Test Samsung Galaxy S4 zoom: bardziej telefon czy aparat?

Po niezbyt pozytywnym wrażeniu jakie wywarł na mnie Samsung Galaxy Camera, po Samsungu Galaxy S4 zoom nie spodziewałem się zbyt wiele. Ta sama matryca aparatu fotograficznego, słabszy pod względem parametrów obiektyw, wyświetlacz mniejszej rozdzielczości i dwurdzeniowy procesor - to nie może się udać - pomyślałem.

Test Samsung Galaxy S4 zoom: bardziej telefon czy aparat?
Źródło zdjęć: © Telepolis.pl

25.11.2013 14:55

Zestaw

W niewielkim, udającym drewniane, pudełku znajdziemy przede wszystkim sam smartfon, który szczelnie wypełnia pudełko po same brzegi. Pod telefonem, oprócz dokumentacji, znajdziemy ładowarkę USB (1 A), przewód USB/microUSB, słuchawki dokanałowe z mikrofonem, garść wymiennych gumek do słuchawek i jeden nietypowy akcent w postaci ściereczki do przecierania obiektywu. Zestaw ten dzielnie uzupełnia akumulator o pojemności 233. mAh, o którym za chwilę.

Obudowa

Wymiary urządzenia to 125,5 x 63,5 x 15,4 mm przy masie 20. gramów. Przedni panel telefonu do złudzenia przypomina Galaxy S4 mini, a jego wymiary są tylko minimalnie większe. Patrząc na wprost widzimy kompaktowy smartfon, w którym nie zmarnotrawiono ani milimetra przestrzeni - nie sposób na takiej powierzchni upchać większy ekran - 4,3 cala to absolutne maksimum i tyle właśnie dostajemy. Wyświetlacz wykonany został w technologii Super AMOLED, ma rozdzielczość 540 x 960 pikseli (około 256 punktów na cal) i pokrywa go najnowsze szkło Gorilla Glass 3. Co ważne, nie ma tu układu subpikseli typu PenTile, lecz na każdy piksel przypadają trzy subpiksele. Producent postawił na sprawdzone w Galaxy Note II rozmieszczenie subpikseli z podłużną niebieską diodą i prostopadłymi do niej, mniejszymi diodami: zieloną i czerwoną. To jednak tylko ciekawostka, niedostrzegalna gołym okiem. Bez problemu natomiast dostrzeżemy wysoki kontrast i bardzo mocno nasycone kolory, które co tu dużo mówić - cieszą oko. Do naszej dyspozycji
są cztery tryby wyświetlania (dynamiczny, standardowy, profesjonalne zdjęcie i film) oraz tryb zoptymalizowanego wyświetlania. Żaden z nich nie zagwarantuje nam, że zdjęcie oglądane na telefonie będzie miało taką samą kolorystykę na komputerze. Choć fotografom może się to nie spodobać, w codziennym użytkowaniu podbite kolory raczej działają na plus niż na minus. Poza pomieszczeniami wyświetlacz radzi sobie całkiem nieźle jak na tę technologię produkcji, nie miałem większych problemów z korzystaniem ze wszystkich funkcji telefonu, choć do liderów w tej dziedzinie Galaxy S4 zoom jest daleko. Z łatwością pokonują go np. Lumie 620 czy 720.

Ponad wyświetlaczem znajdziemy czujniki jasności otoczenia i zbliżania, głośnik słuchawki oraz przednią kamerkę 1,9 Mpix. Poniżej ekranu znajduje się sprzętowy przycisk Home oraz rozmieszczone po jego bokach przyciski menu i wstecz. Bok prawy producent zarezerwował na duży spust aparatu fotograficznego, przycisk regulacji głośności i włącznik telefonu. Z lewej strony znajdziemy zaczep na smycz, chronione zaślepką gniazdo kart pamięci microSD (do 6. GB) i również osłonięty zaślepką metalowy gwint statywu - jedyny metalowy element na bokach telefonu (przyciski, spust aparatu oraz srebrna ramka to polakierowane tworzywo). Na górze obudowy umiejscowiono niewielkie oczko portu podczerwieni, gniazdo słuchawkowe i dodatkowy mikrofon wykorzystywany do tłumienia szumu otoczenia w czasie rozmowy oraz do nagrań wideo.

Obraz
© (fot. Telepolis.pl)

Główny mikrofon trafił na dół obudowy, na którym widoczne jest gniazdo złącza microUSB. Biegnąca na całej długości szczelina podpowiada, że producent dodał tu coś więcej. I rzeczywiście, cały dół obudowy można ściągnąć, dostając się tym samym do akumulatora litowo-jonowego o pojemności 233. mAh oraz szczeliny na kartę microSIM. Baterię przed wypadnięciem chroni przemyślany mechanizm, blokujący ją na całej szerokości. Sedno sprawy to tył Galaxy S4 zoom, który jasno pokazuje fotograficzne aspiracje urządzenia. Wypukły grip w wygodny sposób stabilizuje smartfon podczas wykonywania zdjęć, a umieszczony wokół obiektywu aparatu metalowy pierścień umożliwia sterowanie zoomem optycznym. W przeciwieństwie do Galaxy Camera, obiektyw dodatkowo chroniony jest grubą warstwą płaskiego szkła czołowego, dzięki czemu nie nagromadzą się nam tu kurz i paprochy, gdy Galaxy S4 zoom postanowimy nosić w kieszeni spodni. Nie mogło również zabraknąć ksenonowej lampy błyskowej i diody doświetlającej usprawniającej pracę autofokusa,
obok obiektywu szukać należy również głośnika zewnętrznego.

