Po co wydawać 600 mln dol. na szukanie obcych planet? Przecież i tak tam nie polecimy

Po co wydawać 600 mln dol. na szukanie obcych planet? Przecież i tak tam nie polecimy03.04.2018 14:57
Źródło zdjęć: © NASA

Kepler, kosmiczny teleskop, który przez ostatnie 10 lat polował na egzoplanety, kończy misję. W tym czasie pochłonął ponad 600 mln dolarów i odkrył ponad dwa tysiące planet poza naszym Układem Słonecznym. Świetnie, tylko jaki jest tego sens?

Chociaż z entuzjazmem czytam informacje o dokonaniach agencji kosmicznych i odkryciach astronomów, to misja Keplera jest dla mnie zastanawiająca. Jaki jest bowiem sens szukania planet oddalonych setki lat świetlnych od nas? Ani tam nie polecimy, ani nawet nie wyślemy sondy. Czy odkrycie przez Keplera w sumie 2649 potwierdzonych egzoplanet ma dla nas jakiekolwiek znaczenie? Czy jest tylko dosłownym odhaczaniem kolejnych "keplerów"?

- Nie każda misja kosmiczna musi się od razu przekładać na zysk finansowy - mówi w rozmowie z WP Tech dr inż. Krzysztof Kanawka z kosmicznej firmy Blue Dot Solutions i portalu kosmonauta.net. – A to, że nie wyślemy sondy na odległą planetę pozasłoneczną w najbliższej przyszłości nie oznacza, że te poszukiwania nie mają znaczenia. Dzisiejsze technologie nie pozwalają na "szybki" lot w kierunku odkrytych egzoplanet. Nawet postulowane miniaturowe sondy z projektu Breakthrough Startshot podróżowałyby do najbliższej gwiazdy przez dekady - dodaje.

Źródło zdjęć: © NASA
Źródło zdjęć: © NASA

Na co patrzy Kepler?

Podróż sondy na planetę poza Układem Słonecznym to kilkadziesiąt lat

Kilkadziesiąt lat to może zaledwie moment w skali wszechświata, ale dla nas, ludzi, to już całkiem sporo. Naukowcy wysyłający taką sondę mogliby nawet nie dożyć momentu osiągnięcia przez nią celu. Alfa Centauri znajduje się 4,2 lata świetlne od Ziemi, natomiast najbliższa planeta odkryta przez Keplera jest oddalona od nas 12 lat świetlnych.

Najśmielszą, rozważaną obecnie technologią podróży sond są tzw. mikropróbniki napędzane laserem o mocy100 gigawatów, które teoretycznie mogłyby osiągnąć jedną piąta prędkości światła (60 tys. km/s). Przebycie 12 lat świetlnych zajęłoby takiemu mikropróbnikowi ok 60 lat. To znów mało w skali kosmosu i całkiem sporo w skali ludzkiego życia. Jeśli zatem odrzucimy pomysł wysłania czegokolwiek na któregoś z licznych Keplerów - to co nam pozostaje z odkryć teleskopu?

- Przed misją Keplera wiedzieliśmy o istnieniu może kilkuset egzoplanet. W większości były to tzw. gorące Jowisze, czyli gazowe giganty krążące bardzo blisko swoich gwiazd. Na tym tle nasza Ziemia i nasz Układ Słoneczny wydawały się unikatowe. Teraz wiemy już, że tak nie jest. Obserwacje Keplera pokazały, że układów podobnych do naszego jest mnóstwo. Podobnie z planetami. Kandydatów na „Ziemię 2.0” mamy w tej chwili bardzo dużo. Na każdej z nich teoretycznie mogą panować warunki zdolne do powstania i podtrzymania prostego życia - mówi dalej mówi Kanawka.

