Nowe rekomendacje naukowe ws. klimatu. Co oznaczają dla Polski?
Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu ONZ przedstawił w poniedziałek raport, z którego wynika, że w ciągu najbliższych 20 lat uśredniony wzrost temperatur na świecie osiągnie lub przekroczy 1,5 st. Celsjusza. Aby zahamować te zmiany, wiele rządów będzie musiało podjąć odpowiednie kroki. W przypadku Polski może się to wiązać ze wstrzymaniem lub rezygnacją z niektórych inwestycji, takich jak Centralny Port Komunikacyjny czy wydobycie ropy oraz gazu.
10.08.2021 13:06
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zajmujący się kulturową polityką zmian klimatycznych prof. Matthew Paterson z Manchester University zwraca uwagę, że na podstawie wartości podanych w raporcie można wywnioskować, iż globalne emisje gazów cieplarnianych muszą osiągnąć szczyt do 2025 r., a następnie zacząć gwałtownie spadać do zera. To wydaje się niezbędne, aby ograniczyć wzrost temperatur do 1,5 st. C. Do tej pory mieliśmy ok. 11 lat na osiągnięcie wspominanego szczytu, jednak utrzymujący się trend daje nam mniej czasu, niż sądzono.
Potrzeba ważnych zmian
Raport ONZ wymienia kilka scenariuszy związanych ze zmianami klimatycznymi. Ten, w którym emisje gazów cieplarnianych spadają tak szybko, jak to tylko możliwe, daje nam nieco mniej niż 50 procent szans na ograniczenie wzrostu temperatury do 1,5 st. C. To wszystko jest teoretycznie do osiągnięcia, ale wiąże się z przezwyciężeniem wielu przeszkód.
Obecnie globalna emisja dwutlenku węgla wynosi ok. 40 gigaton rocznie i wciąż rośnie. Aby osiągnąć do 2050 r. wskazaną w raporcie zerową emisję, roczne emisje nie mogą przekroczyć do tego czasu ok. 40 proc. wartości z 2021 r. Specjaliści zwracają uwagę, że doprowadzenie do trendu spadkowego wymaga wprowadzenia szeregu zmian. Prof. Paterson wymienia tutaj następujące punkty:
- Wprowadzenie zakazu budowy nowej infrastruktury, wykorzystującej paliwa kopalne. Obejmowałoby to m.in. zakaz rozbudowy lotnisk czy tworzenia kolejnych elektrowni węglowych;
- Zastąpienie istniejących elektrowni węglowych takimi, które wykorzystują odnawialne źródła energii;
- Poprawa efektywności energetycznej w budynkach;
- Rezygnacja z używania gazu ziemnego w gospodarstwach domowych; zamiast niego specjaliści rekomendują korzystanie z energii elektrycznej – oczywiście najlepiej takiej, która byłaby w jak największym stopniu pozyskiwana ze źródeł odnawialnych;
- Transport naziemny można zdekarbonizować poprzez pojazdy elektryczne oraz zachęcanie do częstszego korzystania z rowerów i transportu publicznego (zamiast samochodów osobowych).
Zapobieganie skutkom zmian klimatycznych – co to oznacza dla Polski?
Prof. Paterson zwraca uwagę, że wprowadzenie tych punktów może być trudne między innymi dlatego, że część firm opierających swoją działalność na paliwach kopalnych próbuje hamować działania zagrażające ich rentowności. W tym kontekście wymienia kilka państw (w tym Polskę), w których wprowadzenie skutecznej polityki klimatyczno-energetycznej napotyka wiele problemów.
W tym miejscu należy postawić sobie pytanie, co oznaczałoby dla Polski spełnienie naukowych rekomendacji dot. długofalowego zapobiegania skutkom zmian klimatycznych. Przede wszystkim mogłoby się to wiązać z rezygnacją z wielu inwestycji, w tym tych, które są uznawane przez rząd za kluczowe.
