Fitbit kupuje twórców Pebble. Czy crowdfunding ma jeszcze sens?

Fitbit kupuje twórców Pebble. Czy crowdfunding ma jeszcze sens?08.12.2016 11:56
Źródło zdjęć: © Pebble

Kupno Pebble'a przez Fitbit pokazuje, jak trudnym rynkiem jest branża smartwatchów. To także dowód na to, że crowdfunding w obecnej formie nie ma sensu. Użytkownicy nie mają żadnych gwarancji, a firmy bez pomocy gigantów i tak sobie nie radzą.

Firma Pebble, twórcy smartwatchów, podbiła Kickstartera. Trzy z czterech najbardziej zyskownych kampanii w serwisie, w którym to użytkownicy finansują idee, należą właśnie do tego producenta. Na pierwszym, trzecim i czwartym miejscu najbardziej dochodowych zbiórek znajdują się smartwatche Pebble'a, a w sumie ich twórcy zebrali ponad 43 miliony dolarów. Wydaje się, że to dużo, ale jednak niewystarczająco, by poradzić sobie na niełatwym rynku inteligentnych zegarków. Lubiane Pebble - wykorzystujące e-papierowy wyświetlacz, przez co bateria może pracować znacznie dłużej niż w konkurencyjnych produktach - przegrało walkę z Apple Watchem, które zgarnęło 75 procent całej sprzedaży smartwatchy. Jeśli jednak to nie zagwarantowało gigantowi zadowalających zysków, to co mówić o reszcie graczy, która musiała podzielić się okruszkami.

Pebble przestaje istnieć

#

Jedynym wyjściem dla Pebble'a była więc sprzedaż firmy. Fitbit, producent m.in. inteligentnych opasek i fitnessowych gadżetów, wyłożył na stół 40 mln dolarów i przejął zaplecze. Technologię, pomysły i pracowników, ale nie całą markę i dotychczasowe produkty. A to oznacza, że Pebble w znanej nam formie przestaje istnieć, co dla użytkowników ma swoje poważne konsekwencje.

Kolejne smartwatche Pebble'a nie powstaną. A powinny, bo firma zbierała pieniądze na Pebble Time 2 i Pebble Core. Rzecz jasna wpłacający na Kickstarterze doczekają się zwrotu, ale to może potrwać - Pebble daje sobie czas do marca.

Gorszą informacją jest fakt, że zegarki Pebble'a, które zdążyły trafić na rynek, nie doczekają się nowych aktualizacji. Na dodatek gwarancja straciła swoją ważność. Za dwa miesiące zepsuje się zegarek? Pebble to już historia, firma przestaje istnieć, więc to problem wyłącznie użytkowników.

Źródło zdjęć: © Pebble
Źródło zdjęć: © Pebble

To pokazuje duży problem serwisów crowdfundingowych. Wpłacający zawsze ponoszą ryzyko, bo nie wiadomo, czy twórcy produktu spełnią obietnice albo czy ten w ogóle trafi na rynek. Tego wszyscy są świadomi. Przykład Pebble'a pokazuje, że kupujący nie ma żadnej gwarancji, że firma będzie istnieć przez lata. Może zbankrutować, może się rozpaść, może zostać przejęta przez inną. Owszem, giganci też upadają, ale wybierając produkt giganta, ryzykuje się znacznie mniej.

Tym bardziej że Pebble to nie debiutanci, wręcz przeciwnie, zdążyli wypracować sobie renomę. Stali się symbolem “sukcesu z Kickstarterta”. I co? Obiecanego produktu nie będzie, tak jak i gwarancji na stare.

Kickstarter pogromcą korporacji? Nic z tego

Kickstarter miał być alternatywą dla wielkich korporacji, które wspierają wyłącznie to, co się opłaca. Boją się ryzykownych, innowacyjnych pomysłów. Dlatego deską ratunku zostali zwykli ludzie, którzy zrzucali się na projekty, pozwalając ujrzeć niebanalnym urządzeniom światło dzienne. Świat miał być lepszy, bo twórcy robią to, co chcą, a księgowi z korporacji nie wtrącają się z hasłami: “nikt tego nie kupi, rezygnujemy”.

Tymczasem bez tych wielkich korporacji mało kto może sobie poradzić. Nawet na tak niszowym rynku, jakim są smartwatche. Miliony dolarów z Kickstartera nie wystarczą, zbiórka fanatyków to kropla w morzu potrzeb. Chcesz robić innowacyjne, ciekawe produkty? Kickstarter w tym pomoże, ale nie zagwarantuje, że przetrwasz. A użytkownicy także tego oczekują.

Dochodzi nawet do tego, że wielkie firmy wykorzystują crowdfunding jak talent show. Technologiczny “Mam Talent”. Patrzą na najlepszych, a potem ich zgarniają. Sony ma swoje wewnętrzne zbiórki, za pomocą których wyłania produkty, w które warto inwestować. Podobnie robi Lenovo ze swoimi modułowymi smartfonami. Osoby mające pomysł na funkcję, którą można dodać do smartfona, zrobią zbiórkę - ci, którzy dostaną najwięcej, zostaną wyłowieni przez Lenovo i ich projekty otrzymają finansowe wsparcie. To znacznie bezpieczniejsze rozwiązanie niż samodzielne działanie, co pokazuje przykład Pebble, ale czy właśnie o to chodziło w crowdfundingu?

Facebook uratował Oculus Rift?

Wyławianie najlepszych nie jest oczywiście wadą. Kto wie, co działoby się dziś z Oculus Rift i całą branżą VR, gdyby Facebook nie zdecydował się wykupić firmy, która przecież także zebrała miliony dolarów na Kickstarterze. Dziś łatwo wyobrazić sobie scenariusz, że Oculus Rift nie ma pieniędzy na dalsze działanie i zwija się z rynku. Facebookowe zaplecze to nie tylko pieniądze, ale też wizje Zuckerberga i możliwość wykorzystania portalu społecznościowego. Mała firma nie mogłaby tyle zdziałać. Pomysły twórców Pebble'a też nie przepadną, tylko zostaną wykorzystane w produktach Fitbit. Ale osoby, które uwierzyły w ich obietnice, zostaną z niczym. Można poczuć się rozgoryczonym.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.