"Może gdzieś tam coś żyje, ale i tak Kepler tego nie zobaczy"

Szukanie "ziemiopodobnych" planet było jednym z głównych celówmisji Keplera, z którego wywiązał się z wzorowo. Dzięki teleskopowi naukowcy zidentyfikowali aż 30 takich planet. Każda z nich jest maksymalnie dwukrotnie większa od Ziemi i znajduje się w takim oddaleniu od swojej gwiazdy, które teoretycznie umożliwia utrzymaniesię wody w stanie ciekłym. O takich planetach mówi się, że znajdują się w ekosferze.

Źródło zdjęć: © NASA
Źródło zdjęć: © NASA

- Myślę, że życie w kosmosie nie jest wcale unikatowe tylko dla Ziemi – mówi Kanawka. – Jednak wydaje mi się, że na innych planetach znajdują głównie organizmy prymitywne, np. jednokomórkowe. Od takich oczywiście nie możemy spodziewać się próby kontaktu. Szanse na powstanie inteligentnego życia moim zdaniem są znacznie znacznie mniejsze. Jednak dzięki misji Kepler, wiemy już gdzie w naszym "galaktycznym sąsiedztwie" potencjalnie może się rozwijać życie. Warto te miejsca dalej badać.

Kepler nie może nawet bliżej "przyjrzeć" się takim planetom, bo jego aparatura nie ma takich możliwości. Teleskop szuka planet na podstawie zmian w natężeniu światła gwiazdy, gdy przez jej tarczę przechodzi planeta. Wszelkie obrazy przedstawiające planety, to po prostu wymysł grafików.

Źródło zdjęć: © NASA
Źródło zdjęć: © NASA

Kepler-186f, pierwsza "ziemiopodobna" planeta w eksoferze odkryta przez teleskop

600 mln dolarów poszło na... No właśnie, na co?

Jednak naukowcy NASA nie wydali przecież 600 mln dolarów na stworzenie katalogu ponad dwóch tysięcy keplerów. Misja musiała mieć jakiś wkład, jeśli nie dla przemysłu kosmicznego, to chociażby dla nauki.

- Obserwacja układów planetarnych podobnych do naszego pozwala nam zrozumieć jak ewoluował i nadal ewoluuje nasz Układ Słoneczny. Nawet jeśli nie jest to porównanie jeden do jednego, to dzięki Keplerowi zrozumieliśmy więcej o naszym najbliższym otoczeniu - tłumaczy Kanawka.

Źródło zdjęć: © NASA
Źródło zdjęć: © NASA

Z jednej strony rozumiem sens takiej misji. Chęć poznania tego, co leży za horyzontem, czy w tym wypadku za naszym Układem Słonecznym, to naturalna ludzka cecha. Nie mogę też powiedzieć, że Amerykanie "wydali 600 mln bez sensu". W NASA i kontraktorów tej agencji w końcu pracują jedne z najlepszych umysłów USA, a wydanie każdego dolara musi być wielokrotnie przemyślane i zaakceptowane. Ale nawet jeśli misja Keplera jest stosunkowo tania (koszt 10-letniej misji jest porównywalny z jednorazowym startem promu kosmicznego) i nawet jeśli dowiedzieliśmy się dzięki niej dużo, to nie mogę przyznać, że jest mało efektowna.

Pozostaje ekscytowanie się Muskiem i jego Falconami

Osobiście zdaję sobie sprawę, że NASA nie po to wysyła misje kosmiczne, aby zrobić na mnie wrażenie. Ale o kolejnych keplerach słyszałem już tak często, że całkowicie mi one obrzydły. Zamiast tego zdecydowanie chętniej zobaczyłbym człowieka wracającego na Księżyc lub po raz pierwszy stającego na Marsie. Z tych misji na pewno też byśmy dużo się dowiedzieli o własnym Układzie Słonecznym, a o ile bardziej emocjonujące byłoby to wydarzenie niż odkrycie Keplera-235c. Póki co zostaje mi ekscytowanie się startami rakiet SpaceX i Teslą na tle Ziemi.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.