Niezatapialny Sam. Legendarny kot, który przeżył zatopienie Bismarcka. I dwóch innych okrętów

Niezatapialny Sam. Legendarny kot, który przeżył zatopienie Bismarcka. I dwóch innych okrętów09.01.2022 14:11
To zdjęcie jest często podpisywane jako wizerunek Niezatapialnego Sama. Nie jest to prawdą - to kot z okrętu HMS Amethyst
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

Wyjątkowy szczęściarz, czy może zwiastun śmierci na morzu? Kot, który "służył" zarówno w Kriegsmarine, jak i Royal Navy, miał przetrwać zatopienie aż trzech okrętów. Czwartego nie miał okazji – przesądni marynarze wysadzili go na ląd, by nie kusić losu. Nie pomogło.

Zatopienie pancernika Bismarck stało się dla Brytyjczyków kwestią honoru. 24 maja 1941 podczas bitwy w Cieśnienie Duńskiej niemiecki okręt zatopił symbol brytyjskiej potęgi morskiej – ciężki krążownik Hood. Nic dziwnego, że Admiralicja do polowania na Bismarcka rzuciła wszystkie siły, jakie mogły wziąć w nim udział.

Uszkodzony, tropiony przez okręty i atakowany z powietrza niemiecki pancernik otrzymał w końcu decydujące trafienie torpedą, które pozbawiło go sterowności. Los pancernika był już przesądzony.

Ostatnią bitwę Bismarcka trudno nazwać bitwą – była to raczej przeprowadzona na morzu egzekucja. Do uszkodzonego i pozbawionego kontroli nad sterem niemieckiego pancernika otworzyły ogień dwa brytyjskie ciężkie krążowniki i dwa pancerniki, trafiając Bismarcka – według najbardziej ostrożnych szacunków, co najmniej kilkadziesiąt razy. Szacunki mniej ostrożne, bazujące na analizie uszkodzeń odnalezionego po latach wraku, wskazują, że trafień pociskami wielkich kalibrów było znacznie więcej.

Nie jest jasne, czy Bismarck zatonął od ognia angielskich okrętów, czy w wyniku samozatopienia, ani czy przed pójściem na dno na pewno usiłował się poddać. Relacje świadków wydarzeń wskazują, że mogło tak być, co czyniłoby kontynuowanie ostrzału przez okręty Royal Navy nierozliczoną, brytyjską zbrodnią wojenną. Wiadomo za to, że spośród liczącej 2200 osób załogi uratowało się zaledwie 115 marynarzy. I jeden kot.

W wytropieniu Bismarcka brał udział także polski niszczyciel Piorun, Źródło zdjęć: © Domena publiczna
W wytropieniu Bismarcka brał udział także polski niszczyciel Piorun
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

Z Bismarcka na Cossacka

Zwierzak został wyłowiony przez niszczyciel Cossack – flagową jednostkę komandora Philipa Viana, dowodzącego 4. Flotyllą Niszczycieli, w której skład wchodził m.in. polski Piorun. Komandor Vian wsławił się kilka dni wcześniej brawurowym atakiem swojej flotylli na wykrytego przez polskiego Pioruna Bismarcka.

Choć niszczyciele nie wyrządziły niemieckiemu kolosowi żadnej szkody, podtrzymały kontakt z uciekającym pancernikiem, ułatwiając późniejszy atak brytyjskich ciężkich okrętów.

Nowy członek załogi Cossacka otrzymał imię Oscar (niekiedy – ze względu na niemiecki rodowód kota – zapisywane jako Oskar). Pochodziło ono od litery O, oznaczającej w międzynarodowym kodzie sygnałowym człowieka za burtą (ang. man overboard). Oscar dzielił wraz z okrętem i jego załogą wojenne dole i niedole. Ochraniał na Morzu Śródziemnym konwoje, odpierał ataki włoskiego lotnictwa, dostarczał zaopatrzenie na Maltę i atakował włoskie pozycje na Sardynii.

