Żyła w nędzy, więc była imbecylem. Lekarze zalecili sterylizację, by nie przekazywała złych genów

Żyła w nędzy, więc była imbecylem. Lekarze zalecili sterylizację, by nie przekazywała złych genów18.07.2017 09:37
Źródło zdjęć: © East News | Karolina Misztal/REPORTER

Choć "dbanie o czystość rasową" i eliminacja "nieodpowiednich" jednostek kojarzy nam się głównie z nazistowskimi Niemcami, to chore pomysły rodziły się w głowach Amerykanów i Europejczyków znacznie wcześniej. Ci drudzy zwrócili uwagę na problem, ci pierwsi przeszli do czynów.

Nie wiadomo, dlaczego została sama z córką. Może mąż po prostu ją porzucił, może zginął w wypadku. Samotne wychowywanie spowodowało, że Emma Buck i jej córka Carrie zaczęły żyć w nędzy. A wtedy pojawiły się plotki: że jest prostytutką, że choruje na syfilis, że to, co zarobi, natychmiast przepija. To wystarczyło, by uznać ją za element podejrzany. Aresztowano ją w marcu 1920 roku - za prostytucję lub włóczęgostwo - a miesiąc później lekarze stwierdzili, że jest upośledzona umysłowo. I zamknięto ją w kolonii.

Przed wojną w Stanach Zjednoczonych właśnie tak chciano rozwiązać problem gorszych jednostek. Sklasyfikowany idiotyzm, kretynizm i imbecylizm “leczono” w zamkniętych, odciętych od świata klinikach.

Idiotyzmem dotknięte były jednostki, których “mentalny wiek nie przekracza trzydziestu pięciu miesięcy” - pisał Siddhartha Mukherjee w książce “Gen. Ukryta historia”.

Kretynizm i imbecylizm dotykał jednak większej liczby osób. Urząd Statystyczny Stanów Zjednoczonych za chorych uznawał m.in. prostytutki, sieroty, włóczęgów, chorych na depresję, schizofreników czy dyslektyków. Czyli każdego, kto odstawał od normy i wydawał się podejrzany.

Kobiety “upośledzone umysłowo”, takie jak Emma Buck, trafiały m.in. do Kolonii Stanu Wirginia. Odcięte od świata nie mogły wydawać na świat chorego potomstwa - w myśl zasady, że parszywe geny przejdą na dziecko.

Źródło zdjęć: © Pixabay.com
Źródło zdjęć: © Pixabay.com

Dowodem na potwierdzenie tej absurdalnej teorii dla ówczesnych jej zwolenników była córka Emmy, Carrie Buck. Dopóki mama nie trafiła do kolonii, była normalną dziewczynką, z dobrymi wynikami w szkole. Ale gdy zamknięto Emmę, Carrie trafiła do rodziny zastępczej. Tam została zgwałcona przez jednego z bratanków nowych rodziców i zaszła w ciążę. Nowa rodzina chciała uniknąć skandalu, więc odesłała Carrie do sądu, mówiąc, że z nią też coś nie jest w porządku. Sędzia, znajomy rodziny, szybko przyznał jej rację. Carrie nie powinna cieszyć się wolnością. Również była “imbecylem”.

Ale jeśli w końcu wyjdzie na wolność, to co dalej? Przekaże swoje nieodpowiednie geny potomstwu. Zresztą - już to zrobiła, wszak urodziła małe dziecko. Dla doktora Alberta Priddy’ego jasne było, że trzymanie chorych w koloniach jest rozwiązaniem tymczasowym. Uważał, że niewłaściwe jednostki wyeliminuje się wyłącznie poprzez sterylizację. Właśnie taką jednostką była Carrie Buck.

Zwolennicy eugeniki, polegającej na ulepszaniu gatunku poprzez “eliminację” złych genów (czyli uniemożliwianie rozmnażania), cieszyli się przychylnością sędziów. Za sterylizacją Carrie przemawiała nie tylko przeszłość matki i jej rzekoma “choroba”, ale też dziecko poczęte wskutek gwałtu. Podczas rozprawy decydującej o tym, czy Carrie powinna zostać wysterylizowana, świadkiem była pracownica Czerwonego Krzyża. Wcześniej polecono jej, by przebadała ośmiomiesięczną córkę Carrie.

W trakcie zeznań kobieta przyznała, że dziecko “nie jest w pełni normalne”. Nie potrafiła jednak powiedzieć dlaczego. Wcześniej stwierdziła, że ocena nie może być obiektywna, bo zna historię rodziny Buck. Sędzia wątpliwościami się nie przejmował - sterylizacja Carrie Buck była zgodna z prawem i przede wszystkim konieczna.

19 października 1927 roku Carrie Buck została poddana salpingektomii, czyli usunięciu jajowodów.

