Google szpiegował swych ludzi i zwolnił. Mimo upomnień rządowej agencji, twardo stoi na swoim

Google szpiegował swych ludzi i zwolnił. Mimo upomnień rządowej agencji, twardo stoi na swoim03.12.2020 19:26
Pracownicy Google'a podczas jednego z protestów
Źródło zdjęć: © Getty Images | (Photo by Mason Trinca

Nie pomogły protesty, wygląda na to, że nie pomoże także upomnienie od amerykańskiej rządowej rady ds. stosunków pracy. Google najpierw miał szpiegować swoich pracowników, a gdy ci zorganizowali protest, zwolnił ich.

Ale zaczęło się od tego, że gigant z Mountain View rok temu postanowił rozpocząć współpracę z IRI Consultants. To firma doradcza, która zajmuje się „poprawianiem relacji z pracownikami”. Można by powiedzieć – firma z branży HR.

Na czym polega „poprawianie relacji” według konsultantów z IRI? Firma chwali się tym na swojej stronie internetowej. Podaje tam m.in. przykład swej współpracy z dużym krajowym koncernem medycznym, w którym wyperswadowali pracownikom ideę zakładania związku zawodowego, mimo że ci „wydali miliony dolarów na promocję tej idei”.

Kontrakt z tego typu firmą nie spodobał się niektórym pracownikom Google’a. Zwłaszcza tym, którzy powyższą ideę mają głęboko w sercu. A jest ich na tyle dużo, że zaczęli organizować protesty. Tak jak zrobił to Laurence Berland. Niedługo potem Berland został zwolniony. Oficjalny powód rozstania: przeglądanie kalendarzy innych pracowników.

W praktyce wyglądało to tak: Berland, jak i inni pracownicy chętni do udziału w proteście, musieli znaleźć wspólny termin, który wszystkim będzie pasował. Wykorzystali do tego, a jakże, swoje kalendarze. W ten sam sposób, w jaki w tych samych kalendarzach umawiają się na spotkania biznesowe.

Google jednak uznał, że wgląd w kalendarze innych osób, w tak wielkiej korporacji, powinien być zabroniony i wręcz karany. Berland więc wyleciał.

Podobne do niego poglądy pracownicze ma 21-letnia programistka Kathryn Spiers. Ona z kolei stworzyła specjalne okienko pop-up, które wyskakiwało pracownikom Google’a, gdy wchodzili na określone strony internetowe – np. na witrynę konsultantów z IRI. „Googlersi mają prawo do udziału w aktywnościach chronionych prawem” – głosił komunikat.

W tym przypadku Google uznał, że Spiers naruszyła bezpieczeństwo firmy, czym ryzykowała szkody nie tylko dla samej firmy, ale też zhańbiła swe nazwisko w branży. To były powody rozstania.

Tych dwoje, wraz z kilkoma innymi osobami – wewnątrzfirmowymi aktywistami – zostało zwolnionych. Część poskarżyła się do National Labor Relations Board. To niezależna rządowa agencja, której zadaniem jest chronienie praw pracowników z sektora prywatnego. I to zarówno wtedy, gdy grupują się oni w związki zawodowe, jak i wtedy, gdy działają nieformalnie.

NLRB zauważyła uchybienia prawne przy zwolnieniach właśnie powyższej dwójki. Agencja zarzuca Google’owi między innymi szpiegowanie ich przed samym protestem, jak i po.

Ponadto zwraca uwagę, że przeglądanie kalendarzy współpracowników nie może być niczym zabronionym. Za to wyleciał Berland. Tak samo, jak i informowanie pracowników o ich prawach, co robiła Spiers za pomocą swego pop-upu.

Google: Podtrzymujemy te decyzje

Wydaje się jednak, że firma ma zamiar iść w zaparte. Po tym, jak całą sprawę opisał The Verge, Google wysłał do tej redakcji swoje stanowisko. „Jesteśmy dumni z naszych zasad i będziemy bronili przed ich naruszaniem przez osoby prywatne. Również przed naruszaniem polityki bezpieczeństwa i systemów wewnętrznych” – pisze biuro prasowe firmy, mając na myśli wyskakujące okienko i firmowy kalendarz.

Google może teraz iść na ugodę z byłymi pracownikami, choć po powyższych słowach na to się nie zanosi. Sprawa trafi więc do sądu. Wtedy niewykluczone, że gigant będzie musiał nie tylko wypłacić odszkodowanie dwóm byłym pracownikom za niesłuszne zwolnienie, ale też… przywrócić ich do pracy.

Źródło artykułu:WP Tech
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.