AliExpress na żywo. Na chińskim bazarze znajdziesz wszystko

AliExpress na żywo. Na chińskim bazarze znajdziesz wszystko17.05.2019 09:56
Źródło zdjęć: © WP.PL | Grzegorz Burtan

Popielniczka? 687 zł. Ciuchy? Jasne, wszelkiej maści, podrabiane oczywiście. Odwiedziłem wielkie, chińskie targowisko. To nietypowe przeżycie.

Centrum stolicy Chin, wieczór. Słońce powoli zachodzi nad miastem, którego parne i ciepłe powietrze sprawia, że każde włókno koszulki przykleja się do ciała. Przede mną The Place – ekskluzywne, ogromne centrum handlowe, gdzie znajdziemy topowe marki, a nasz portfel może się sporo odchudzić.

Mijam je, wracając z oddalonego o kilkaset metrów Silk Market. Pięciopiętrowy budynek nie jest tak okazały z zewnątrz, ale to właśnie tam polecono mi się udać, jeśli szukam czegoś, za co nie przepłacę, a co nie musi mieć metki Fendi czy Balenciagi. Przynajmniej oryginalnej.

Źródło zdjęć: © WP.PL | Grzegorz Burtan
Źródło zdjęć: © WP.PL | Grzegorz Burtan

W jedwabnym sklepie

Budynek jest wielki i masywny – jak wiele w Pekinie. Za dnia świeci się tylko neon z jego nazwą, ale wieczorem pojawiają się kolorowe iluminacje. W Warszawie przeszłoby to jako jedno z miejsc pokroju Złotych Tarasów, gdzie dzieciaki spędzają wolny czas, a pozostali przepłacają za zbyt drogie rzeczy.

Zobacz też: YouTube Premium i YouTube Music Premium w końcu w Polsce!

W środku robi się o wiele bardziej swojsko. Bardziej jak na bazarach na Marywilskiej w Warszawie. Z tą różnicą, że tutaj mamy więcej miejsca w alejkach. Teoretycznie każde piętro jest poświęcone oddzielnej kategorii usług, jednak sprzedawcy podchodzą do tego dość luźno – na każdej kondygnacji znajdziemy odzież. Dużo odzieży.

Źródło zdjęć: © WP.PL | Grzegorz Burtan
Źródło zdjęć: © WP.PL | Grzegorz Burtan

Tego oczywiście można było się domyśleć: od marynarek i koszulek szytych na miarę, po odzież i sprzęt wojskowy, na koszulkach z Mao oraz podróbkami Ralph Lauren i Tommy Hilfiger kończąc. Odzież lokalna również jest łatwo dostępna, w każdym kolorze i rozmiarze.

Tak jak na AliExpress mamy wyprzedaże, tutaj się targujemy. Na każdym stoisku sprzedawcy trzymają kalkulator – symbol negocjacji. Angielski nie jest szczególnie popularny w Chinach, ale w języku pieniędzy dogadamy się tam bez problemu. Muszę jednak ostrzec – sprzedawcy nie wypuszczą nas, dopóki nam czegokolwiek nie sprzedadzą.

Twarde negocjacje

Wchodzę do pierwszego sklepu. Sprzedawczyni łamaną angielszczyzną pyta, czego szukam. Zbity z tropu, rozglądam się po stoisku i znajduję popielniczkę obiecaną koledze z Polski.

Sprzedawczyni wyciąga kalkulator i pokazuje cenę: 1250 juanów. 687 złotych. Za popielniczkę.

"Dam coś śmiesznie niskiego, to się odczepi" – myślę i rzucam 100 juanów.

Źródło zdjęć: © WP.PL | Grzegorz Burtan
Źródło zdjęć: © WP.PL | Grzegorz Burtan

Błąd, zamiast tego spuszcza nieco z oryginalnej ceny. Idę w stronę wyjścia, ale ona blokuje mi drogę własnym ciałem. Próbuję delikatnie nacisnąć, więc sprzedawczyni kładzie mi rękę na piersi, drugą wciskając mi kalkulator. Muszę zagrać w jej grę.

