"Wampirza choroba" odpowiedzialna za mit o krwiopijcach?
Dekadenckie dzieci nocy, które spędzają wieczność na ekstrawaganckich przyjęciach, racząc się krwią śmiertelników. Wampiry, które do popkultury trafiły m.in. dzięki postaci Draculi, stworzonej przez Brama Stokera, znajdują się w gronie bardziej znanych fantastycznych postaci. Jednak jak w każdej legendzie, i tu można odnaleźć ziarno prawdy.
Za legendę o krwiopijcach zabrali się naukowcy Dana-Farber/Boston Children's Cancer and Blood Disorders Centre. Postanowili sprawdzić, czy przypadkiem z powstaniem legendy nie ma nic wspólnego porfiria – zespół chorób związanych z problemami w produkcji hemoglobiny (czerwonego barwnika, który transportuje krew do komórek). W zależności od tego, w jakim momencie produkcji tego składnika dojdzie do zaburzenia, porfiria może mieć inne skutki.
Na porfirię miał cierpieć m.in. król Zjednoczonego Królestwa Jerzy III, która w konsekwencji miała negatywnie wpływać na jego zdrowie psychiczne.
Badacze skupili się na sieci genów, która jest odpowiedzialna za produkcję hemu. To on w połączeniu z tlenem, tworzy hemoglobinę. W wyniku nieprawidłowej mutacji genów może dość do sytuacji, w której skóra osoby cierpiącej na porfirię erytropoetyczną (EPP) jest nadwrażliwa na światło słoneczne. Do tego stopnia, że nawet chwilowe wystawienie jej na słońce powoduje powstanie bolesnych bąbli i oparzeń. Skojarzenie z pewnymi stworami jest jak najbardziej na miejscu.
Inne symptomy są równie ponure. Chorzy cierpią na przewlekłą anemię, co powoduje u nich uczucie wiecznego zmęczenia. Mało tego, nawet w pochmurne dni występuje tyle światła ultrafioletowego, że na odkrytych częściach ich ciała mogą pojawiać się pęcherze.
- Wampiry nie istnieją. Istnieje za to potrzeba wynalezienia innowacyjnego leku dla osób cierpiących na porfirię, która zwiększy komfort ich życia – tłumaczy dr Barry Paw, współautor badania.
Już wcześniej pojawiały się sugestie, że rzadkie choroby związane z krwią mogły w przeszłości odpowiadać za rozwój legend o wampirach. I choć to porównanie brzmi niepoważne, może mieć istotne konsekwencje dla rozwoju terapii genowej, którą będzie można leczyć tego typu schorzenia.