest aż tak wielkim przewinieniem? Jak widać w świecie wielkich technologicznych korporacji - tak.

Palmer Luckey nie jest nieprzewidywalnym szaleńcem. Nie nawoływał wprost do głosowania na Trumpa, nie szokował swoimi poglądami, nikogo nie obrażał. Możemy wyobrazić sobie bardziej niewygodnych współpracowników. A mimo to Facebook i tak wolał nie mieć z nim nic wspólnego.

Nie można też powiedzieć, że Luckey był jakoś wyjątkowo szalony. Był jednak inny. Wyróżniał się. Spójrzcie na uroczą okładkę magazynu Time:

Źródło zdjęć: © vrfocus.com
Źródło zdjęć: © vrfocus.com

Albo fakt, że pierwszy komercyjny egzemplarz Oculus Rift dostarczył klientowi sam, ubrany w koszulkę rodem ze sklepu Wojciecha Cejrowskiego. Jest w nim coś nieszablonowego.

To jednak nie wpisuje się w standardy gigantów świata technologii. Znamienne. Za to nie brakuje przewidywalnych "nudziarzy". Wiemy, że wyjdą na konferencję w tym samym stroju (jak Zuckerberg czy wcześniej Jobs), wiemy, co powiedzą, wiemy, co pokażą - kolejną udoskonaloną wersję tego samego produktu.

Jasne, Mark Zuckerberg przewiduje trendy i je kreuje - gdy kupował Oculusa, wielu było zdziwionych tą decyzją. A on już wtedy miał plany, jak wykorzystać VR do swoich społecznościowych celów i teraz konsekwentnie je realizuje. Mark Zuckerberg ostatnio pracował też nad stworzeniem sztucznej inteligencji, która będzie zarządzała jego domem. System mówi głosem Morgana Freemana. Imponujące projekty są jednak raczej ukryte, ewentualnie pokazywane jako ciekawostka. Facebook jest cierpliwy, wyrachowany. A co za tym idzie - niezbyt magiczny. Niczym nas nie zaskoczy, nie będzie spontaniczny. Poczeka na właściwy moment.

Oczywiście branża technologiczna ma jednego prawdziwego “wariata” - Elona Muska. To wizjoner, który wprowadza w życie niesamowite idee. Superszybka kolej, podbój kosmosu, autonomiczne samochody, podziemne tunele mające wyeliminować korki - lista szalonych pomysłów jest długa.

Przywykliśmy nazywać Muska “szalonym”, “ekscentrycznym”, “nieobliczalnym”. Ale czy naprawdę robi aż tak nieprawdopodobne rzeczy? Przecież właśnie tego dawniej spodziewano się po XXI wieku: podboju kosmosu czy niezwykle mądrej sztucznej inteligencji. Musk jako jedyny stara się do tego nawiązać. I ruszyć z miejsca.

A przecież nie brakuje reakcji - to niemożliwe, to się nie uda, Musk to hochsztapler.

Może właśnie dlatego trudno w jego pomysły uwierzyć - bo brakuje liderów i wizjonerów z prawdziwego zdarzenia, którzy w magiczny sposób "sprzedają" swoje wizje.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.