Zaokrąglone brzegi telefonu uniemożliwiają stabilne postawienie go na boku, co nie ułatwia wykonywanie zdjęć w trudnych warunkach oświetleniowych. Generalnie trudno jest w ogóle położyć telefon na stole inaczej niż ekranem do dołu. Różnice w wysokości gripu i osłony obiektywu sprawiają, że smartfon leżąc "na plecach" nie jest stabilny i łatwo go porysować. Jakość użytych materiałów i stopień ich spasowania są niemal idealne. Bardzo podobają mi się grube, wyjątkowo sztywne plastiki użyte do wykończenia obudowy - szkoda tylko, że Samsung musiał je polakierować, przez co czarna wersja smartfonu wygląda bardzo tandetnie. Wątpliwości budzić może plastikowy obiektyw (początkowo) i ramka wokół obudowy, która niestety wykonana została z tworzywa sztucznego jedynie imitującego metal. Lekki, plastikowy obiektyw (oczywiście ze szklanymi soczewkami) to jednak norma w świecie kompaktów. Jest cichy i nie ma tak koszmarnych luzów jak ten w Galaxy Camera, a dodatkowo otacza go metalowy pierścień, chroniący cenną optykę
przed uszkodzeniami. Naprawdę nie jest źle i trzeba wręcz podkreślić, że to jeden z najsolidniejszych smartfonów Samsunga ostatnich lat.

Aż 15,4 mm grubości, nierówny tył urządzenia i masa 20. gramów nie ułatwiają korzystania z Galaxy S4 zoom w roli klasycznego telefonu. Tej wielkiej grubości nie musimy jednak upychać w kieszeni mocując się jednocześnie z dużą szerokością telefonu, bo ta nie odbiega od oferowanej przez inne smartfony z ekranami 4,3 cala. S4 zoom dosyć mocno odznacza się w kieszeni, nie miałem jednak problemów z siadaniem, szybkim wyjmowaniem telefonu i chowaniem go. Generalnie łatwo jest do zooma przywyknąć i w czasie dwutygodniowych testów nie był on dla mnie ani razu uciążliwy, gdy korzystałem z niego w roli głównego telefonu. Znacznie więcej problemów sprawił mi Sony Xperia Z Ultra o grubości zaledwie 6,5 mm, ale znacznie większych pozostałych wymiarach, z racji 6,4-calowego wyświetlacza. To jednak już temat następnej recenzji. W czasie rozmowy urozmaicony tył obudowy okazał się bardziej ułatwieniem niż utrudnieniem - telefon trzyma się bardzo pewnie.

Czas pracy, rozmowy i wiadomości

Po nieporozumieniu jakim było umieszczenie w energożernym Galaxy Camera akumulatora o pojemności 165. mAh Samsung poszedł po rozum do głowy i do Galaxy S4 zoom trafił porządny akumulator o pojemności aż 2330 mAh. To nawet więcej niż w bliźniaczym (z pozoru) Galaxy S4 mini (1900 mAh). Połączenie takiej pojemności z ekranem o przekątnej 4,3 cala i dwurdzeniowym procesorem okazało się strzałem w dziesiątkę. Nawet przy wykonywaniu trzydziestu zdjęć dziennie, około 20 minut rozmów i 40 SMS-ach na dobę, częstym zaglądaniu na Facebooka i stałej synchronizacji poczty e-mail (Gmail + Exchange) zooma ładować musiałem co drugi wieczór. Przy mniej intensywnym użytkowaniu wydłużenie tego czasu do trzech czy nawet czterech dni jest jak najbardziej wykonalne. Z kolei oddając się w pełni temu, do czego telefon został skrajnie zoptymalizowany, czyli "strzelaniu" zdjęć (w tym z lampą), nie zdarzyło się by Galaxy S4 zoom nie przetrwał od rana do wieczora.

Smartfono-aparat Samsunga okazał się niezłym graczem w kategorii głośności dzwonków, która jest podobna do tej w Galaxy S4. natomiast głośność rozmów jest nawet nieco wyższa niż w ostatnim flagowcu Samsunga. Ani razu nie miałem problemów ze zbyt cichą rozmową (niezależnie od warunków otoczenia), również rozmówcy nie skarżyli się na słabą słyszalność. Zoom do zaoferowania ma niezły zasięg 3G i Wi-Fi, a do tego naprawdę porządną książkę telefoniczną i tryb Smart Dial, żywcem przekopiowane z Galaxy S4. Miłą niespodzianką jest możliwość wyboru rytmu działania wibracji telefonu. Jeśli predefiniowana lista to dla nas za mało, możemy wystukać własną wibrację. Kontakty możemy łatwo zsynchronizować z naszymi kontami pocztowymi czy w serwisach społecznościowych, dostępna jest niezliczona ilość pól umożliwiających precyzyjne scharakteryzowanie danego kontaktu, nie zabrakło menu automatycznego odrzucania połączeń (czarna lista), a zduplikowane wpisy łatwo połączymy ze sobą. Wybieranie numeru czy napisanie wiadomości
przyspieszają dostępne w książce telefonicznej gesty przesuwania w prawo/lewo, można też będąc w widoku danego kontaktu po prostu przyłożyć telefon do ucha i automatycznie nawiązane zostanie połączenie.

