Dywizja pancerna Maczka w Normandii. Historia bombardowań

Dywizja pancerna Maczka w Normandii. Historia bombardowań24.01.2024 15:04
Dywizja pancerna Maczka w Normandii. Dlaczego alianci dwukrotnie zbombardowali nasze oddziały?
Źródło zdjęć: © WielkaHistoria.pl

Czołgiści Stanisława Maczka byli gotowi do walki na śmierć i życie z brunatną pancerną kawalerią. Nie mogli się spodziewać, że największe niebezpieczeństwo spotka ich ze strony sojuszników. Straty wyrządzone naszym przez Amerykanów i Brytyjczyków były wprost niewyobrażalne.

W trakcie II wojny światowej amerykańscy piloci bombowi zdecydowanie nie cieszyli się dobrą opinią wśród żołnierzy sił lądowych.

Nie raz i nie dwa zdarzało im się przez pomyłkę zbombardować alianckie pozycje. Ba, we Francji ich ofiarą padł nawet trzygwiazdkowy amerykański generał!

Polscy czołgiści przekonali się boleśnie o "skuteczności" jankeskich asów przestworzy już pierwszego dnia walk na froncie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Pozostałe poszły za jego przykładem"

8 sierpnia 1944 r. ruszyła druga faza ofensywy dowodzonej przez gen. Simondsa, której celem było zamknięcie w okrążeniu niemieckich sił w Normandii. Żołnierze czarnej kawalerii gen. Maczka zostali przydzieleni do II Korpusu Kanadyjskiego, odgrywając znaczącą rolę w całej operacji.

Generał Stanisław Maczek wchodzi na czołg Cromwell VII. Zdjęcie z lipca 1944 r., Źródło zdjęć: © WielkaHistoria.pl
Generał Stanisław Maczek wchodzi na czołg Cromwell VII. Zdjęcie z lipca 1944 r.
Źródło zdjęć: © WielkaHistoria.pl

Zanim jednak Polacy dostali szansę wykazania się w boju, niemieckie pozycje miały zostać zbombardowane przez Amerykanów. I rzeczywiście, około godziny 13:00 na niebie pojawiło się 500 potężnych maszyn B-17.

Oczekiwano wsparcia, a zdarzyła się najokropniejsza możliwa pomyłka. Jak pisze Antony Beevor w książce D-Day. Bitwa o Normandię, po trafieniu przez "hitlerowską obronę przeciwlotniczą, bombowiec na przedzie formacji zbyt wcześnie zrzucił ładunek, a pozostałe poszły za jego przykładem". Na ziemi rozpętało się piekło.

"Bomby leciały jedna po drugiej"

Bomby leciały nie na Niemców, lecz oddziały alianckie, w tym Polaków. Kacper Śledziński, autor Czarnej kawalerii komentuje:

Najpierw było zdziwienie, potem niedowierzanie i przerażenie. Kto zdążył, chował się pod samochody, przyczepy, wskakiwał do rowów. A bomby leciały jedna po drugiej, raniąc i zabijając alianckich żołnierzy.
Bombowce B-17 podczas lotu nad Niemcami. Fotografia z kwietnia 1945 r., Źródło zdjęć: © WielkaHistoria.pl
Bombowce B-17 podczas lotu nad Niemcami. Fotografia z kwietnia 1945 r.
Źródło zdjęć: © WielkaHistoria.pl

Natychmiast po tym jak rozpoczęło się bombardowanie Kanadyjczycy i Polacy rzucili żółte świece dymne, celem zaznaczenia własnych pozycji. To tylko pogorszyło sytuację.

Nikt nie ustalił kolorów

Wszystkiemu winna była fatalna łączność między siłami naziemnymi a powietrznymi. Amerykanie używali bowiem żółtych znaczników nie do oznaczania pozycji sojuszniczych, ale – celów bombardowania!

W efekcie – jak podaje Antony Beevor – zginęło lub zostało rannych 315 Polaków i Kanadyjczyków, zaś samo natarcie znacznie straciło na impecie. Jednak to jeszcze nic w porównaniu z tym co wydarzyło się niespełna tydzień później.