Sprzedawczyni wskazuje na kalkulatorze 800 juanów. Wychodzę.

- Maj frend, maj frend! Luk! - krzyczy. A na kalkulatorze liczba 500. Wychodzę.

- Noł! Noł! - no i proszę, zeszła do... 150 juanów. Czyli zamiast 687 zł, zapłaciłem 70 zł.

Trwa to z 5 minut. Po części jestem zadowolony ze swoich umiejętności, po części czuję, że zostałem rozegrany jak dziecko. No nic, przynajmniej mam co przywieźć do Polski.

Źródło zdjęć: © WP.PL | Grzegorz Burtan
Źródło zdjęć: © WP.PL | Grzegorz Burtan

Towarowa bonanza

Na kolejnych piętrach czekają nas podobne rzeczy, z pewnymi smaczkami. Oprócz ciuchów, są stoiska z okularami, elektroniką, alkoholami, herbatą. W jednym stoisku znalazłem coś, co nazwałem zestawem prawdziwego mężczyzny – pod papierosami leżały kastety i lupy. Oczywiście wszystko jest do kupienia. W myśl zasady, że jeśli coś nie jest przykręcone do podłoża, to jest na sprzedaż.

Źródło zdjęć: © WP.PL | Grzegorz Burtan
Źródło zdjęć: © WP.PL | Grzegorz Burtan

I oczywiście wszystko jest do wynegocjowania. Także wspomniana elektronika. To prawdopodobnie najbardziej podchwytliwa działka. Oprócz oczywistych podróbek można też natrafić na oryginały. A przynajmniej tak wyglądają – można się skłonić do tego, że Samsung czy Huawei, który znajdziemy na wystawie jest oryginalny. Podobnie jak AirPodsy, które sprzedawczyni wyjęła ze schowka ze specjalną ceną na zamknięcie sklepu.

Oprócz tego, można też trafić na rzeczy, o które w Polsce trudno – głośnik w kształcie mikrofonu, zająca lub z bardziej klasycznymi kształtami przypominającymi urządzenia od JBL. Do wyboru, do koloru.

Źródło zdjęć: © WP.PL | Grzegorz Burtan
Źródło zdjęć: © WP.PL | Grzegorz Burtan

Po drodze, na sporych półpiętrach, rozstawili się sprzedawcy wszelkiej maści turystycznych bibelotów. Wszystkie w paskarskich cenach, więc ciągle trzeba się targować.

W herbaciarni na piętrze niżej Rosjanie przyglądają się "rytuałowi" parzenia herbaty, który ma więcej wspólnego ze sprzedażą garnków niż z jakimś głębszym przeżyciem. Sprzedawczyni nawija makaron na uszy, daje pokosztować herbaty, mówi o jej właściwościach, a potem zaprasza do kupna. Proste, ale jak widać skuteczne. Cena? Równowartość 1200 zł.

Źródło zdjęć: © WP.PL | Grzegorz Burtan
Źródło zdjęć: © WP.PL | Grzegorz Burtan

Na samym dole, przy innym sklepie z herbatami, znajduje się jedno z głównych wejść. Nad nim powieszono ekran. Tam pojawiają się zdjęcia znanych osób, które odwiedziły Silk Market. Barbara Bush, premier Irlandii i Serbii, koszykarz NBA i jeszcze wielu innych prominentnych przedstawicieli światowej polityki i inni celebryci. Wszyscy odwiedzili miejsce, gdzie handluje się podróbkami. Ale nie tylko – w końcu tania koszula na miarę to w naszym kraju oksymoron.

Źródło zdjęć: © WP.PL | Grzegorz Burtan
Źródło zdjęć: © WP.PL | Grzegorz Burtan

W Pekinie oczywiście znajdują się otwarte targi, jednak żaden nie jest tak wystawny, jak ten, w którym byłem. Poza tym ciężko o ulicznych sprzedawców – handel przeniósł się do miejsc, które wyglądają w centrum miasta. Przy wyjściu żegna mnie informacja o zamknięciu sklepu - w trzech językach. Widać, na kogo tutaj polują.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.