Obraz
© (fot. Telepolis.pl)

Wyświetlacz o przekątnej 4,3 cala gwarantuje pewne i całkiem wygodne wprowadzanie treści. O ile w przypadku rozmów, wypukłości tyłu obudowy działają na plus, o tyle już przy wiadomościach palce nieprzyjemnie ślizgają się pomiędzy gripem a obudową obiektywu i trzeba trochę wprawy by poczuć się pewnie. Nie zabrakło wpisywania tekstu za pomocą gestów przeciągania (Swype), jest bardzo sprawna autokorekta, nie dostajemy już jednak takich udogodnień jak możliwość odczepienia klawiatury od dołu ekranu czy wydzielony blok numeryczny, które pozostają domeną smartfonów z większymi wyświetlaczami. Rozpoznawanie pisma odręcznego potraktować należy jako ciekawostkę, natomiast możliwość szybkiego przedyktowania tekstu może się czasem przydać.

Wydajność

Choć Galaxy S4 zoom z wyglądu przypomina nieco Galaxy S4 mini, okazuje się od niego mniej wydajny za sprawą zastosowania innego, starszego chipsetu. Exynos 421. bardziej niż do "dużego" S4 zbliżony jest do leciwego już nieco Galaxy S II. Owszem, dwa rdzenie Cortex-A9 1,5 GHz wykonane zostały w nieco lepszym procesie technologicznym, są wyżej taktowane niż te w Galaxy S II i dostajemy 1,5 GB pamięci RAM, jednak do popularnych ostatnio rdzeni Krait jest temu bardzo daleko.

Z drugiej strony, chip graficzny Mali-40. wciąż powinien wystarczyć do uruchamiania rozbudowanych graficznie gier, za sprawą nieprzesadzonej rozdzielczości wyświetlacza (540 x 960 pikseli). Asphalt 7: Heat zainstalował się i działał bez problemu, ale już w przypadku Asphalt 8: Airborne okazało się, że telefon jest niekompatybilny. Samo działanie interfejsu nie było może tak lekkie jak w najdroższych urządzeniach Samsunga, jednak trudno było jakoś przesadnie na Zooma narzekać. Aplikacje systemowe uruchamiają się natychmiast i właściwie najwięcej cierpliwości wymaga aparat fotograficzny, który i tak jest o niebo szybszy od tego w Galaxy Camera, a ten ostatni bazuje przecież na podzespołach Samsunga Galaxy S III. Generalnie na zooma nie trzeba czekać, owszem zdarzają mu się czasem drobne opóźnienia, jednak na tyle rzadko by można było na nie przymknąć oko. Oto jak Galaxy S4 zoom prezentuje się w benchmarkach:

Obraz
© (fot. Telepolis.pl)

Interfejs

Do Galaxy S4 zoom trafił Android 4.2.2 Jelly Bean z nakładką TouchWiz UI, pod wieloma względami zbliżoną do tej w Galaxy S4. choć zdecydowanie mniej przeładowaną dodatkowymi funkcjami. Z deklarowanych 8 GB pamięci wewnętrznej zostaje nam 5,33 GB, nie jest więc to aż 6 GB pożeranych przez system w Galaxy S4, ale i tak warto zaopatrzyć się w dodatkową kartę.

Pracować możemy na maksymalnie siedmiu pulpitach zapełnionych dynamicznymi treściami i skrótami do aplikacji. Już ekran blokady może mieć nałożone widżety i oprócz zegara umieścić możemy tu aż 1. różnych dodatków, w tym przegląd poczty e-mail czy uproszczony pilot do telewizora. Gdy wreszcie odblokujemy telefon (z efektowną animacją flary lub starszą animacją falowania), ukaże nam się pulpit oraz pięć ikon na jego dole, domyślnie: Telefon, Kontakty, Wiadomości, Internet oraz Aplikacje. Tylko ta ostatnia musi zostać na swoim miejscu, całą resztę możemy dowolnie zamieniać, jak i wstawiać własne skróty. Górna belka systemowa z pozoru zawiera jedynie standardowe włączniki: Wi-Fi, GPS-u, dźwięku, blokady obrotu ekranu i Bluetootha. Gdy jednak zaczniemy przesuwać listę lub dotkniemy małej ikonki w prawym górnym rogu wyświetlacza, pojawi się pełna lista 10 włączników (20 w Galaxy S4). Znajdziemy tu takie egzotyczne przyciski jak Screen Mirroring czy tryb blokowania (ograniczenie połączeń przychodzących jedynie do
zdefiniowanej wcześniej listy). Domyślną listę możemy zmodyfikować, zastępując standardowe przyciski takimi funkcjami jak S Beam, NFC, Tryb Samochodowy, Smart Stay, Synchronizacja danych i Tryb Offline - niby prosta rzecz, a jak widać da się górną belkę systemową uczynić jeszcze bardziej przyjazną.

Lista dostępnych na start widżetów liczy aż 5. pozycji. Niestety próżno tu szukać chwalonego przeze mnie przy recenzji S4 widżetu S Health, którego brak tłumaczyć należy mniejszą liczbą sensorów (brakuje higrometru czy termometru). Na moim pulpicie tradycyjnie wylądował widżet z pogodą i menadżer aktywnych aplikacji - nie znalazłem niestety latarki, tu zaś winowajcą jest inny rodzaj lampy błyskowej i dioda służąca jedynie do poprawy pracy autofocusa.

