Broń chemiczna w Bałtyku. Zło, które czai się na dnie morza

Broń chemiczna w Bałtyku. Zło, które czai się na dnie morza19.04.2019 12:00
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com

Na dnie Bałtyku czai się zło. Żaden kraken, lovecraftowski Cthulhu czy zwodnicze syreny. Zamiast stawiać czoła wymyślonym potworom, musimy zmierzyć się z większym niebezpieczeństwem – konkretnym, namacalnym i śmiertelnie groźnym. A właściwie coraz groźniejszym, bo upływający czas działa jak tama piętrząca ryzyko – odsuwa je w czasie, ale gdy w końcu pęknie, skutki będą niewyobrażalne.

Zgromadzono tam najpaskudniejsze substancje, jakie wymyśliła ludzkość – broń chemiczną. Ogromny magazyn śmiercionośnych chemikaliów pozostaje częściowo niezbadany, a dostępu do niego nikt nie pilnuje. To nie koniec złych wiadomości, bo czas nie sprzyja skrzyniom i zbiornikom chemikaliów.

Bombą w morską toń!

Dlaczego chemikalia znalazły się na dnie morza? Druga wojna światowa nie tylko usłała dno Bałtyku wrakami, ale – gdy już się zakończyła – pozostawiła zwycięskim mocarstwom gorący kartofel w postaci broni chemicznej. Żadna ze stron nie zdecydowała się jej użyć, wychodząc z rozsądnego założenia, że losów wojny to nie zmieni, a ewentualny odwet zaatakowanego chemikaliami przeciwnika mógłby mieć katastrofalne skutki.

Gdy wojna się skończyła, coś trzeba było z tymi arsenałami zrobić. Można było drogo neutralizować, zabezpieczać, składować w jakichś niedostępnych miejscach albo tanio wrzucić do morza. Nic dziwnego, że w wielu przypadkach skorzystano z tej właśnie opcji, traktując Bałtyk jako wyjątkowo pojemny śmietnik, który przyjmie wszystko. Zwraca na to uwagę Benedykt Hac z Zakładu Oceanografii Operacyjnej Instytutu Morskiego w Gdańsku:

– W głębi Bornholmskiej i Gotlandzkiej składowano kompletne uzbrojenie: bomby, pociski różnego rodzaju elaborowane chemią (głównie iperyt, ale również V-gazy, sarin, soman, adamsyt). Spora ilość tej broni została zatopiona w Małym Bełcie i okolicach Zatoki Kilońskiej. Część z niej usunięto w późniejszych latach ale to proces prawie niemożliwy do wykonania wiec trochę jej tam zostało.

Źródło zdjęć: © Ocean Health Index
Źródło zdjęć: © Ocean Health Index

Zobacz też: "Chemia w Zatoce Gdańskiej"

Zatopić groźne śmieci

W tym miejscu pojawił się dodatkowy problem. O ile alianci zachodni wyrzucali chemiczne "śmieci" starannie, zgodnie z planem i w miejscach uprzednio wyznaczonych, to – według różnych źródeł – Rosjanie wykazali się nieco mniejszą precyzją.

Źródło zdjęć: © Shutterstock.com
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com

Efekt jest taki, że po latach wiadomo tylko, co zostało w Bałtyku zatopione. W wielu przypadkach wiadomo również gdzie, jednak dno pełne jest nieoznaczonych i nierozpoznanych "niespodzianek". Zlokalizowanie wszystkich jest niemożliwe, tym bardziej że niebezpieczne ładunki zmieniają położenie na skutek sztormów czy działań rybaków.

Wojna kontra morze

Bałtyk – morze małe, płytkie i z bardzo ograniczoną wymianą wód z wszechoceanem – był areną intensywnych walk. Dotychczasowe skażenia i ryzyko kolejnych wiążą się zatem nie tylko z podwodnymi składowiskami broni, ale z niezliczonymi pociskami, bombami czy minami morskimi, wystrzelonymi podczas walk czy pozostawionymi w formie zapór minowych.

Źródło zdjęć: © Marynarka Wojenna Królestwa Szwecji
Źródło zdjęć: © Marynarka Wojenna Królestwa Szwecji

– W rejonie południowego Bałtyku nie znam oficjalnych zrzutowisk broni konwencjonalnej zawierającej trotyl, poza bronią chemiczną w skorupach bomb i pociskach rożnego rodzaju. Zdarza się znaleźć trotyl, ale głównie z przypadkowych, w żaden sposób niekontrolowanych zrzutów. Pewnie więcej trotylu jest w minach morskich, których w I i II wojnie światowej postawiono kilkaset tysięcy w obszarze Bałtyku. Każda z nich zawiera nawet do 400 kg materiałów wybuchowych (nie tylko trotylu). Takie pola były stawiane w obszarze Zatoki Gdańskiej i wzdłuż polskiego wybrzeża w relatywnie w niewielkiej ilości. Większość stawiano w Zatoce Fińskiej czy na podejściach do Zatoki Ryskiej. Ale miny pływają i po zerwaniu mogą trafić gdziekolwiek na obszarze Bałtyku – mówi Benedykt Hac.

