Propaganda XXI wieku

Propaganda XXI wieku06.03.2014 15:00
Źródło zdjęć: © Nickolas Titkov / flickr.com / CC

Wśród komentarzy na temat obecnej sytuacji na Krymie pojawiły się głosy, że Władimir Putin myśli w kategoriach XIX wieku, w którym interesy państwa realizowano poprzez zabezpieczanie terytorium. Możliwe, nie mamy zamiaru nawet podejmować próby analizy tego, jakie procesy myślowe zachodzą właśnie w głowie prezydenta Rosji, ani co zamierza ostatecznie osiągnąć. Wiemy natomiast, że sposób, w jaki chce osiągnąć on swoje cele, jak najbardziej przystaje do wieku XXI.

Avital Leibovich jest energiczną blondynką w średnim wieku. Ma męża, troje dzieci oraz stopień podpułkownika Sił Obronnych Izraela, w których kieruje jednostką "Interactive Media", zajmującą się walką propagandową przy pomocy internetu. Kiedy dwa lata temu z nową energią rozgorzał stary konflikt z Hamasem, to ona koordynowała zmagania Izraela o rząd dusz w sieciach społecznościowych. To właśnie podlegli jej żołnierze produkowali infografiki przedstawiające zasięg palestyńskich rakiet, tweetowali wiadomości z frontu i publikowali statystyki ofiar po stronie Izraela. W kontekście Krymu podpułkownik Leibovich nie pojawiła się przypadkiem –. jest ona po prostu jedną z osób, które zajmują się wykorzystaniem potęgi social media do celów propagandowych.

Wojna medialna

Aktualny konflikt wokół Krymu wydaje się być cokolwiek surrealistyczny. Nad półwyspem latają rosyjskie śmigłowce bojowe, okręty rosyjskiej floty czarnomorskiej blokują okręty ukraińskie, nieoznakowani napastnicy w rosyjskich mundurach i z rosyjskim sprzętem, blokują bazy ukraińskiego wojska, ale wycofują się pod naporem nieuzbrojonej kolumny ukraińskich żołnierzy, która ze sztandarem i pieśnią na ustach zajmuje lotnisko. Ukraińscy marynarze, by wyrazić swój patriotyzm, ustawiają się na pokładzie okrętu wojennego w wielkie litery UA. Wszystko to dzieje się przed kamerami, a w świat idzie przekaz. Różny, w zależności od redakcji, która nad nim pracuje.

Słowo "propaganda" w kontekście trwającego właśnie kryzysu krymskiego, przeciętnemu czytelnikowi skojarzy się zapewne z tak obśmianą w polskich mediach sprawą zilustrowania przez rosyjską telewizję materiału o setkach tysięcy ukraińskich uchodźców szukających spokoju w Federacji Rosyjskiej, zdjęciem zatłoczonego przejścia granicznego z Polską. Można się pośmiać z rosyjskich dziennikarzy, ale prawda jest taka, że ta manipulacja nie była przeznaczona dla nas –. Pierwyj Kanał swoim zasięgiem obejmuje 98,8 procent populacji Rosji, a tego typu obrazki przygotowywane są "do użytku wewnętrznego". Na potrzeby Zachodu przygotowuje się zupełnie inne materiały. Takie, które na przykład podnoszą kwestie tego, że zgodnie z dwustronnymi porozumieniami Rosja może utrzymywać na Krymie 25 tysięcy żołnierzy, przedstawiają "hipokryzję USA w sprawie ‚rosyjskiej agresji’ na Ukrainę" lub odsłaniają tajemnice przewrotu zorganizowanego na Ukrainie przez CIA. Ale siłę oddziaływania mass mediów wykorzystywali już dwudziestowieczni
propagandziści, działania RT czy Voice of Russia nie różnią się więc szczególnie od tego, co można było obserwować w wieku XXXX. XXI wiek to jednak już era internetu, a w nim Rosjanie radzą sobie bardzo dobrze.

Pomijając zdolnych hakerów, którzy pokazali próbkę swoich możliwości na Litwie, w Estonii czy ostatnio także na Ukrainie, system inwigilacji SORM i przejęcie całkowitej kontroli nad największą siecią społecznościową w kraju, Kreml dysponuje też specjalistami w dziedzinie niszczenia każdej dyskusji odbywającej się za pośrednictwem internetu i podkopywania morale oponentów.