Obraz
© (fot. Telepolis.pl)

Z bardziej fotograficznych gadżetów, na pulpit trafił widżet Camera Studio, agregujący w jednym miejscu wszystkie aplikacje związane z aparatem fotograficznym. Inne dodatki Samsunga nie bardzo mnie przekonały. Od wiosny S Tłumacz wciąż jest bezużyteczny dla polskich użytkowników - nie potrafi tłumaczyć z lub na język polski. Nie skorzystamy również z S Voice, elektronicznego asystenta, o ile nie władamy biegle językiem angielskim. Zaginął gdzieś chwalony przeze mnie wcześniej Czytnik optyczny, który rozpoznaje kody QR, jak i też potrafi wykryć tekst na zdjęciu i skopiować tenże do schowka - taki kieszonkowy OCR. Dziwnym trafem zabrakło go w foto-smartfonie Samsunga. Jeśli mamy znajomych, którzy również sprawili sobie nowego Samsunga możemy skorzystać z funkcji Group Play i pokazywać na ekranie ich telefonów te same multimedia, które widzimy na własnym wyświetlaczu. W tym trybie nasz telefon zamienia się w mobilny hot spot, do którego przyłączane są kolejne urządzenia, z użyciem NFC na potrzeby parowania.
Samsung Link zastąpił dotychczasowy AllShare, dodając możliwość przeglądania plików również zapisanych w chmurze.

Gdy już przy telewizorach jesteśmy, nie sposób zapomnieć o Samsung WatchON, czyli aplikacji rekomendującej aktualnie trwające programy telewizyjne i... umożliwiającej sterowanie telewizorem, dekoderem czy kinem domowym. Niestety aplikacja nie jest równie przyjazna jak rozwiązanie z Galaxy Note 10.1. Xperii Tablet Z czy HTC One. Program za bardzo jak na mój gust skupia się na rekomendowaniu treści (robi to nieudolnie), a za mało widoczny jest sam pilot. Szczęśliwie pilot zdalnego sterowania dostępny jest również wśród widżetów ekranu blokady i tam ma przyjemnie uproszczoną formę. Rzeczywisty zasięg pilota, zależnie od sprzętu wynosi od 2 do 4 metrów, nie jest więc specjalnie duży, wystarczający jednak by za jednym zamachem wyłączyć całą kolumnę telewizorów danego producenta w centrum handlowym. Wśród miłych dodatków Samsunga nie zabrakło funkcji Adapt Sound, czyli możliwości dopasowania jakości dźwięku do naszego słuchu i zastosowanych słuchawek, Samsung zrezygnował natomiast z funkcji Wiele okien, czyli
dodatkowego paska skrótów na lewym boku ekranu.

Obsługa gestów nie jest tak rozbudowana, jak w modelu S4. wciąż jednak Samsung oferuje nam kilka praktycznych udogodnień. Jeśli chcemy szybko wyciszyć dzwonek połączenia lub odtwarzane multimedia, wystarczy obrócić telefon ekranem do stołu. Przyłożenie telefonu do twarzy po uprzednim wejściu na dany kontakt powoduje automatyczne nawiązanie połączenia. Smartfon pozostawiony na jakiś czas będzie wibrował po wzięciu go do dłoni jeżeli są nieodebrane połączenia lub nowe wiadomości. Nie zabrakło znanego ze starszych konstrukcji powiększania i pomniejszania treści (np. zdjęć) poprzez obracanie telefonu w kierunku przód-tył, przytrzymując jednocześnie dwa palce na ekranie - dla mnie mało to wygodne. Możemy też powiększyć obraz, przytrzymać go palcem i zacząć obracać telefonem by zacząć poruszać się po powiększonym obszarze zdjęcia - to również bardziej ciekawostka. Smart stay dopilnuje by nie marnowała się energia - jeśli przestaniemy patrzeć na wyświetlacz, ten wygasi się. Jest też inteligentny obrót, w którym
obraz obraca się zgodnie z położeniem twarzy.

Łączność z internetem i GPS

Samsung wprowadził na rynek europejski dwie wersje Galaxy S4 zoom, różniące się od siebie obecnością modułu LTE (chipset jest ten sam). Z racji wcześniejszej dostępności na rynku, najpopularniejszy jest wariant urządzenia wyposażony w moduł 3G, wspierający łączność HSPA+ DC z prędkością pobierania do 4. Mb/s i wysyłania danych do 5,76 Mb/s. Model LTE wyposażony został dodatkowo w moduł LTE Cat3, umożliwiający pobieranie danych z prędkością do 100 Mb/s oraz ich wysyłanie z prędkością do 50 Mb/s. Oba warianty do zaoferowania mają również Wi-Fi dual-band a/b/g/n z funkcją Wi-Fi Direct, DLNA i przenośnego hotspotu, Bluetooth 4.0, NFC, port podczerwieni i złącze microUSB 2.0 z funkcją MHL (podłączenie do telewizora za pomocą dodatkowego przewodu microUSB-HDMI) oraz USB On-the-go (możliwość podpięcia zewnętrznych akcesoriów USB typu pamięci przenośne, myszka czy klawiatura).

Wbrew porzucaniu przez Google'a systemowej przeglądarki Androida na rzecz mobilnej wersji Chrome'a, w nowej Galaktyce pojawiły się obie przeglądarki. Chrome wygląda tak, jak na każdym innym telefonie z Androidem, a jego największą zaletą (dla niektórych wadą) jest synchronizacja wszystkich linków i haseł z komputerową wersją Chrome'a. Aplikacja działa bardzo szybko i stabilnie, jednak bardziej promowana przez Samsunga jest stara przeglądarka, dostępna pod ikonką Internet - umieszczona domyślnie w dolnym pasku skrótów. Nie licząc mniej widowiskowych animacji i opcji synchronizacji z komputerem, nie ustępuje ona w niczym Chrome'owi i sprawia dodatkowo wrażenie nieco lżejszej i szybszej. W obu przeglądarkach nie zabrakło modnego ostatnio trybu incognito, obsługi pracy na wielu kartach, wymuszonego trybu widoku komputerowego (zamiast wczytywania się mobilnych wersji serwisów) czy wyszukiwania treści na stronie.

