James Webb zarejestrował najstarszą znaną supernową. Absolutny rekord
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba uchwycił światło supernowej sprzed 13 mld lat. To najstarsza jak dotąd eksplozja masywnej gwiazdy, jaką udało się zarejestrować za pomocą jakiegokolwiek teleskopu.
Eksplozja supernowa to nic innego, jak spektakularny koniec życia masywnej gwiazdy. Na przestrzeni stuleci astronomowie obserwowali eksplozje tego typu zarówno w bliskim, jak i dalekim wszechświecie. Nigdy jednak nie udało się dostrzec eksplozji pojedynczej gwiazdy w tak dużej odległości. Zarejestrowana teraz przez naukowców supernowa eksplodowała zaledwie 730 mln lat po Wielkim Wybuchu, czyli wtedy, gdy Wszechświat miał zaledwie 5 proc. swojego obecnego wieku.
Dostrzeżenie eksplozji w tak odległym wszechświecie było możliwe tylko dzięki połączeniu mocy licznych instrumentów obserwacyjnych. Jako pierwszy nowe zdarzenie zarejestrował satelita SVOM, który wykrył błysk gamma, wkrótce potem zdarzenie zostało zaobserwowane przez teleskop Swift w zakresie promieniowania rentgenowskiego, naukowcy zdołali potwierdzić zaskakujące przesunięcie ku czerwieni, a na końcu Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba dostrzegł światło samej eksplozji.
Do pierwszej detekcji - jak wcześniej wspomniano za pomocą satelity SVOM - doszło 14 marca. Po 90 minutach od samego błysku, w kierunku źródła błysku spoglądał już teleskop Swift. To właśnie on ustalić położenie źródła błysku skatalogowanego pod numerem GRB 250314A na niebie. W tym momencie było wiadomo, że w kierunku źródła należy skierować zwierciadła dostępnych teleskopów.
Nordycki Teleskop Optyczny na La Palmie, 2,6-metrowy instrument, po 11 godzinach zarejestrował słabą poświatę po rozbłysku. Cztery godziny później Bardzo Duży Teleskop w Chile wyznaczył przesunięcie ku czerwieni na poziomie 7,3, co odpowiada odległości ok. 13 mld lat świetlnych. Dzięki rozszerzaniu się przestrzeni zjawiska te wydają się przebiegać wolniej.
Ta kosmiczna dylatacja czasu oznaczała, że blask supernowej osiągnie maksimum dopiero po ok. trzech i pół miesiąca w naszej skali. Zespół kierowany przez Andrew Levana uzyskał na ten moment czas dyrektorski na Kosmicznym Teleskopie Jamesa Webba. 1 lipca instrument NIRCam Teleskopu Webba zarejestrował oczekiwany wzrost jasności, potwierdzając naturę zdarzenia.
Warto sobie tutaj uświadomić coś absolutnie wyjątkowego. Oto rozwój instrumentów obserwacyjnych doszedł do punktu, w którym możliwe jest zarejestrowanie konkretnego etapu życia pojedynczej gwiazdy znajdującej się w takiej odległości od nas, że światło z tego zdarzenia potrzebowało 95 proc. wieku Wszechświata, aby do nas dotrzeć. To wprost niewyobrażalne.
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba dostrzegł niejako przy okazji także galaktykę macierzystą tej gwiazdy. Owszem, składa się ona na zdjęciach z zaledwie kilku pikseli, ale jednak udało się ustalić, że przypomina ona inne galaktyki istniejące w tym samym czasie. Sama supernowa pod wieloma względami przypomina te, do których dochodzi obecnie. Różnice mogą wynikać zasadniczo z mniejszej zawartości ciężkich pierwiastków w pierwszych gwiazdach we wszechświecie.