Bałtyk choruje

Nasze morze cierpi na wyjątkowo groźną chorobę – ludzi. Nie dość, że zmianami klimatycznymi i intensywnym rolnictwem przyczyniamy się do stopniowego zaniku Bałtyku, to umieszczamy w nim różne tykające bomby ekologiczne. Przed rokiem opisywałem jedną z nich – zatopiony podczas drugiej wojny światowej niemiecki transportowiec Franken, którego zbiorniki ponad 70 lat po wojnie nadal są pełne ropy.

I którego kadłub każdego roku staje się cieńszy o dziesiątą część milimetra, nieuchronnie zbliżając się do granicy wytrzymałości. Gdy ją w końcu przekroczy, zapadnie się pod własnym ciężarem, uwalniając zawartość zbiorników i fundując Bałtykowi katastrofę ekologiczną, jakiej morze jeszcze nie widziało.

Wszystko to wydaje się jednak mniej groźne od perspektywy zmiany Bałtyku w toksyczną zupę, pełną tego, co przez lata ludzie wymyślali w celu zabijania innych ludzi.

Broń chemiczna – czy mamy się czego bać?

Doniesienia o zatopionych, bojowych środkach chemicznych przemawiają do wyobraźni. Zagrożeń związanych z zatopioną bronią nie można lekceważyć – o tym, jak może być groźna, przekonali się uczestnicy kolonii w Darłówku w 1955 roku. Choć nie było ofiar śmiertelnych, 100 dzieci poparzyło się wówczas iperytem z beczek, wyrzuconych przez morze.

Źródło zdjęć: © Facebook.com
Źródło zdjęć: © Facebook.com

Bojowe środki chemiczne – zabójcze w dużym stężeniu na powierzchni – reagują z wodą morską, tworząc nowe związki o właściwościach różnych, niż w przypadku pierwotnych substancji. Przestają być toksyczne, a do tego – zazwyczaj – dobrze rozpuszczają się w wodzie, nie stanowiąc zagrożenia dla ludzi i środowiska.

Wyjątkiem jest tu iperyt, który po uwolnieniu ze skorodowanych pocisków rozpuszcza się bardzo powoli, zalegając przy dnie w formie toksycznych brył, których wydobycie może powodować niebezpieczne skażenie. Problem dotyczy również miejsc, gdzie zrzucono szczególnie dużo broni i szkodliwe substancje występują w dużym stężeniu.

Nie jesteśmy sami

Co można zrobić z podwodnym problemem? Neutralizować chemikalia na miejscu? Wydobyć z wody? Przykryć podwodnym sarkofagiem? Benedykt Hac z Instytutu Morskiego w Gdańsku każde z tych rozwiązań uznaje za możliwe – są jednak trzy ograniczenia: pieniądze, pieniądze i pieniądze.

Źródło zdjęć: © Shutterstock.com
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com

Na razie Polska poszukuje podmorskich składowisk i rozpoznaje te, które już zlokalizowano. Istotny jest tu międzynarodowy wymiar tych działań. Uczestniczymy m.in. w programach takich, jak CHEMSEA (Chemical Munitions Search and Assessment) czy HELCOM Submerged, dotyczącym wszelkich obiektów leżących na dnie morza – w tym także różnego rodzaju broni.

Podwodny magazyn broni

Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej uspokaja, że służby monitorują znane składowiska i są gotowe, by zareagować na ryzyko ewentualnego skażenia. Nawet jeśli tak jest, trudno uznać to za uspokajającą informację – choć nie ma powodu do paniki, trzeba pamiętać, na dnie Bałtyku tyka bomba zegarowa.

– Otrzymujemy miesięcznie około 30 zdjęć z satelitów Sentinel-1 i Radarsat-2. Każde wykonane zdjęcie dociera do nas w czasie do 30 minut od jego wykonania w postaci informacji lub alertu o możliwym zanieczyszczeniu wraz z podaniem pozycji geograficznej, wielkości potencjalnego zanieczyszczenia wraz z określeniem jego źródła – wyjaśnia rzeczniczka Urzędu Morskiego w Gdyni, Małgorzata Kierzkowska.

Do listy zagrożeń, związanych z naszym morzem trzeba zatem dopisać nie tylko zmiany klimatyczne czy katastrofy ekologiczne. Dziesiątki lat po wojnie problemem wciąż pozostają bojowe środki chemiczne, których nie zdecydowali się użyć zbrodniarze tacy, jak Hitler czy Stalin.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.