Zgodnie z obecną umową społeczną, nasz kraj ma odejść od węgla w 2049 r. Wdrożenie zaleceń naukowców mogłoby jednak wymagać od nas szybszego zamknięcia wielu kopalń w celu ograniczenia emisji. Co ciekawe, z badań sondażowych przeprowadzonych wśród górników, partnerów i mieszkańców przez pracownię Kantar Public wynika, że zdaniem większości z nich powinniśmy odejść od węgla na Śląsku przynajmniej 8 lat wcześniej.
Aż 41 proc. respondentów stwierdziło (33 proc. z tej grupy to górnicy), że powinno to nastąpić już za 5 lat, 20 proc. (27 proc. górników) - że za 10, a 27 proc. (w tym 27 proc. górników) – że za 20 lat. Jest to o tyle zaskakujące, że 88 proc. badanych górników nie chce odchodzić od węgla w ogóle.
Kolejną kwestią, przed jaką stanęłaby Polska, gdybyśmy zdecydowali się na wdrożenie rekomendacji w szerokim zakresie, byłoby wstrzymanie inwestycji w wydobycie ropy i gazu. Według raportu Państwowej Służby Geologicznej o surowcach mineralnych Polski, na który powołuje się Polska Agencja Prasowa, mamy w Polsce 87 złóż ropy naftowej i 305 złóż gazu ziemnego (stan na 31 grudnia 2019 roku).
Z kolei raport PGNiG ze stycznia br. wskazuje, że w 2020 r. wydobyto w Polsce 4,04 mld m3 gazu ziemnego i 709,2 tys. ton ropy naftowej. Należy mieć przy tym na uwadze, że przedsiębiorstwo wydobywa też ropę w Norwegii i gaz w Pakistanie.
Z kolei wielkość złoża gazu w kopalni należącej do Orlenu w Bystrowicach na Podkarpaciu jest szacowana na 2 mld m3. Z prognoz PGNIG wielkość wydobycia w latach 2021-23 ma być zbliżona do obecnej. PAP zwraca uwagę, że oba wymienione przedsiębiorstwa prowadzą kolejne odwierty i wciąż poszukują nowych złóż.
W zalecenia podane przez prof. Patersona zdaje się też nie wpisywać jedna z kluczowych polskich inwestycji, jaką jest Centralny Port Komunikacyjny. Zgodnie z zapowiedziami jego budowa ma rozpocząć się w 2023 r. Osiągnięcie globalnych celów klimatycznych mogłoby się teoretycznie wiązać z rezygnacją z projektu, gdyż transport lotniczy jest istotnym źródłem emisji dwutlenku węgla.
Rząd podkreśla jednak, że CPK przyświeca idea infrastruktury niskoemisyjnej. Ma w tym pomóc europejski projekt Smart Airports oraz dofinansowanie da zielonej energii i ograniczania emisji CO2. W komunikacie na oficjalnej stronie projektu czytamy, że "europejskie konsorcjum z udziałem Centralnego Portu Komunikacyjnego otrzymało 12 mln euro dofinansowania na opracowanie zielonych, proekologicznych i inteligentnych rozwiązań dotyczących projektowania lotnisk". Z drugiej strony wokół CPK toczą się dziś spory dotyczące jego wpływu na środowisko naturalne.
Zmiany klimatyczne – co nam grozi?
Próba odwrócenia globalnego trendu jest o tyle istotna, że postępujące zmiany klimatyczne mogą być katastrofalne w skutkach. W jednych regionach świata będzie wzrastało ryzyko występowania susz, a w drugich – ogromnych powodzi.
Należy spodziewać się również ekstremalnych zjawisk pogodowych. Niedawno pisaliśmy, że zmiany klimatyczne mogą doprowadzić m.in. do załamania Prądu Zatokowego. To wpłynie z kolei na poważne zakłócenia w opadach deszczu, od których zależy wyżywienie miliardów ludzi w Indiach, Afryce i Ameryce Południowej.
Wynikające z globalnego ocieplenia zmiany zachodzące w oceanach oraz topnienie pokryw lodowych będą miały spory wpływ na zwierzęta. Naukowcy przewidują, że może np. dojść do wyginięcia pingwina cesarskiego, a Bałtyk coraz bardziej będzie upodabniał się do wielkiego, słodkiego jeziora. Więcej o raporcie ONZ ws. klimatu pisaliśmy w tym artykule.