Martwe Dusze

Trzeba przyznać, że nie jest w tym osamotniony. Chyba najlepszym (a na pewno największym) przykładem tego typu grup jest chińska "5. cent brigade”, czyli licząca kilkaset tysięcy osób grupa wynajętych przez rząd ChRL komentatorów, których zadaniem jest publikowanie komentarzy przychylnych dla jedynej słusznej partii. Oczywiście ich potoczna nazwa nie ma nic wspólnego z amerykańskim raperem, chodzi po prostu o to, że pracują na akord, a za komentarz otrzymują podobno równowartość 50 centów. Rosja dysponuje podobnymi specjalistami, którzy powiązani są z Kremlem poprzez Młodzieżowy Demokraktyczny Antyfaszystowski Ruch "Nasi". Dzięki analizie wykradzionej korespondencji pomiędzy ówczesną rzeczniczką ruchu Kristiną Potupchik a jego liderem, Wasylem Jakemenko, wiadomo, że za 200 dobrych komentarzy, młodzieżówka potrafi zainkasować nawet 600 tysięcy rubli (dziś około 50 tysięcy złotych). Oczywiście żeby liczyć na takie wynagrodzenie, komentarze muszą być nie tylko przychylne Putinowi, ale także znaleźć się pod
odpowiednim tekstem i mieć odpowiednią nośność. Zazwyczaj jednak Kreml za same pozytywne komentarze płaci mniej, więc zatrudniani przez grupę pracownicy idą na ilość.

Wymaga to oczywiście utrzymywania całej rzeszy internetowych "martwych dusz", istniejących jedynie w rzeczywistości Twittera, Facebooka, VKontakte i LiveJournal, ale z tym także sobie poradzono, tworząc cały zestaw fałszywych kont. Na koniec listopada 201. roku miało być ich 16 tysięcy, a grupa miała możliwość stworzyć 300-500 nowych kont dziennie. Żeby ich konta lepiej wtapiały się w tłum otrzymywały one oczywiście własny zestaw znajomych, zainteresowania i "background", a w niektórych przypadkach boty je obsługujące automatycznie umieszczały przygotowane wcześniej odpowiedzi na dany temat. "Nasi" płacili także dziennikarzom, blogerom i vlogerom za publikowanie treści przychylnych dla Kremla i stawiających w złym świetle rosyjską opozycję. A to kosztuje. Według ówczesnego kursu ponad 100 tysięcy złotych miesięcznie. W korespondencji z września i października 2011 znaleziono odniesienia do trzech takich wydatków.

Nie tylko "Nasi" zajmują się w Rosji tego typu propagandą. We wrześniu ubiegłego roku rosyjska Novaya Gazeta oraz portal MR7.ru opisały historię mieszkanki Sankt Petersburga, która opowiedziała o swojej rozmowie kwalifikacyjnej w jednej z firm, które profesjonalnie zajmują się trollowaniem. Jeden z dziennikarzy nawet sam złożył podanie o pracę, by potwierdzić jej słowa. I rzeczywiście, jego zadania polegać miały na pisaniu pozytywnych komentarzy na temat działań Kremla i dyskredytowaniu opozycji.

Szara propaganda

Podobno od kilku dni polski internet zalewa fala prorosyjskich, anty-ukraińskich i anty-polskich komentarzy. Nie można oczywiście wykluczyć tego, że ich autorami są sfrustrowani Polacy, ale biorąc pod uwagę powyższe fakty, oraz to, że komentarze te współgrają z interesami Moskwy, bardziej prawdopodobna wydaje się hipoteza, że stoją za nimi właśnie ludzie wynajęci przez Kreml.

Pojedynczy komentarz nie ma żadnego wpływu na polską opinię publiczną. Ale ich zalew sprawia, że jakakolwiek dyskusja zostaje pozbawiona sensu. Dodatkowo atomizują one użytkowników, tworząc iluzję tego, że większość Polaków popiera działania Putina. A skoro większość popiera, to lepiej się nie wychylać z "niepopularną" tezą. W końcu "wszyscy Ukraińcy to banderowcy".

Podpułkownik Leibovich wykorzystuje możliwości, jakie daje jej internet, do szerzenia białej propagandy. Ona nie ukrywa tego, że stara się przedstawić punkt widzenia Izraela. Rosyjscy internetowi specjaliści zajmują się propagandą szarą –. nie nosi ona podpisu i każe odbiorcom zgadywać, kto jest jej inicjatorem. Zestaw dostępnych narzędzi dopełnia czarna propaganda, w której efekt psychologiczny osiągany jest dzięki podszywaniu się pod kogoś innego. Żeby wygrać medialną wojnę o rację w sprawie Ukrainy, stosowane będą wszelkie dostępne narzędzia. Zwłaszcza w internecie, który jest kolejnym medium, po które sięgają specjaliści od propagandy i dezinformacji.

Polecamy w serwisie Giznet.pl: Nowy zwiastun filmu twórców trylogii Matrix

Źródło artykułu:Giznet.pl
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.