Marzenie z przeszłości: latające samochody i krótka praca. Technologia nas zawiodła

Marzenie z przeszłości: latające samochody i krótka praca. Technologia nas zawiodła20.11.2019 14:11
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com

Ekonomista John Maynard Keynes już w latach 30. XX wieku uważał, że 15-godzinny tygodniowy czas pracy to przyszłość ludzkości. Zagwarantować miała to technologia. Tymczasem techniczny postęp sprawił, że nie tylko pracujemy długo w stresie, to jeszcze nie wierzymy, że to się zmieni.

Sobotni poranek, dzieciaki zasiadają do telewizora. Na ekranie blok kreskówek Hanna-Barbera - Flinstonowie, Scooby-Doo czy Jetsonowie. To w tych ostatnich oglądaliśmy wymarzoną wizję przyszłości. Świata, w którym samochody latają, technologia wyręcza nas niemal we wszystkim, a George Jetson - głowa rodziny - wścieka się, że musi iść do pracy na aż dwie godziny. I to wszystko już w drugiej połowie XXI wieku.

Ale przekonanie, że będziemy pracować mniej i lżej, nie był wymysłem wyłącznie twórców bajek i filmów science-fiction. Nawet ekonomiści byli zgodni, że postęp technologiczny sprawi, że w tygodniu przeznaczać będziemy co najwyżej 15 godzin na pracę.

Mamy XXI wiek, a latających samochodów wciąż nie widać. Nie mamy też lekkiej i prostej pracy. Wręcz przeciwnie. Gorzką rzeczywistość pokazuje nowy film Kena Loacha "Nie ma nas w domu". Brytyjski reżyser podsumowuje w nim "gig economy", czyli gospodarkę złożoną z pobocznych fuch.

"Nie pracujesz dla nas, tylko wykonujesz usługę" - mówi szef głównego bohatera, który zakłada "franczyzę", by rozwozić paczki. Elastyczna forma zatrudnienia to w praktyce 14 godzin pracy przez 6 dni tygodniu. Technologia, która miała ułatwić pracę i życie, non stop nadzoruje kuriera. Kiedy nie ma go w samochodzie dłużej niż dwie minuty, nowoczesny skaner od razu włącza alarm.

Technologia nie pomaga, tylko nadzoruje

Gdy w końcu rodzinie udaje się znaleźć czas, by po wielu tygodniach zjeść razem kolację, posiłek przerywa telefon: powiadomienie o robocie do wykonania. "Pracujesz kiedy chcesz" - zachwalane przez zwolenników gig economy rozwiązanie oznacza, że pracujesz zawsze i wszędzie. Widzimy to też na polskim podwórku - wystarczy przypomnieć sobie zdjęcia kuriera ze złamaną nogą, który dalej rozwoził paczki.

Ken Loach nie przesadza. Rutger Bregman, autor książki "Utopia dla realistów", cytował badania Harvard Business School. Wynikało z nich, że "dzięki nowoczesnym rozwiązaniom technicznym kadra kierownicza i specjaliści w Europie, Azji oraz w Ameryce Północnej spędzają obecnie od 80 do 90 godzin tygodniowo pracując albo monitorując pracę innych i pozostając dyspozycyjnymi".

Z kolei według innych badań, smartfon wydłużył pracę dziennie nawet o dwie godziny. W końcu w każdej chwili możemy sprawdzić skrzynkę służbową i odpowiedzieć na maila. Dziś system dwugodzinnej pracy z kreskówki o Jetsonach wydaje się czystym absurdem, ale nawet nasz ośmiogodzinny coraz bardziej staje się utopią. Trudniej wywalczyć czas prawdziwie wolny.

Facebook popularny dzięki pracy

Paradoks polega na tym, że w wielu zawodach naprawdę nie trzeba pracować od 8:00 do 16:00. W książce "Praca bez sensu. Teoria" David Graeber pisze o bezsensownych pracach, które dałoby się ukończyć np. w niecałe dwie godziny - tak, jak robił to bohater "Jetsonów". Pracownicy w ankietach skarżą się, że wykonywanie ich obowiązków zajmuje niecałe 40 proc. czasu. Reszta to odpowiadanie na maile czy udział w niepotrzebnych spotkaniach.

Technologia nie polepszyła pracy pracownikom. Za to praca zmieniła technologię. Graeber zauważa, że udawanie, że się pracuje - bo przecież czymś trzeba te osiem godzin wypełnić - wpłynęło na popularność mediów społecznościowych czy YouTube'a.

Jesteśmy świadkami rozkwitu tych form kultury popularnej, które pracownicy biurowi są w stanie wytwarzać i konsumować w rozproszonych, ukradkowych urywkach czasu, jaki mają do dyspozycji w miejscach pracy, gdzie nawet jeśli nie ma dla nich nic do roboty, to i tak nie wolno im otwarcie tego stwierdzić

"Praca bez sensu. Teoria"

Śmiało możemy zaryzykować stwierdzenie, że krótszy czas pracy przeszkadzałby nie tylko właścicielom firm, ale i gigantom technologicznym. Może mając więcej czasu dla siebie zaglądalibyśmy na Facebooka rzadziej. Skoro firmy już nie lubią jak śpimy, to tym bardziej nie chcieliby więcej czasu wolnego dla nas. Zmęczeni nie mamy siły na książkę lub film. Wystarczy nam przeglądanie tablicy i śmieszny materiał youtubera trwający mniej niż 8 minut.

Nadzieja w robotach? A skąd

Amazon ma patent na opaskę, która będzie nie tylko monitorować zatrudnionych, ale także ich dyscyplinować. A co z robotami, które miały nas zastąpić? Niedawno Adidas zamknął fabrykę, w której maszyny szyły buty - robiły to wolniej niż tania siła robocza z Azji, którą też łatwiej było nauczyć produkcji nowych modeli. Z kolei w Japonii hotel, który zatrudniał roboty w roli recepcjonistów, także zdecydował się powrócić do ludzkiej załogi.

Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

A roboty sprzątające? Czy są po to, żebyśmy zamiast odkurzania tradycyjnym modelem mogli pisać wiersze i malować obrazy? Czy może kupujemy je po to, bo po prostu nie mamy czasu i sił by zabrać się za sprzątanie? Patrząc na liczbę godzin przepracowywanych przez Polaków (Polak pracuje rocznie ponad 300 godzin więcej niż Brytyjczyk i prawie 400 godzin ponad średnią w Niemczech), skłaniałbym się ku drugiej opcji. Technologia nas nie wyręcza, tylko zastępuje wtedy, gdy musimy więcej pracować i nie wystarcza na nic innego czasu.

Krótka praca jak latające samochody

Popularność serialu "Black Mirror" pokazuje, że jesteśmy rozczarowani współczesną technologią. Nie śnimy o udogodnieniach i rewolucyjnych wynalazkach, tylko oglądamy opowieści o wszechobecnej inwigilacji, samotności i niezrozumieniu. Wydaje się, że to samo dzieje się z myśleniem o pracy. Nie wierzymy, że będzie lepiej.

Zamiast optymistycznej wizji rodem z "Jetsonów", mamy np. serial "Rok za rokiem". Tam jeden z bohaterów, żeby przeżyć, wykonuje równolegle kilkanaście zleceń. O kolejnych fuchach przypomina mu aplikacja.

Przez technologię wcale nie pracujemy mniej, tylko coraz więcej. A przecież miało być na odwrót. Rozczarowanie tym faktem oraz współczesną ekonomią wydaje się nieprzypadkowe. To naczynia połączone.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.