Po co komu tylu operatorów?

Po co komu tylu operatorów?

Po co komu tylu operatorów?
Źródło zdjęć: © [k-o]
26.12.2007 18:43, aktualizacja: 27.12.2007 09:49

Kiedy jeszcze kilka lat temu trzej działający operatorzy komórkowi – Idea, Era i Plus na samą myśl o wpuszczeniu do własnej sieci operatora wirtualnego wzdrygiwali się, to zarzucano im, że blokują konkurencję. Dziś ci sami operatorzy cieszą się, że pozyskują kolejnego MVNO, bo to im podwyższy przychody

Kiedy jeszcze kilka lat temu trzej działający operatorzy komórkowi –. Idea, Era i Plus na samą myśl o wpuszczeniu do własnej sieci operatora wirtualnego wzdrygiwali się, to zarzucano im, że blokują konkurencję. Dziś ci sami operatorzy cieszą się, że pozyskują kolejnego MVNO, bo to im podwyższy przychody. Tych ostatnich przybywa w tempie geometrycznym, tylko … No właśnie, tylko po co.

  1. grudnia 2006 r. wystartował pierwszy z MVNO – mBank mobile (w sieci Plusa). Ponieważ był pionierem to nawet na zasadzie ciekawości sporo osób mogło kupić sobie starter, żeby zobaczyć jak działa taki twór. Ale i tak na niewiele to się zdało. Nie odniósł takiego sukcesu, jak się spodziewał, choć i tak prognozy były bardzo ostrożne. Po nim przyszły jeszcze myAvon i WPmobi (w sieci Orange) , a chętnych na uruchomienie działalności jest coraz więcej.

W minionym tygodniu swój start ogłosił MNI (także z Orange). Partnera wybrało też Gadu-Gadu (Plus), dość zagadkowego ma Era. A przecież oficjalnie nie wystartowali jeszcze ci operatorzy, których typowano na faworytów –. Telefonia Dialog i Halo Polsat. W dodatku w międzyczasie pojawił się tzw. czwarty operator, czyli Play. On buduje własną sieć 3G, ale z sieci GSM korzysta dzięki umowie z Plusem. Podobnie rzecz się ma z „piątym”, czyli CenterNETem. Będzie budował własną sieć GSM 1800, ale przypadku GSM 900 korzystać będzie z sieci Orange (choć ci dwaj ostatni operatorzy to nie są klasyczni MVNO).

Posunięcia takich operatorów, jak MNI, czy Dialog można zrozumieć. Oni nawet nie ukrywają, że ofertę kierują do własnych abonentów telefonii stacjonarnej. Wraz z nimi pojawią się tańsze połączenia między numerami stacjonarnymi, czy komórkowymi, tańszy Internet bezprzewodowy i inne promocje. Na świecie też znane są przypadki popularności takich sieci jak Tesco. Tam w zamian za zakupy zyskuje się dodatkowe minuty na rozmowy (podobny model wybrał mBank mobile). Pytanie jednak, czy w tym pędzie nie zatracono czegoś takiego jak umiar. A chętnych do startu ciągle przybywa.

Już teraz penetracja przekroczyła 10. proc. co oznacza, że wielu z nas ma więcej niż jedną aktywną kartę SIM. Wejść na rynek nie jest prosto – Play w niecały rok pozyskał milion abonentów, ale na uruchomienie projektu poszło 250 mln zł. O takim budżecie – choćby tylko w części przeznaczonej na promocję - inni mogą tylko pomarzyć. A operatorom infrastrukturalnym za dostęp do sieci płacić trzeba. Ci zaś tak pozyskiwane środki przeznaczają na promocję własnych marek. Przecież liczyć na to, że posiadacze telefonów będą w nieskończoność kupowali nowe startery nie ma sensu. Skoro nie ma możliwości promocji, liczy się pomysł. A nim czasem trudno zainteresować bez jego promowania. I koło się zamyka.

Operatorzy dysponujący własną infrastrukturą już widzą, że na rynku zaczyna być ciasno. Szukają razem pomysłów na rozwijanie kolejnych usług nie tylko głosowych. Ale rozmawiają tylko z tymi, co mają własną sieć. Tak jakby MVNO nie zauważali.

A patrząc na plany startu jako MVNO przypomina się boom internetowy z przełomu lat 1999/2000. kiedy to nawet producenci butów deklarowali chęć inwestycji w Internet. Czym to się skończyło wielu pamięta – ci co byli najlepsi, na topie zostali, o wielu „z pomysłami na Internet” nikt nie pamięta teraz nawet z nazwy. Bo trzeba pamiętać, że jak za mało to źle, ale jak dużo to też nie za dobrze.
Marcin Kwaśniak

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)