Dlaczego nie używam Facebooka?

Dlaczego nie używam Facebooka?27.03.2012 11:01
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

Nie dlatego, że jest to wynalazek Szatana. Z tego powodu, że to wynalazek Szatana kompletnie niepotrzebny.

Być może również dlatego, że jeszcze w czasach przedfacebookowych udało mi się utrzymać kontakt ze wszystkimi, z którymi chciałem go utrzymać. Albo patrząc na to nieco inaczej, ten kontakt, który chciały utrzymać obie strony, bo bez tego to się nigdy nie udaje. Dlatego portal Zuckerberga, tak samo zresztą jak Nasza-Klasa, nie sprawił, że do mojego życia powróciły dziesiątki dawnych znajomych, a raczej ludzie, z którymi –. z perspektywy czasu patrząc – łączyły mnie tylko i wyłącznie czas urodzenia oraz jego miejsce, a w niektórych przypadkach także ślepy los, który przydzielił nas do tych samych klas. Oczywiście, niektórzy uważają, że to miło spotkać się w większym szkolnym gronie, oderwać na chwilę od szarej, smętnej codzienności i poudawać, że znów jest się w liceum czy w późnej podstawówce. Co jednak zdarza się i tak dość rzadko i polega głównie na oszukiwaniu się, że naprawdę jest super, tęskniliśmy za tymi ludźmi, ba!, niemalże nie mogliśmy bez nich żyć i kiedyś wszystko było lepsze. Faktycznie, było,
ale to nie zasługa przypadkowych osobników, których los postawił na naszej drodze, a tego, że zasadniczo żywot człowieczy komplikuje się dopiero w momencie, w którym trzeba wypełnić pierwszy w życiu PIT.

Nie potrzebuję także ścigać się z nikim na liczbę znajomych. Jak to w ogóle możliwe, że ludzie, którzy nie są celebrytami, potrafią mieć ich 50. i więcej? Czy to znaczy, że całymi tygodniami nie śpią, utrzymując życie towarzyskie, które nawet Keitha Richardsa wpędziłoby do grobu już w ciągu miesiąca? Czy zapraszają na Facebooku wszystkich, z którymi chociażby raz na przykład jechali razem autobusem? Jak to możliwe, żeby utrzymywać taką liczbę interakcji międzyludzkich? I ciekawe, czy faktycznie, gdy tych swoich ”znajomych” spotykają w tak zwanym ”realu” w ogóle się z nimi witają, czy ich wspaniała, wielka przyjaźń istnieje tylko i wyłącznie na amerykańskim portalu społecznościowym.

Nie jestem też nastolatkiem. Pamiętam jeszcze czasy, kiedy telefony komórkowe dostawało się od rodziców dopiero w klasie maturalnej i potem strzegło ich jak oka w głowie, tak jakby był to skarb pokroju Bursztynowej Komnaty. Internet nie zmienił jeszcze mojego mózgu na tyle, że zapomniałem jak to jest komunikować się w realny sposób. W tym celu wystarcza mi w zupełności aparat mowy, telefon, czasem e-mail, a także piątkowe wyjście na piwo.

Nie pociągają mnie też Facebookowe rozrywki. Nie widzę żadnego sensu w rozwiązywaniu coraz to głupszych quizów, pokroju tego, która japońska kreskówka z lat 90. była dla mnie najważniejsza, jaki jest mój ulubiony owoc, czy, sam już nie wiem, którą dłoń, prawą czy lewą cenię sobie wyżej. Ostatnio boom na Zyngowe lub nie-Zyngowe gry jakby nieco zmalał, ale wciąż – kiedyś było to zaiste przerażające, gdy wszyscy musieli się nagle dowiadywać, że komuś tam brakuje deski do ukończenia stodoły, zasiał na swoim wesołym poletku rzodkiewkę czy przesunął się w górę gangsterskiej hierarchii w Mafia Wars, co wymagało od niego nieludzkiego wysiłku, wybitnych zdolności intelektualnych oraz kociego refleksu. A nie, to w zupełnie innych grach. Tutaj akurat wymagało to od niego wyłącznie umiejętności klikania myszką w odpowiednich miejscach. Szkoda czasu i życia na takie rzeczy.

Nie czuję również jakiejś dramatycznej potrzeby dzielenia się z innymi swoim życiem. Nie będę bombardował walli wszystkich, których kiedykolwiek spotkałem zdjęciami swojego nowonarodzonego dziecka, albo informacjami o tym, jak to mu się ulewa, bądź nie ulewa. Nie sądzę, żeby kogokolwiek interesowało to, czego akurat słucham, co czytam, albo czy się wyspałem. Tak samo jak nie interesuje mnie to w odniesieniu do innych. I ciągle wierzę w to, że kiedy stanie się coś naprawdę ważnego, informacja o tym dotrze do mnie tradycyjnymi kanałami (patrz akapit pierwszy i trzeci). A zauważenie, że ktoś, kogo ledwie pamiętam z przeszłości zmienił stan cywilny lub wszedł w nowy związek, albo stracił właśnie swoje ukochane zwierzątko domowe, jakoś nie jest w stanie zmienić mojego życia. Ale może faktycznie to ja jestem dziwny, albo co gorsza –. jestem po prostu żywym reliktem dawnych czasów, a Facebook jest tak naprawdę potrzebny ludziom jak tlen.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.