Źródło zdjęć: © Pixabay.com
Źródło zdjęć: © Pixabay.com

W Stanach Zjednoczonych eugenika negatywna trafiła na podatny grunt. Wraz z rosnącą liczbą imigrantów, miejscowi obawiali się, że ich dobre, czyste geny przepadną. Władzę przejmą zaś nieodpowiednie jednostki. By nie doprowadzić do rasowej degeneracji uznano, że takie zabiegi są koniecznością.

“W 1927 roku Indiana przyjęła poprawioną wersję wcześniejszych przepisów umożliwiających sterylizację <>. Inne stany poszły w jej ślady, wprowadzając znacznie bardziej drakońskie środki, by ubezpłodnić osoby uznane za gorsze z genetycznego punktu widzenia” - pisał Siddhartha Mukherjee.

W tym samym czasie w kinach popularnością cieszył się film “Czy nadajesz się do małżeństwa?”. Fabuła przedstawiała chirurga, który odmówił przeprowadzenia operacji mającej ocalić życie kalekiemu niemowlakowi. Wszystko po to, by zachować “czystość narodu”. Na końcu widz dowiadywał się, że to tylko zły sen kobiety. Dziewczyna jednak nie wyobrażała sobie, że koszmar mógłby stać się prawdą i dlatego postanowiła, że wraz z narzeczonym muszą przejść przed ślubem badania zgodności genetycznej. Przekaz był prosty: ty też nie chcesz mieć chorego dziecka. Nie chcesz rodzić imbecyla.

W latach 30. XX wieku amerykańscy zwolennicy eugeniki z zazdrością patrzyli na nazistowskie Niemcy. W kraju rządzonym przez Hitlera “w 1934 roku sterylizowano niemal pięć tysięcy ludzi miesięcznie”. Amerykanie żałowali, że ich programy nie są tak wydajne. Lothrop Stoddard - jeden z amerykańskich zwolenników eugeniki - był świadkiem niemieckich procesów, w trakcie których na sterylizację skazywano m.in. głuchoniemą dziewczynkę, homoseksualistę czy “małpoluda”, który poślubił Żydówkę. I żałował, że w Stanach Zjednoczonych jeszcze nie jest podobnie.

II wojna światowa spowodowała, że popierających chore idee ogarnęła "wygodna zbiorowa amnezja":

"Amerykańska organizacja Eugenics Record Office straciła większą część finansowania jeszcze w 1939 roku, a po 1945 musiała drastycznie ograniczyć działalność. Wielu gorących zwolenników idei dotknęła nagle wygodna zbiorowa amnezja. Zapomniawszy, że kiedykolwiek głosili poparcie dla niemieckiej eugeniki, zupełnie wyparli się dawnych poglądów" - czytamy w książce “Gen. Ukryta historia”.

Wstydzić się nie zdążył kuzyn Karola Darwina, twórca pojęcia eugenika. Dla Galtona jasne było, że inteligencja jest dziedziczna. Widział to po sobie - dziadek był lekarzem, kuzyn wybitnym naukowcem, a i on sam nie uważał się za gorszego. Prześledził drzewa genealogiczne innych geniuszy. Z badań wynikało, że “wśród 605 znaczących postaci żyjących między 1453 a 1853 rokiem zachodziły 102 więzi pokrewieństwa”. Gdy dobrał ludzi losowo, pokrewieństwo było znacznie mniejsze. Wniosek był więc prosty - geniusze rodzą geniuszy, przeciętniacy - przeciętnych. Galton rzecz jasna nie baczył na to, że dzieci lordów mają znacznie łatwiejszą ścieżkę w życiu niż dzieci pracowników fabryki.

Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY

Właśnie dlatego wysoko postawione sfery tak bardzo obawiały się niższych - chodziło o czystość klasową. W 1904 roku Galton “proponował selekcyjny rozpłód silnych osobników” - wybierano by najlepszych mężczyzn i najlepsze kobiety. Takie pary - teoretycznie - gwarantowałyby najlepsze potomstwo.

Wystąpienia Galtona nie cieszyły się wielką popularnością, ale swoich zwolenników miał.
Np. pisarz Herbert George Wells - uznawany za pioniera science fiction - chciał pójść krok dalej. “Nie w doborze przypadków udanych, lecz w sterylizacji niemoty kryje się szansa poprawy gatunku ludzkiego” - mówił.

O tym, że takie idee nie trafiły na margines, najlepiej świadczy fakt, że w 1912 roku, w londyńskim Cecil Hotel, odbyła się Pierwsza Międzynarodowa Konferencja Eugeniczna. Wśród gości nie zabrakło m.in. Winstona Churchilla czy Alexandra Grahama Bella. Z perspektywy czasu spotkanie możemy uznać za zapowiedź nadchodzącego kataklizmu:

“Niemiecka delegacja przygotowała szczegółową wystawę wyrażającą entuzjazm dla <>. W ponurym zwiastunie przyszłych wydarzeń Alfred Ploetz, lekarz, uczony i zagorzały zwolennik eugeniki, wygłosił płomienną mowę, wzywając do kampanii na rzecz poprawy <> w Niemczech”.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.