Standardowa przeglądarka ma dodatkowo odrębną regulację jasności ekranu i możliwość szybkiego zapisywania stron w pamięci oraz ich drukowania. Wadą obu przeglądarek jest brak obsługi technologii Flash. Szybkość przeglądania internetu okazała się jednym z największych atutów Galaxy S4 zoom. Może nie jest to przyspieszenie znane z coraz popularniejszych czterordzeniowców, ale ani na szybkość, ani na stabilność obu przeglądarek nie miałem w czasie testów okazji narzekać.

Gdy chodzi o GPS (oraz GLONASS), mamy taki mały androidowy standard, bez specjalnych dodatków od Samsunga. Doskonale wszystkim znane i lubiane Mapy Google'a pozwalają szybko rozejrzeć się po okolicy, błyskawicznie ustalając wcześniej nasze położenie. Nie brakuje tu zdjęć satelitarnych czy efektownego trybu Street View, w którym poruszamy się po wirtualnych ulicach. Transport publiczny wciąż jest w Polsce niedostępny na mapach Google'a, niedawno pojawiły się natomiast ścieżki rowerowe. Bardziej rozbudowaną nawigację krok-po-kroku, z głosowymi podpowiedziami, znajdziemy w aplikacji Nawigacja, do której przejść możemy poprzez ikonę w menu głównym lub w aplikacji Mapy, tuż po ustaleniu interesującej nas trasy. W programie możemy zapisać fragment map tak, by działał bez połączenia z internetem.

Aparat fotograficzny

Kluczową cechą Galaxy S4 zoom jest aparat fotograficzny z matrycą BSI (tzw. tylna iluminacja, wielkość sensora to 1/2.33") o rozdzielczości 1. Mpix. Bardzo porządny jak na standardy smartfonowe sensor uzupełnia wysuwany, stabilizowany optycznie obiektyw o ogniskowej 4.3 - 43 mm (24 - 240 mm w przeliczeniu na mały obrazek, maksymalny otwór przysłony F/3.1 - F/6.3). Przy szerokim kącie obiektyw zwiększa grubość urządzenia do 4,5 cm, a przy maksymalnym zoomie uzyskamy wynik 6 cm - nie jest to wiele. Galaxy Camera rozrasta się do aż 9,3 cm, tam jednak producent zaoferował zakres aż 23 - 483 mm i to przy większej jasności. Wciąż jednak oferowany przez Galaxy S4 zoom zakres należy ocenić jako bardzo trafiony - 24 mm dla szerokiego kąta nie są takie znowu pewne nawet w przypadku zaawansowanych kompaktów. Poradzimy sobie zarówno w niewielkich pomieszczeniach, jak i mamy konkretne przybliżenie. Pracę aparatu fotograficznego wspomaga ksenonowa lampa błyskowa (zaskakująco skuteczna i zarazem neutralna dla kolorystyki
zdjęcia) i dioda usprawniająca pracę autofokusa. Kultura pracy mechanizmu modułu fotograficznego nie wzbudza zastrzeżeń - zarówno ostrzenie, jak i zoom działają bardzo cicho i szybko. Wyjątkowo celny jak na smartfonowe standardy autofocus to dodatkowe punkty dla Galaxy S4 zoom.

Jakość zdjęć nieco różni się od tych uzyskiwanych za pomocą Galaxy Camera (pomimo tej samej matrycy). Samsung dopracował algorytmy odszumiania i wyostrzania, wpływ na nieco lepszy końcowy efekt miał też nowy obiektyw. W efekcie zdjęcia mają mniej przebarwień i zachowywany jest minimalnie wyższy poziom detali. Bez ryzyka możemy stosować ISO do 400. ale i część zdjęć wykonanych bez lampy z ISO rzędu 1250 okazała się akceptowalna do publikacji / wywołania. Ot standard dla kompaktów za kilkaset złotych. Pamiętajmy jednak, że tym razem ten kompakt wbudowany jest w telefon, a nie tylko Android zainstalowany został w kompakcie (Galaxy Camera). I jak na telefoniczne standardy, są to jakościowe wyżyny. Może i 13-megapikselowy Galaxy S4 zaoferuje nam wyższy poziom odwzorowania detali, ale nie sposób porównywać kadrowania zdjęcia do prawdziwego, dziesięciokrotnego optycznego zoomu i to ze stabilizacją, a niewielkiej diody do ksenonowej lampy błyskowej.

Menu aparatu przesycone jest rozmaitymi funkcjami i warto je dokładnie przejrzeć przed pierwszymi fotograficznymi próbami. Aparat włączyć możemy przytrzymując dłużej spust migawki, albo ciekawiej - obracając w dowolnym miejscu menu Zoom Ring, czyli pierścień zoomu wokół obiektywu. Ta druga opcja wywołuje skróconą listę trybów: automatyczny, upiększanie twarzy (bardzo efektowny, po zrobieniu zdjęcia wyświetlają się suwaki regulacji wygładzania twarzy, powiększania oczu i wyszczuplania twarzy), pocztówka (zdjęcia krajobrazowe z podbitymi kolorami nieba i drzew), makro, animowane zdjęcie (animacja w której tło jest statyczne, a wybrane elementy poruszają się), nocny (nakładana jest na siebie seria zdjęć co pozwala na skuteczniejszą redukcję szumu) i galerię. Pierścieniem wybieramy tryb i zatwierdzamy go spustem migawki na prawym boku telefonu. W standardowym menu aparatu mamy cztery główne tryby pracy: Automatyczny, Smart, Ekspert i Mój tryb.

