"Niedługo" każdy wjedzie do kosmosu. To tylko kwestia czasu

"Niedługo" każdy wjedzie do kosmosu. To tylko kwestia czasu18.10.2019 08:40
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Poczuć stan nieważkości. Zobaczyć Ziemię z oddali. O wizycie w kosmosie marzy wielu, ale nieliczni mogliby sobie dziś na to pozwolić. A co gdyby istniała prostsza i tańsza metoda? Na przykład wejść do windy i nacisnąć przycisk? Wielu naukowców od lat wierzy w taki scenariusz.

Choć kosmiczna winda kojarzy się z daleką przyszłością, to dzięki rosyjskiemu badaczowi Konstantinowi Ciołkowskiemu pomysł znany jest już od 1895 roku. Dzisiaj apetyt ludzkości na eksplorację kosmosu jest coraz większy, ale niesie za sobą ogromne koszty.

Elon Musk wraz ze Space X starają się je zmniejszać m.in. używając rakiet wielokrotnego startu. Ale nadal mówimy o milionach dolarów. W głowach inżynierów i naukowców na świecie od dziesięcioleci kiełkuje więc inny pomysł - kosmiczna winda.

Jak to działa?

Japończycy z firmy Obayashi Future Lab są dzisiaj najbliżej ukończenia tego projektu. Od kilkudziesięciu lat pracują nad kolejnymi krokami do kosmicznej windy. Jak miałaby ona działać?

W skrócie naukowcy widzą to tak. Gdzieś w okolicach równika jest przyczepiona lina, mówi się nawet o sztucznej wyspie jako platformie do jej przytwierdzenia. Po drugiej stronie, na końcu liny, znajduje się przeciwwaga. Na końcu liny, czyli na orbicie geostacjonarnej - 36 tys. kilometrów nad naszymi głowami.

Zobacz też: 4 dolary – tyle są warte informacje o tobie i twoich długach

Kapsuła windy w projekcie może pomieścić 30 osób, a jej prędkość wyniesie około 200 km/h. Silniki umieszczone przy "windzie" mają być mechanizmem, dzięki któremu ludzie lub ładunki się "wspinają". Tyle że silniki elektryczne odpadają, bo akumulatory ważą swoje.

Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Jedynym rozwiązaniem jest działo laserowe. Jeśli jego moc zostanie zamieniona na energię elektryczną, można mówić o sukcesie. Na szczęście ludzkość już dysponuje taką technologią. Jedyną przeszkodą jest lina.

Pierwszy przełom już za nami

Nastąpił w 1991 roku. - Stworzenie węglowej nanorurki wszystko zmieniło. Pojawienie się tego rozwiązania sprawiło, że projekt stał się bardziej realny. Jeśli będziemy potrafili w pełni wykorzystać ten materiał, wtedy marzenie o kosmicznej windzie stanie się zwykłym zadaniem inżynieryjnym – mówi w rozmowie z WP Tech dr Yoji Ishikawa, starszy inżynier w Obayashi Future Lab.

Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Jego firma chce, by lina miała długość nie 36 tys., ale 100 tys. kilometrów – mają ambicje "jeździć windą" jeszcze dalej. Jednak do tej pory udało się stworzyć raptem kilka centymetrów. Ishikawa tłumaczy, że istnieje kilka sposobów wytwarzania węglowych nanorurek, ale "na razie żadna z technologii nie jest przełomowa".

Na świecie jest kilkadziesiąt firm, które pracują nad tą technologią. Niestety nie są zainteresowane tworzeniem długich węglowych nanorurek. Fabryce, która tworzy je do celów elektronicznych, nie zależy na samej długości. Ponadto mało firm stawia na rozwój tej technologii i to główny problem wytworzenia długiej liny.

Jak nie wiadomo, o co chodzi…

Nie ma wątpliwości co do rewolucyjnych zastosowań kosmicznej windy. Jeśli powstanie, odmieni ludzkość. Nie chodzi tylko o łatwiejszy dostęp do kosmosu czy możliwości eksploracji odległych światów, ale przede wszystkim o obniżenie kosztów.

Aspekt finansowy jest dzisiaj zmorą każdej agencji kosmicznej na świecie. Za wyniesienie 1 kilograma w przestrzeń trzeba zapłacić ok. 22 tysięcy dolarów. Niedużo? Spójrzmy na te wyliczenia przez pryzmat niezbędnych "elementów", które trzeba wysłać – np. astronautów. Przy wadze jednego człowieka wynoszącej 80 kilogramów, mówimy o kosztach transportu rzędu 1,7 miliona dolarów. Czyli jakieś 7 milionów złotych tylko za człowieka. Przy kosmicznej windzie te koszty drastycznie spadają, mówimy o ok. 200 dolarach za kilogram. Wysłanie 80-kilogramowego człowieka może kosztować tylko 16 tysięcy dolarów.

