Wybuch w polskim szpitalu. Jak mogło do niego dojść? Winna bateria smartfona
W szpitalu powiatowym w Iławie doszło do wybuchu baterii w telefonie. Jacek Zachariasz, dyrektor szpitala, przekazał w rozmowie z TVN24, że pacjent placówki w złości rzucił telefonem, który następnie się zapalił.
Z ustaleń serwisu infoiława.pl wynika, że do eksplozji doszło na oddziale wewnętrznym. Natychmiastowo zareagowały jednak pielęgniarki, które opanowały sytuację jeszcze przed przybyciem straży pożarnej. Do wybuchu akumulatora smartfona miało dojść po tym, jak jeden z pacjentów rzucił w złości urządzeniem.
Pożary baterii litowo-jonowych
Jak w zasadzie dochodzi do eksplozji baterii litowo-jonowych - a więc takich, które montowane są dziś w telefonach? W środku akumulatorów wzrasta ciśnienie, następuje szybkie nagrzewanie się, a w dalszej kolejności rozszczelnia się obudowa, która nie wytrzymuje naprężenia. W efekcie zapala się chmura gazu pochodząca z akumulatora. Skala takiego pożaru zależy oczywiście od rozmiaru baterii. W przypadku smartfonów wybuch nie jest tak obszerny, jak ma to miejsce w przypadku większych hulajnóg elektrycznych.
Warto jednak zwrócić uwagę, że generalnie akumulatory nie wybuchają same z siebie. Jakub Wiech w rozmowie z Wirtualną Polską wyjaśniał wcześniej, że przyczyny pożarów baterii mogą być różne - często jednak wynikają one z wad projektowych lub problemów z ładowarką.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do wybuchu mogą prowadzić mechaniczne uszkodzenia
Rozmówca WP zwracał też uwagę, że winę za problemy z akumulatorami mogą ponosić sami użytkownicy. Ważna jest tutaj świadomość, że wszelkie mechaniczne uszkodzenia mogą być potencjalnym źródłem problemów ze sprzętem w przyszłości. Mowa o takich działaniach jak nieumyślne zgniatanie, uderzenia lub nawet upadki sprzętów. Każdy taki incydent może w niewielkim stopniu uszkodzić akumulator, co zwiększa ryzyko jego eksplozji.
Jak radzić sobie z pożarem urządzeń elektrycznych, które mają w sobie baterie litowo-jonowe? St. bryg. mgr inż. Karol Kierzkowski wyjaśniał w rozmowie z Wirtualną Polską, że "jeżeli coś zacznie się tlić, to trzeba to schłodzić". Warto mieć więc pod ręką jakąkolwiek gaśnicę (najlepiej pianową).
Kiedy bateria litowo-jonowa staje się coraz cieplejsza, należy ją chłodzić wodą. Jeśli to nie pomoże, temperatura nadal będzie wzrastać, a obudowa zacznie pękać. Wtedy do ugaszenia pożaru będzie właśnie potrzebna gaśnica. Warto wyposażyć się też w koc gaśniczy do urządzeń elektrycznych.