Najczęściej będziemy zapewne korzystać z tego pierwszego, ale warto też przejrzeć listę trybów Smart, pozwalających uzyskać lepsze efekty w różnych specyficznych sytuacjach. Oprócz opisanych wyżej trybów Pocztówki, Upiększania twarzy, Makro, Nocny i Animowane zdjęcie, znajdziemy tu Najlepsze zdjęcie (wybór najlepszego ujęcia z serii zdjęć), Seria zdjęć (ciągłe robienie zdjęć z szybkością 4 klatek na sekundę), Najlepszy wyraz twarzy (wybieramy najlepsze wyrazy twarzy poszczególnych osób ujęte na 5 zdjęciach, a potem sklejane jest z tego jedno, idealne zdjęcie), Zdjęcia dzieci (odtwarza dźwięk w celu przyciągnięcia uwagi dziecka), Świt (podkręca intensywność koloru niebieskiego), Śnieg (śnieg staje się rzeczywiście biały), Jedzenie (wzmacnia intensywność kolorów jedzenia), Wewnątrz (podbicie ISO dla uzyskania nieporuszonych zdjęć), Stopklatka (zdjęcia szybko poruszających się obiektów), Bogate kolory (czyli inaczej HDR, wielokrotna ekspozycja i sklejenie całości w jedno zdjęcie o rozjaśnionych cieniach i
odzyskanym niebie), Panorama (zdjęcia sklejane z kilku ujęć, niestety końcowy efekt to zaledwie 90. linii obrazu), Wodospad (długa ekspozycja dla uzyskania efektu rozmytej wody), Fabularny (seria ujęć z nałożonym wielokrotnie poruszającym się obiektem), Gumka (usuwanie ze zdjęcia zbędnych, poruszających się obiektów), Dźwięk i obraz (zdjęcia z dodanym w tle kilkusekundowym nagraniem dźwięków otoczenia), Sylwetka (doświetlenie pierwszego planu przy zdjęciach pod światło), Zachód słońca (wzmocnienie kolorystyczne kolorów towarzyszących temu zjawisku), Fajerwerki i Smugi świetlne (długi czas ekspozycji dla uzyskania efektu rozmycia) oraz Sugestia trybu inteligentnego - aparat zaproponuje tryb na dole wyświetlacza. Jak widać jest tego bardzo dużo i zarazem wiele trybów to takie same lub zbliżone nastawy.

Obraz
© (fot. Telepolis.pl)

Tryb manualny daje nam znacznie większą swobodę, ale wymaga od użytkownika elementarnej wiedzy fotograficznej lub dłuższej nauki metodą prób i błędów. W testowej sztuce urządzenia rzuciło mi się w oczy bardzo dziwne rozwiązanie ręcznej regulacji przysłony. Zamiast pełnego pokrętła znalazłem tu jedynie minimalny otwór i maksymalny dla danej ogniskowej (do F/8.8 dla szerokiego kąta i do F/17.8 dla maksymalnego zoomu), zabrakło natomiast wartości pośrednich. Dziwactwo. Najdłuższy czas otwarcia migawki to 1. sekund, najkrótszy wynosi 1/2000 sekundy (tym razem regulacja jest dosyć płynna). Maksymalna dostępna wartość ISO to 3200. Dobra stabilizacja obrazu pozwala w trybie manualnym wycisnąć trochę więcej z aparatu niż efekty tego co wybiera sobie automatyka w trybach nocnych i automatycznym. W Moim trybie możemy zapisać do pamięci telefonu listę pięciu ulubionych, najczęściej stosowanych trybów Smart lub Expert, co skraca czas dostępu do nich. A trzeba to podkreślić, nim "domacamy" się do odpowiedniego trybu,
nasz obiekt będzie miał dużo czasu na ucieczkę... Menu aparatu jest niestety powolne (choć i tak szybsze niż to w Galaxy Camera) i jeśli nie chcemy się denerwować, warto korzystać głównie z trybu automatycznego i garści zapisanych w Moim trybie schematów Smart.

Obok wyboru trybów, Samsung przygotował dla nas również garść innych kontrolek schowanych pod ikoną trybiku na lewej stronie wyświetlacza. Tu wybrać możemy m.in. w jakim trybie uruchamiać ma się aparat, do wyboru: ostatnio używany lub automatyczny, uruchomić znaczniki GPS, linie pomocnicze, podgląd zdjęcia, automatyczne udostępnianie, zdalny wizjer (inne urządzenie z Androidem za pośrednictwem Wi-Fi), sterować lampą błyskową, samowyzwalaczem i ustalić rozmiar oraz proporcje zdjęcia. W przypadku tych ostatnich mamy do wyboru 1. Mpix w formacie 4:3, 14 Mpix w formacie 3:2, 12 Mpix w formacie 16:9 oraz 10 Mpix (formaty 3:2 lub 4:3), 9,2 Mpix (16:9), 5 i 3 Mpix (4:3), 2 Mpix (16:9) i 1 Mpix (4:3) - jest z czego wybierać, ale jeśli już nabędziemy dodatkową kartę, warto wybrać pierwszą z opcji i potem w razie potrzeby kadrować zdjęcia.

Obok głównego aparatu do naszej dyspozycji jest również jasna, przednia kamerka 1,9 Mpix. Także i tutaj nie zabrakło kilku trybów smart, w tym chyba najbardziej pożądanego w przypadku autoportretów - Upiększania twarzy. Z tym ostatnim lepiej nie przesadzać, no chyba, że bardzo zależy nam na wyglądzie postaci z filmów anime.