Znalezienie alternatywy jest dzisiaj kluczowe, jeśli chcemy na poważnie szukać odpowiedzi nie tylko na to, czy jesteśmy sami w kosmosie, ale i z czego zbudowane jest jądro Ziemi. Koszt misji na Psyche 16, która może dać odpowiedź na to pytanie, to 500 milionów dolarów. Kosmiczna winda mogłaby te koszty skutecznie obniżyć. Tylko by tak się stało, trzeba zainwestować. I to globalnie.

- Jestem przekonany, że jedna firma ani nawet jeden kraj nie jest w stanie sprostać tym wszystkim technologicznym wyzwaniom. By ten projekt się rozwijał, potrzebna jest międzynarodowa współpraca. Problemem jest także kooperacja przemysłu, technologii, współpraca fabryk. Rozwiązaniem mogłoby być stworzenie międzynarodowego konsorcjum. Potrzebny jest także plan, jak sfinansować to przedsięwzięcie - podkreśla dr Yoji Ishikawa.

To tylko kwestia czasu?

Ishikawa, który od lat zajmuje się projektem kosmicznej windy, zapytany o realne wykonanie tego projektu mówi: - Przez kolejne 10, 20, 30 lat będziemy szukać możliwości rozwoju naszego projektu. Jeszcze nie wiemy, kiedy to się zakończy. 20 lat zajęło nam stworzenie kompletnej koncepcji kosmicznej windy. Jeśli uda się rozpocząć budowę w 2030 roku, jest szansa, że konstrukcja zostanie ukończona w 2050. Ale to tylko estymacje, równie dobrze możemy mówić o 2100 roku.

To o tyle duży problem, że ludzkość jeszcze nigdy w historii nie zbudowała nic tak wielkiego. Ba - "winda" będzie miała do czynienia z różnym środowiskiem, wliczając w to odmienną grawitację, zróżnicowaną gęstość czy ekstremalne skoki temperatur.

Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Wydaje się, że lepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie krótszej liny, ale firma Obayashi myśli perspektywicznie. Konsorcjum chce za pomocą tak długiego kabla wysyłać sondy i statki kosmiczne na inne planety czy asteroidy.

Co ważne, trzeba pamiętać o możliwych problemach, takich jak chociażby zerwanie liny o długości 100 tys. kilometrów. Doktor Yoji Ishikawa tłumaczy, że ten scenariusz nie jest groźny: - Kiedy nastąpi awaria, jedyne co można zrobić, to pożegnać się z kosmiczną windą. Cześć kabla poleci w kosmos, druga część zacznie spadać na Ziemię. Ale spokojnie - dzięki swojej małej gęstości ulegnie spaleniu w atmosferze.

Przyszły sukces ma wielu ojców?

Marzenia nad stworzeniem kosmicznej windy angażują nie tylko japońską firmę, ale także prawdziwych gigantów. Nawet Google za sprawą zespołu Rapid Evaluation Team sprawdzał możliwość realizacji tego projektu. Po wstępnych analizach potwierdzono, że tylko jeden materiał na Ziemi - nanorurka węglowa - może sprostać temu przedsięwzięciu. Niestety, wszystko rozbija się o jakość i długość wiązek. Google nie mówi "nie". Oficjalnie "zamroziło" projekt.

Całkowicie inny pomysł zaproponowała kanadyjska firma Thot, która w 2015 roku uzyskała patent na stworzenie wolnostojącej wieży. Zakłada on stworzenie na wysokości 20 kilometrów platformy startowej. To według inżynierów miałoby obniżyć zużycie paliwa o 30 proc. Kluczowym elementem byłaby elektryczna winda do transportu astronautów na szczyt wieży. Firma boryka się jeszcze z problemem transportu statku kosmicznego na platformę startową, ale prace koncepcyjne trwają.

Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Z kolei inżynierowie z International Space Elevator Consortium doszli do wniosku, że lepiej, jakby winda zaczynała się 150 kilometrów nad Ziemią - tuż za linią Kármána. Jest to umowna granica pomiędzy atmosferą Ziemi a przestrzenią kosmiczną. Prace wielu niezależnych ośrodków trwają.

Kiedy dzisiaj myślimy o kosmicznej windzie w perspektywie następnych dziesięcioleci, to nie sposób odnieść wrażenie, że bliżej tym planom do abstrakcji niż realnego scenariusza. Ale czy dwa lata temu uwierzylibyśmy, że ktoś wyśle samochód na Marsa? Lub że Chiny wylądują na niewidocznej stronie Księżyca, by zrobić pierwszy krok w kopaniu naszego naturalnego satelity, by pozyskać wysoko energetyczny izotop?

Kosmiczna winda to dzisiaj jedyna alternatywa dla ludzkości, jeśli chcemy poważnie myśleć o eksploracji kosmosu. Kiedy tylko powstanie, ludzie przestaną robić "małe kroki dla człowieka", a faktycznie zaczną to być "skoki dla ludzkości" jak powiedział lata temu Neil Armstrong z Księżyca.

*dr Yoji Ishikawa był jednym z prelegentów Masters & Robots 2019 w Warszawie (8/9.10.2019)

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.