Brytyjski marszałek czuwa

Tym razem bezpośrednim celem żołnierzy II Korpusu było miasteczko Falaise, na drodze do którego największą przeszkodą stanowił las Quesnay. Niemcy zmienili zarośla w istną fortecę, której najsilniejszy punkt tworzyły okopane czołgi Tiger.

Zdecydowano się znów sięgnąć po wsparcie z powietrza. Zrezygnowano jednakże z Amerykanów, wybierając bombowce RAF-u.

Chcąc uniknąć powtórki wydarzeń sprzed kilku dni na miejsce przybył nawet dowódca angielskiego lotnictwa marszałek Arthur Tedder. Jak się zapewne już domyślacie, na niewiele się to zdało.

Żołnierze 1. Dywizji Pancernej podczas ćwiczeń. Nie mogli się spodziewać, że zdobyta tężyzna fizyczna przyda im się do uciekania przed sojuszniczym nalotem!, Źródło zdjęć: © WielkaHistoria.pl
Żołnierze 1. Dywizji Pancernej podczas ćwiczeń. Nie mogli się spodziewać, że zdobyta tężyzna fizyczna przyda im się do uciekania przed sojuszniczym nalotem!
Źródło zdjęć: © WielkaHistoria.pl

"Nigdy nie byłem pod takim bombardowaniem"

W relacji Franciszka Skibińskiego – wówczas zastępcy dowódcy 10 Brygady Kawalerii Pancernej – czytamy:

Olbrzymia armada, lecąca bardzo nisko, zbliżała się z kierunku północnego. Żołnierze powyłazili na czołgi, wymachując z entuzjazmem beretami. […] Aż tu jak nie zaczną sypać się bomby! Prosto na nasze głowy.
Cała szerokość i głębokość przygotowanego do natarcia korpusu została obrzucona tysiącami bomb. Nigdy w życiu nie byłem pod takim bombardowaniem, jak tego 14 sierpnia.

I chociaż trudno w to uwierzyć, powtórzyła się sytuacja z żółtymi racami sygnałowymi. Jak podkreśla w Czarnej kawalerii Kacper Śledziński:

Nie pomogły meldunki wysyłane z dowództwa korpusu ani samolot mosquito, który latał między bombowcami, dając znać skrzydłami, aby przestali bombardować.

Nalot trwał tak długo aż wszystkie samoloty pozbyły się swego śmiercionośnego ładunku.

Czołgiści Stanisława Maczka podczas ćwiczeń przed wyruszeniem do Francji. Jeszcze zanim ich maszyny zbombardowali alianci…, Źródło zdjęć: © WielkaHistoria.pl
Czołgiści Stanisława Maczka podczas ćwiczeń przed wyruszeniem do Francji. Jeszcze zanim ich maszyny zbombardowali alianci…
Źródło zdjęć: © WielkaHistoria.pl

Zabici, setki ranny, setki zniszczonych pojazdów

Wspomniany wcześniej marszałek Tedder "kłusem dał nura pod polski czołg". W jego ślady poszli żołnierze całego II Korpusu. Straty były jednak ogromne.

Dotyczyło to w szczególności Kanadyjczyków, ale i w polskich szeregach zginęło lub zostało rannych 200 żołnierzy. Zniszczeniu uległy setki pojazdów mechanicznych. Spłonął również "sztandar podhalańczyków z odznaczeniami Virtuti Militari za kampanię Norweską".

Doskonale spointował całą sprawę cytowany wcześniej Franciszek Skibiński: "Działalność naszego lotnictwa tego dnia była znacznie skuteczniejsza niż 8 sierpnia. Wtedy osłabiła tylko natarcie. Dziś – udało się w ogóle powstrzymać jego wyruszenie".

Zdecydowanie nie tak wyobrażali sobie pancerniacy generała Maczka swój pierwszy tydzień w boju. Na szczęście wkrótce dostali okazję, by wykazać się w walce. Starczyło, że Amerykanie przestali zrzucać im na głowy bomby.

Bibliografia

  1. Antony Beevor, D-Day. Bitwa o Normandię, SIW Znak 2010.
  2. Franciszek Skibiński, Pierwsza Pancerna, Czytelnik 1966.
  3. Kacper Śledziński, Czarna kawaleria. Bojowy szlak pancernych Maczka, Znak Horyzont 2014.
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.