Polskie okręty podwodne: szansa, której nie możemy zmarnować

Polskie okręty podwodne: szansa, której nie możemy zmarnować31.05.2017 13:25
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons - Uznanie Autorstwa CC BY

Czy Polska może samodzielnie wyprodukować okręty podwodne? Wyjaśniamy, jak rozumieć słowa wiceszefa MON, Bartosza Kownackiego, snującego plany rozwoju polskiego przemysłu stoczniowego i budowę w polskich stoczniach okrętów podwodnych.

Niezbadany świat

To paradoks, że pod wieloma względami lepiej znamy przestrzeń kosmiczną, niż głębiny mórz i oceanów. Wynika to z prostego faktu: podwodny świat to środowisko, stawiające przed inżynierami cały szereg niespotykanych gdzie indziej wyzwań. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że pod wieloma względami łatwiej jest zbudować statek kosmiczny, niż okręt zdolny do bezpiecznego działania kilkaset metrów pod powierzchnią wody.

Problemów jest wiele. Ten kluczowy, związany z napędem i dostępem do tlenu został już rozwiązany – okręty podwodne z napędem AIP (niezależnym od powietrza) mogą dziś działać nawet dwa tygodnie bez wynurzania się na powierzchnię. Całkiem nieźle radzimy sobie również z wysokim ciśnieniem – konstrukcja współczesnych okrętów podwodnych pozwala uniknąć zgniecenia nawet ponad pół kilometra pod powierzchnią. Choć - trzeba przyznać - wciąż jeszcze daleko nam pod tym względem do kaszlotów i ośmiornic.

Źródło zdjęć: © Shutterstock.com
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com

Projektanci okrętów podwodnych muszą mierzyć się z innymi problemami – od ergonomii i komfortu załogi, poprzez kwestie związane z łącznością i emisjami elektromagnetycznymi, po krytyczny dla zachowania skrytości działania poziom szumów i zmian pola magnetycznego, generowanych przez płynący okręt. Albo wyzwanie, jakim jest zapewnienie przebywającym pod wodą okrętom możliwości obrony przed czyhającym na powierzchni zagrożeniem.

Co potrafi polska zbrojeniówka?

Z tego właśnie powodu wyrwane z kontekstu słowa ministra Bartosza Kownackiego o budowie w polskiej stoczni okrętów podwodnych mogą w pierwszej chwili zabrzmieć jak jakaś zupełnie niepoważna deklaracja. Nic dziwnego - państwa, które są w stanie samodzielnie je zaprojektować i budować, można policzyć na palcach dwóch rąk: Rosja, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja i Szwecja, a także Japonia i Korea Południowa, którym rękawicę rzucają swoimi projektami Chiny i Indie.

Źródło zdjęć: © WP.PL
Źródło zdjęć: © WP.PL

Czy Polska może i powinna dołączyć do tego elitarnego grona? O komentarz poprosiłem komandora rezerwy Marynarki Wojennej i eksperta portalu Defence24.pl, Maksymiliana Durę, który uczestniczył w spotkaniu z ministrem.

Trudność wynika z tego, że okrętów podwodnych buduje się niewiele, a na świecie w ich produkcji specjalizuje się zaledwie kilka firm. Polska mogłaby kupić całą linię technologiczną potrzebną do produkcji okrętów – to jest technicznie możliwe - ale za kilka lat, po wybudowaniu naszych okrętów, ona stałaby pusta.
Rynek jest tak konkurencyjny, a stosowane technologie tak niszowe, że nie ma szans, by to się kalkulowało. Do tego dochodzą inne elementy układanki, np. uzbrojenie, gdzie choćby Francuzi deklarują, że dostarczą rakiety manewrujące wyłącznie dla francuskich okrętów.

Gdybyśmy chcieli zrobić to wszystko samodzielnie, musielibyśmy zbudować całe zaplecze od początku, a to wiązałoby się z gigantycznymi kosztami i byłoby ekonomicznie pozbawione sensu. To, co ma sens w przypadku polskich stoczni, to złożenie okrętów z dostarczonych części, na zasadzie budowy z klocków Lego.

Warto przy tym przypomnieć, że Polska nie ma tradycji w budowie okrętów podwodnych. Słynny przedwojenny „Orzeł” powstał w holenderskiej stoczni, a zagraniczny rodowód miały i mają wszystkie inne okręty podwodne eksploatowane kiedykolwiek przez polską marynarkę.

Szansą na realizację ministerialnej obietnicy jest zatem współpraca międzynarodowa i to właśnie w jej kontekście minister wspominał o budowie okrętów. Program modernizacyjny Orka zakłada bowiem pozyskanie przez Marynarkę Wojenną trzech lub czterech nowoczesnych okrętów podwodnych wyposażonych w pociski manewrujące. Taki przetarg to łakomy kąsek dla światowych potentatów, stąd zainteresowanie nim takich branżowych tuzów, jak francuski DCNS, niemiecki ThyssenKrupp i szwedzki SAAB.

Jak nie zmarnować pieniędzy podatników?

W Polsce powstaje sprzęt wojskowy na światowym poziomie: doskonałe wyposażenie łącznościowe, nowoczesne podwodne wykrywacze min, karabinek MSBS, systemy kierowania ogniem czy nowoczesne radary artyleryjskie.

Jest jednak druga strona medalu: projekty kompletnie nieudane, które z różnych powodów stają się z czasem studnią bez dna pochłaniającą publiczne pieniądze. Są one zarazem atrakcyjnie medialnie, stąd nic dziwnego, że politycy forsują je niekiedy wbrew zdrowemu rozsądkowi.

Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons - Uznanie Autorstwa CC BY | Marek Dębski, Janusz Moskal
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons - Uznanie Autorstwa CC BY | Marek Dębski, Janusz Moskal

Dość wspomnieć takie fantasmagorie, jak polski czołg Goryl, samolot pola walki Skorpion czy śmigłowiec szturmowy Huzar. Z czasów nieco nam bliższych warto przytoczyć smutne losy armatohaubicy Krab, dla której przez dwie dekady nie udało się dostarczyć poprawnego podwozia. Podkreślmy - nie całego systemu, tylko gąsienicowego podwozia, do którego w czasie deszczu nie wlewałaby się woda. Próby pewnie trwałyby nadal, gdyby nie zniecierpliwienie Ministerstwa Obrony Narodowej. W końcu zamówiło podwozia w Korei i zleciło ich integrację z brytyjskimi wieżami Hucie Stalowa Wola.

Podobnym „misiem na miarę naszych możliwości” okazała się korweta Gawron, czy raczej ambitny zamiar wyprodukowania serii siedmiu korwet 621. Polska wersja cenionego projektu MEKO A-100 miała powstać w Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni. I powstała. Tylko, że zamiast siedmiu okrętów sklecono – po licznych perturbacjach – w końcu tylko jeden, a zamiast uniwersalnej korwety powstał wykastrowany z uzbrojenia i wyposażenia okręt patrolowy „Ślązak”, zupełnie niewykorzystujący potencjału pierwotnego projektu.

Pozostaje wierzyć, że program Orka nie powtórzy błędów poprzedników. Każdy z potencjalnych partnerów może pochwalić się doświadczeniem i udanymi projektami. Biorąc pod uwagę, że do wydania mamy gigantyczną kwotę 10 mld złotych, daleko idąca współpraca zwycięzcy przetargu z polskim przemysłem stoczniowym wydają się oczywiste. Dla Polski to ogromne wyzwanie, ale i ogromna szansa. Miejmy nadzieję, że nie zostanie ona zmarnowana.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.