Tak internet zabił prima aprilis

Tak internet zabił prima aprilis03.04.2018 15:00
Źródło zdjęć: © Stock.Adobe.com | Elena Schweitzer

Jak ja się cieszę, że 1 kwietnia przypadł w tym roku w dzień świąteczny, kiedy w internecie spędza się mniej czasu niż zwykle. Tylko rykoszetem oberwałem nieśmiesznymi żartami. Prima prilis jest już cieniem dawnego wydarzenia - głównie przez internet.

"Kiedyś to było". W tym wypadku głupawe powiedzonko ma wiele sensu. W "przedinternetowych czasach" wymyślano piętrowe intrygi. A nawet, gdy globalna sieć stała się powszechna, puszczane w mediach żarty potrafiły porządnie rozbawić. Albo zrobić wrażenie rozmachem. Dzisiaj 1 kwietnia nikt mnie nie wkręca, a żarty w necie omijam szerokim łukiem.

Kto jest winny: Media społecznościowe

Żarty z okazji 1 kwietnia polegały na zaskoczeniu. I kiedyś było o to łatwiej, jeżeli z dalszymi znajomymi czy krewnymi widzieliśmy się rzadko i ci po prostu nie wiedzieli, co się u nas dzieje. Ale dziś, w dobie mediów społecznościowych, nie da się wkręcić kogoś na daleką podróż, zmianę pracy czy cokolwiek innego, skoro ludzie, których znamy, śledzą naszą tablicę i wiedzą o nas niemal wszystko. A nawet jeśli tego nie robią, to mogą w łatwy sposób zweryfikować fakty, pisząc do kogoś za pomocą komunikatora. 30 sekund i przekręt wykryty.

Kto jest winny: YouTuberzy wkręcający innych

S.A. Wardęga zrobił karierę na filmikach, na których wkręcał obcych ludzi. Nie potrzebował 1 kwietnia, żeby zrobić z psa pająka w windzie albo składać policjantom nietypowe propozycje. Owszem, kilkanaście lat temu też mieliśmy programy w stylu "Śmiechu warte", ale dziś materiałów mających zaskakiwać jest znacznie więcej. Weźmy innego popularnego youtubera, który ma ponad 10 mln subskrypcji. Większość jego materiałów to filmy, które dawniej byłyby idealną wkrętką na 1 kwietnia. Np. "jak zrobić frytki":

Haha, "prima aprilis, uważaj, bo się pomylisz" - mógłby powiedzieć twórca, widząc zaskoczoną twarz widza, który rzeczywiście spodziewał się odpowiedzi na kuchenne pytanie. A tymczasem to jego i nasza codzienność. Zbyt wiele "pranków" oglądamy, by dać się zaskoczyć właśnie z okazji 1 kwietnia.

Całość ma zresztą swoje poważne konsekwencje. Wielu "twórców" próbowało przekroczyć granicę dobrego smaku, myląc robienie psikusów z agresją czy krzywdzeniem innych. Koronny przykład to zatrzymany przez policję "Gural". Dla niego i wielu jego widzów nakłanianie nastolatki do rozbierania się przed kamerą, gdy relację śledziło mnóstwo osób, też było "żartem" i "zabawą".

Kto jest winny: zbyt absurdalna rzeczywistość

W dobie fake newsów, internetowych trolli, stowarzyszeń nieuznających szczepionek czy wierzących w płaską Ziemię, codziennie stykamy się z absurdami. Jeszcze kilka lat temu kwestionowanie kulistości Ziemi byłoby dobrym żartem, tymczasem obecnie osoby o takich poglądach udzielają wywiadów, i to wcale nie w pierwszy dzień kwietnia. Co więcej, próby udowodnienia, że Ziemia jest płaska, też nie są prima aprilisowym dowcipem.

