Upały w Polsce. Zimny prysznic to nie jest najlepsze rozwiązanie

Dla wielu zimny prysznic będzie pierwszą myślą po powrocie do domu w upalny dzień. Temperatury sięgające 35 stopni mogą być niebezpieczne dla organizmu, a tak się składa, że 3 lipca właśnie tyle pokażą słupki rtęci (termometr wystawiony na bezpośrednią ekspozycję promieni słonecznych może pokazać nawet i 50 stopni).

Zimna woda to pierwsze skojarzenie, jeśli mowa o walce z upałami. W takich dniach należy pamiętać o przyjmowaniu dużej ilości płynów, najlepiej niegazowanych. Część ludzi poszuka ukojenia pod zimnym prysznicem - to może być niebezpieczne.

Zimny prysznic podczas upałów pozwala szybko schłodzić ciało i obniżyć temperaturę, co przynosi ulgę. Jest też druga strona medalu. Różnica temperatur może wywołać szok termiczny, co w konsekwencji zaburzy naturalną równowagę organizmu. Bardzo zimny prysznic może zablokować naturalną reakcję ciała na ciepło.

Nie oznacza to od razu, że w upalne dni należy brać ciepły, gorący prysznic. Rozwiązanie leży gdzieś pośrodku: letnia woda będzie najlepsza w upalne dni. Z jednej strony da ukojenie, z drugiej strony nie zaszkodzi organizmowi.

Kolejne, równie ważne pytanie w kontekście upałów, brzmi następująco: czy w upał należy otwierać okna? Ciepło, zgodnie z zasadami fizyki, przemieszcza się z cieplejszego miejsca do chłodniejszego. To oznacza, że "wpuszczamy" ciepło do środka. Owszem, otwieranie okien gwarantuje wymianę powietrza, ale najlepiej będzie otwierać je o określonych porach dnia.

Najlepszy moment na przewietrzenie mieszkania to wczesny poranek lub późny wieczór, kiedy temperatura jest wyraźnie niższa. Zjawisko bezwładności termicznej pozwoli utrzymać ścianom i podłogom utrzymać chłód na dłużej. Opcjonalnie można rozważyć instalację zewnętrznych rolet czy żaluzji.