W trybach wideo nie znalazłem funkcji pracy z szybkością 12. klatek na sekundę, która obecna była w pierwszych egzemplarzach telefonu testowanych przez zagraniczne serwisy (może jeszcze wróci). Dostajemy FullHD (30 fps), HD (30 lub 60 fps), VGA (30 lub 60 fps), QVGA (30 fps) i tryb limitu wielkości na potrzeby MMS-ów. Wśród dodatków warto wymienić opcję usuwania szumu wiatru. Podobnie jak miało to miejsce w Galaxy Camera, świetna stabilizacja obrazu znacząco poprawia jakość nagrań, a cichutki zoom optyczny dostępny jest w czasie nagrań w trybie ciągłym. Obok sterowania zoomem za pośrednictwem pierścienia, dostępne mamy też kontrolki na wyświetlaczu, które pozwalają dodatkowo obniżyć poziom drgań obrazu. Do dużych przybliżeń mimo wszystko warto jednak skorzystać ze statywu. Jeśli dziesięciokrotny zoom optyczny nie jest dla nas konieczny, dużo wyższy poziom odwzorowania detali zaoferują Nokia 808 PureView i Nokia Lumia 1020. W czasie nagrywania filmów możliwe jest w dalszym ciągu wykonywanie zdjęć - do
sześciu sztuk w czasie jednego nagrania o rozdzielczości 4 Mpix.

Obraz
© (fot. Telepolis.pl)

Pracę ze zdjęciami uprzyjemnia widowiskowy moduł galerii, uzbrojony w rozbudowany edytor - Instagram staje się zbędny. Nie sposób też zapomnieć o dodatkowych 4. GB miejsca na Dropboksie, przyznawanych każdemu użytkownikowi na okres dwóch lat oraz o aplikacji Photo Suggest. Ta ostatnia prezentuje na mapie naszej okolicy najciekawsze zdjęcia z serwisu Panoramio. Korzystając z niej trudniej jest przegapić ciekawe miejsca na foto-wycieczkach, możemy też nauczyć się czegoś nowego bazując na pomysłach bardziej doświadczonych fotografów. Z racji szerokiego zakresu ogniskowych, większość dostępnych w aplikacji zdjęć powinno nam udać się odtworzyć samodzielnie.

Podsumowując możliwości fotograficzne aparatu nie można zapomnieć o pierścieniu zoomu, który pomimo niewątpliwych zalet (przydatne skróty) okazał się w praktyce dosyć toporny w czasie zmiany ogniskowej obiektywu. Manetka na gripie byłaby zdecydowanie lepszym rozwiązaniem, ale już przyciski dotykowe na ekranie niwelują częściowo problem. Samsung nie próbuje nas na siłę przekonać, że mamy do czynienia z lustrzanką zamkniętą w telefonie. To typowa "małpka", która za sprawą Androida zyskuje szereg unikatowych trybów, niedostępnych w kompaktach. W połączeniu z możliwością natychmiastowego umieszczenia naszych produkcji w internecie, dostajemy potężne narzędzie dla fotoamatorów, którego efektów pracy nie będziemy musieli się wstydzić. O ile aparat z Androidem (Galaxy Camera) okazał się nieporozumieniem, o tyle smartfon z kompaktowym aparatem fotograficznym, a więc testowany Galaxy S4 zoom okazał się strzałem w dziesiątkę.

Multimedia

Oprócz ze zdjęciami i filmami własnej produkcji, naszemu smartfonowi przyjdzie się zapewne zmierzyć z multimediami z zewnętrznych źródeł. I tu na pierwszy plan wychodzi rewelacyjna jakość dźwięku, praktycznie nie odbiegająca od tego co usłyszeć można po podpięciu się do innych modeli z serii S4. jak I9505 (Galaxy S4), S4 mini czy S4 Active. Maksymalna głośność nie poraża, ale smartfonowi nie zabraknie "pary" by rozgrzać i bardziej wymagające słuchawki niż te mizerne pchełki z zestawu. Przestrzeń dźwiękowa wypełniona jest rozmaitymi niuansami, które umykają w czasie słuchania tych samych utworów na słabszym sprzęcie. Bas jest nieprzesadzony, a przy tym odpowiednio soczysty i płynnie wybrzmiewający. Tony wysokie są wyraźne, nieagresywne i nie wbijają się igłami w czaszkę. Przy dłuższym słuchaniu na odczepne można powiedzieć, że poziom szumu mógłby być niższy, ale i tak podsumowanie może być tylko jedno - kawał dobrego "grajka".

Equalizer dostępny w aplikacji muzycznej, oprócz siedmiu słupków częstotliwości ma tryb rozszerzony, w którym na czterostopniowej skali podkręcić możemy efekt 3D, dopełnić basy, dodać echo, określić wirtualną wielkość pomieszczenia czy podrasować czystość dźwięku (na pierwszy plan wychodzą wokale, ale kosztem elementów tła i przestrzenności dźwięku). Ukłonem dla melomanów jest umieszczony wśród profili equalizera subtelny i ciepły _ Efekt wzmacniacza lampowego _. Jest się czym bawić, a całość zgrabnie uzupełnia funkcja Adapt Sound, w której na podstawie słyszalności dźwięków dla prawego i lewego ucha przygotowywany jest profil odtwarzania. Efekt końcowy jest łatwy do zauważenia i może przydać się szczególnie przy głośnym otoczeniu - wzmocnieniu ulegają pasma, które nasze uszy wyłapują najsłabiej.

Sama aplikacja muzyczna nie przykuwa jakoś specjalnie uwagi. Działa i jest kompletna. Co ważne, radzi sobie ze zdecydowaną większością popularnych formatów plików, w tym FLAC i pozwala nie tylko na filtrowanie biblioteki na postawie tagów, ale też na odtwarzanie zawartości folderów. Kontrolki na ekranie blokady, widżet pulpitu oraz kontrolki w pasku powiadomień dopełniają komfortu obsługi.