Niszczyciel Cossack, Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Niszczyciel Cossack
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

Trwało to do 23 października 1941 roku. Wówczas to Cossack, płynący w eskorcie konwoju z Gibraltaru do Wielkiej Brytanii, został trafiony torpedą przez niemiecki okręt podwodny U-563. Z odłamanym dziobem i częścią kadłuba, niszczyciel zatonął. Ze 208-osobowej załogi uratowało się tylko 49 marynarzy. I jeden kot.

Z Cossacka na Ark Royal

Tym razem Oscar – z przystankiem w bazie Gibraltar - trafił na pokład brytyjskiego lotniskowca Ark Royal. Tam, ze względu na swoją przeszłość, otrzymał nowe imię – stał się Niezatapialnym Samem (ang. Unsinkable Sam).

Ark Royal pełnił wówczas specyficzną rolę – służył jako baza przerzutowa dla samolotów, które miały zostać dostarczone na bezcenną dla Brytyjczyków Maltę – wyspę, z której mogły być atakowane niemieckie i włoskie konwoje z zaopatrzeniem dla wojsk, walczących w Afryce.

Tonący lotniskowiec Ark Royal z niszczycielem, pomagającym w akcji ratunkowej, Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Tonący lotniskowiec Ark Royal z niszczycielem, pomagającym w akcji ratunkowej
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

13 listopada 1941 roku Ark Royal, po dostarczeniu na Maltę kolejnej partii samolotów, wracał wraz z okrętami osłony do bazy w Gibraltarze. Niestety, swoim peryskopem wypatrzył go dowódca niemieckiego okrętu U-81, podwodny as (i późniejszy sztabowiec NATO), Friedrich Guggenberger. Niemiec z dużej odległości wystrzelił tylko jedną torpedę.

Lotniskowiec tonął długo, a ofiarnie prowadzona akcja ratunkowa początkowo dawała nadzieje na uratowanie okrętu. Ostatecznie pogłębiający się przechył przypieczętował jego los. Ark Royal zatonął 14 listopada 1941 roku. Z 1488 członków załogu uratowało się 1487 osób. I jeden kot.

Portret kota, uznawanego za Niezatapialnego Sama, Źródło zdjęć: © National Maritime Museum
Portret kota, uznawanego za Niezatapialnego Sama
Źródło zdjęć: © National Maritime Museum

Z Ark Royal do Gibraltaru

Wysadzony w Gibraltarze Niezatapialny Sam nie miał już okazji wojować na morzu – żadna załoga nie chciała mieć na pokładzie "maskotki", zwiastującej zatopienie okrętu. Może słusznie, bo niszczyciele Legion i Lightning, na których pokładach Sam gościł bardzo krótko, jako wyłowiony z wody rozbitek, zostały zatopione przez Niemców odpowiednio w 1942 i 1943 roku.

Sam kot doczekał się własnego obrazu w National Maritime Museum i pochodzącej z 1955 roku wzmianki w aktach Royal Navy o śmierci w Domu Marynarza w Belfaście.

Choć historię Niezatapialnego Sama możnaby zakończyć w tym miejscu, istotne wydaje się pytanie: czy aby na pewno kot przeżył to wszystko, co jest mu przypisywane? Po latach nie sposób zweryfikować wielu punktów tej opowieści, jak choćby tego, czy Sam faktycznie został wyłowiony na północnym Atlantyku. Również niektóre fotografie, opisywane jako zdjęcia Niezatapialnego Sama, z całą pewnością przedstawiają zupełnie inne koty.

Można przypuszczać, że optymistyczna w gruncie rzeczy opowieść o kocie, który przetrwa wszystko, była przed laty po prostu potrzebna. Pełniła ważną rolę jako promyk nadziei dla ludzi, których służba na morzu przypadła na dramatyczne lata II wojny światowej. Sądząc po tym, że mimo upływu dziesięcioleci pamięć o Niezatapialnym Samie nie ginie, kot sprawdził się w tej roli doskonale.

Źródło artykułu:WP Tech
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.