Otaczająca nas rzeczywistość jest tak śmieszna i dziwna, że trudno to przebić w zwykłym żarcie. Pamiętam, jak sam dałem się nabrać na jakąś absurdalną okładkę jednego z tygodników. Nie zdziwiła mnie, bo uznałem, że przecież to możliwe i pasujące do polityki redakcji. Podobnie jest zresztą z paskami TVP Info - z ręką na sercu, ile razy zastanawialiście się, czy to prawda, czy kolejny photoshop? No właśnie - i po co nam 1 kwietnia…

Najgorsze już się stało

Blizzard był mistrzem żartów z okazji 1 kwietnia. A to zapowiedział nową postać do "Diablo 3", a to pokazał nową bijatykę, w której występują bohaterowie z wielu gier z serii. Niby wszyscy wiedzieli, że to tylko dowcip, ale szanowali twórców, że się postarali przygotowując np. takie materiały:

Nie mówiąc już o tym, że chcieli, żeby twórcy NAPRAWDĘ coś takiego robili. Duża sztuka. A dziś? Twórcy "Pokemon GO" pokazali, jakby wyglądała ich gra, gdyby ukazała się w latach 80., a ci od "Civilization VI" udawali, że gra zmierza na smartwatche. Nawet gdyby to była prawda, to nic mnie by to nie ruszyło - a przecież mieliśmy się z tego śmiać.

Jest jeszcze jeden powód, dla których 1 kwietnia był radośniejszy - dawniej żarty rzeczywiście były żartami. Kilka lat temu dowcipy w świecie gier dotyczyły "czarnych scenariuszy" - ich autorzy wymyślali dziwaczne rozwiązania myśląc, że nic takiego się nie stanie. Tymczasem dzisiaj wszystko jest możliwe. Dawniej informacja o tym, że studio pobiera prawdziwe pieniądze za ulepszenia postaci skwitowane byłyby uśmiechem. Tymczasem jeden z jesiennych hitów, "Star Wars: Battlefront II", pozwolił wydać 90 dolarów na ulepszenia, które były widoczne gołym okiem. A płacenie za wirtualną zbroję dla konia? W 1996 roku byśmy się z tego śmiali, od 2006 roku, kiedy takie DLC trafiło do "Obliviona", to codzienność.

Jak mogę śmiać się z gry planszowej PlayStation, skoro w 2017 roku twórcy planszówek na podstawie gier zarobili na nich mnóstwo pieniędzy? Wszystko jest możliwe.

Dawniej żarty nie były aż tak oczywiste z jeszcze jednego powodu - pisma o grach rzadko kiedy ukazywały się dokładnie 1 kwietnia. Redaktorzy przemycali więc w swoich tekstach mniejsze lub większe dowcipy, a dopiero po miesiącu je prostowali. Było to więc bardziej subtelne i rzadsze niż dzisiaj, kiedy w prima aprilis spada na nas lawina wkrętek.

Nie mówiąc już o tym, że kiedyś łatwiej było zapomnieć o tym, że to jest ten dzień, w którym próbujemy się nawzajem nabrać. Dziś media społecznościowe od razu trąbią o żartach. A jak ktoś próbuje nas wkręcić, to w komentarzach znajdą się tacy, którzy piszą: "dzisiaj prima aprilis!". Nawet, jeżeli data wypadnie z głowy, to szybko nam się o niej przypomni.

Zbyt śmieszne czasy

Jeszcze 10 lat temu w internecie dobry żart się naprawdę pamiętało, a pomysł na wkręcenie kumpla czy wujka to była długa intryga. Dziś albo wszystko jest oczywiste, albo dookoła nas jest tyle niedorzecznych wydarzeń, że dowcip nie robi na nas wrażenia. O tym, że to smutne, najlepiej świadczy jedno z krążycych powiedzonek: "1 kwietnia to jedyny dzień w roku, kiedy informacje z sieci automatycznie uznaje się za nieprawdziwe". Niby więc 1 kwietnia jest teraz codziennie, ale o potrzebnej weryfikacji pamiętamy tylko w "prawdziwe" święto". Szkoda.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.