Smutnym akcentem jest ponowne pominięcie przez producenta funkcji radia FM. Zupełnie nie rozumiem w czym ono komukolwiek przeszkadzało, a argument o dostępności setek internetowych stacji radiowych absolutnie nie przekona mnie nad maleńkim jeziorem, gdzie szczyt możliwości sieci komórkowych to GPRS.

Odtwarzacz wideo nie jest równie wszechstronny jak ten w Galaxy S4. Na zoomie znacznie częściej miewałem problemy z kodekami. W jednych filmach odtwarzał się jedynie dźwięk, w innych tylko obraz. W teorii nowy smartfon Samsunga powinien radzić sobie z plikami DivX, XviD, MP4, AVI czy MKV i choć praktyka producentowi w tej kwestii zazwyczaj wychodzi, to tym razem coś poszło nie tak. Tradycyjnie już wybawieniem okazał się darmowy MX Player, który wszystkie nierozpoznane pliki odtworzył prawidłowo, z idealną płynnością i dobrze dopasowanym dźwiękiem. W aplikacji systemowej nie zabrakło obsługi napisów (z możliwością ręcznego ich wyboru), odtwarzany film możemy zmniejszyć do widoku pływającego okienka, a za sprawą automatycznego dopasowania układu obrazu na podstawie kąta widzenia, nie musimy już walczyć z akcelerometrem. Życie ułatwia również widok wygenerowanych automatycznie rozdziałów (12 okienek), które nie są jedynie statycznymi klatkami z filmu, lecz kilkusekundowymi animacjami poszczególnych fragmentów
filmu (niestety buforowanie trochę trwa). Lubię oglądać filmy na ekranach AMOLED - szczególnie te z gatunku SF nabierają dodatkowej głębi i magii. Nie zawiodłem się i tym razem.

Obraz
© (fot. Telepolis.pl)

Podsumowanie

Samsung Galaxy S4 zoom wywoływał u moich znajomych przede wszystkim zdziwienie. Po chwili, ci wtajemniczeni w arkana zaawansowanej fotografii narzekali, że to tylko małpka, natomiast "niedzielni pstrykacze" byli zaskoczeni więcej niż zadowalającą jakością zdjęć z urządzenia, które przecież zawsze mamy przy sobie. Na pierwszy rzut oka S4 zoom był dla mnie tandetnie plastikowy, jednak te lakierowane plastiki okazały się zaskakująco grube i solidne, przez co wrażenie to szybko znikło. Ba, pojawiły się nawet skojarzenia z siermiężną Nokią 80. PureView, co w epoce pergaminowych tworzyw stosowanych w smartfonach jest dużym komplementem. Nie zawiodłem się na czasie pracy bateryjnej, rozpieściła mnie jakość dźwięku na słuchawkach i wydajna przeglądarka, a pękata obudowa okazała się całkiem wygodna w codziennym użytkowaniu. Owszem, zabrakło radia FM, ekranu HD czy jakiegoś nowocześniejszego chipsetu, w ogólnym rozrachunku jednak Samsung Galaxy S4 zoom wypadł zdecydowanie na plus.

Co chyba najistotniejsze, nie ma się ciągłego wrażenia, że dzwonimy z aparatu fotograficznego i wyjątkowo rozbudowane funkcje fotograficzne, nie przeszkadzają nam w korzystaniu z urządzenia jak ze zwykłego smartfonu. Idealna symbioza? Do perfekcji jeszcze daleko, ale Samsung zdecydowanie podąża we właściwym kierunku. Galaxy S4 zoom nie jest telefonem, przed którym musiałbym kogoś ostrzegać - wręcz przeciwnie, gdy jeszcze trochę spadnie cena (chwili kończenia recenzji wynosiła nieco poniżej 180. zł), wielu osobom go polecę. Funkcjonalność Galaxy S4 zoom to znacznie więcej niż tylko suma funkcji kompaktowej cyfrówki i średniopółkowego smartfonu - to zupełnie nowe podejście do tematu mobilnej fotografii i pomimo kilku wad testowane urządzenie otrzymuje ode mnie wysoką notę 7/10.

Wady:

- lakierowane plastiki (szczególnie w czarnej wersji smartfonu) dużo ujmują wyglądowi urządzenia,
- obudowa jest ciężka i pękata jak na smartfonowe standardy,
- wydajność chipsetu porównywalna do tego w Galaxy SII - w tej cenie da się spokojnie znaleźć dużo wydajniejsze telefony,
- pierścień zoomu okazał się niezbyt wygodny,
- brak radia FM,
- szkoda, że wyświetlacz nie ma rozdzielczości HD,
- jakość zdjęć choć wybitna jak na telefon, to jednak wciąż bardzo odstająca od tej z zaawansowanych kompaktów.

Zalety:

- wysoka jakość użytych materiałów i dobre spasowanie elementów obudowy,
- długi czas pracy i dobry zasięg,
- ekran Super AMOLED chroniony szkłem Gorilla Glass 3,
- dwa rdzenie procesora 1,5 GHz i 1,5 GB pamięci RAM,
- świetny (jak na smartfon) aparat fotograficzny 16 Mpix z matrycą 1/2.33", ksenonową lampą, skuteczną optyczną stabilizacją obrazu i dziesięciokrotnym zoomem optycznym,
- bardzo przyjazne menu aparatu fotograficznego z szeregiem trybów automatycznych dostosowanych do różnych sytuacji,
- szybkość działania,
- HSPA+, opcjonalnie LTE, Wi-Fi a/b/g/n, NFC, Bluetooth 4.0, MHL, host USB,
- funkcja pilota do telewizora.

Ocena: 7/10

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (18)