Na początku była katastrofa. Jak fotel wyrzucany zaczął ratować ludziom życie

Na początku była katastrofa. Jak fotel wyrzucany zaczął ratować ludziom życie13.01.2020 21:47
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

Pierwszy odrzutowy myśliwiec w historii budził duże nadzieje biura konstrukcyjnego Heinkla. Opracowany na podstawie doświadczeń z wcześniejszymi, pionierskimi odrzutowcami, szybki, nowoczesny, wyposażony w dwa silniki He-280 wzbił się w powietrze już na wiosnę 1941 roku. Wśród różnych innowacji miał na pokładzie również pierwszy w historii fotel wyrzucany.

Ten, jak się okazało, miał się niebawem przydać. 13 stycznia 1942 r. podczas jednego z testowych lotów pilot Helmut Schenk odnotował postępujące oblodzenie samolotu, przez które maszyna stała się niesterowna. Ratunkiem pozostawał skok ze spadochronem.

Zamiast – jak wielu pilotów w podobnej sytuacji – szarpać się z owiewką, mozolnie wypełzać z kabiny, by w końcu zsunąć się po skrzydle, Schenk pociągnął jedną z dźwigni w kokpicie.

I odleciał. A raczej katapultował się, wyniesiony z kabiny przez pionierski, napędzany sprężonym powietrzem, fotel wyrzucany.

Choć prototyp He 280 uległ rozbiciu, a sam samolot ustąpił pola doskonalszemu i bardziej zaawansowanemu Me-262, to właśnie odrzutowiec Heinkla pozostaje pierwszym samolotem, na którym z powodzeniem wykorzystano fotel wyrzucany – prawdopodobnie jedną z ważniejszych innowacji w dziejach lotnictwa.

Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

Fotel zamiast spadochronu

Skąd w ogóle pomysł, by zamiast – jak do tej pory – polegać na zręczności pilota, zapewnić mu możliwość wystrzelenia się z kabiny samolotu? Konstruktorzy, którzy w kilku miejscach na świecie niezależnie od siebie pracowali nad fotelami wyrzucanymi, przyjęli kilka bardzo rozsądnych założeń.
Pierwszym był fakt, że z reguły opuszcza się samolot niesprawny lub uszkodzony w walce.

A jeśli uszkodzenia odniosła w niej maszyna, ucierpieć mógł też pilot. Ranny i osłabiony, mógł nie mieć siły na otwarcie owiewki, pokonanie potężnego oporu powietrza i opuszczenie samolotu.

Drugą kwestią była rosnąca szybkość samolotów. Wraz z szybkością rosły opory powietrza, które musiał pokonywać pilot opuszczający kabinę, co mogło prowadzić do sytuacji, że – choć będzie próbował – nie da rady wyskoczyć. Sytuacji nie ułatwiał też fakt, że wraz z rozwojem samolotów do lamusa odchodziły modele z otwartymi kabinami, a konieczność opuszczenia maszyny mogła nastąpić na bardzo dużej wysokości.

Nie bez znaczenia był też fakt, że kabina zazwyczaj znajdowała się w przedniej części. Czyli – w zdecydowanej większości modeli samolotów – przed usterzeniem. Stanowiło ono śmiertelne zagrożenie dla człowieka, który wyskakując ze spadochronem musiał robić to tak, aby nie zostać trafiony ogonem opuszczanej maszyny.

Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

Pierwsze fotele wyrzucane

Choć pierwsze prace dotyczące foteli wyrzucanych są niemal tak stare, jak lotnictwo, rozwiązania mające praktyczne znaczenie zaczęły pojawiać się na początku lat 40. XX wieku. Nad fotelami wyrzucanymi intensywnie pracował m.in. szwedzki Bofors i biuro konstrukcyjne SAAB, a także Niemcy.

W ich przypadku nie można zapomnieć o źródle wiedzy, dotyczącej zachowania ciała ludzkiego na dużych wysokościach, w zróżnicowanych ciśnieniu i temperaturze. Czerpano ją z okrutnych eksperymentów, prowadzonych na więźniach obozu koncentracyjnego Dachau.

Zebrane wówczas informacje zostały wykorzystane nie tylko przez Niemców, ale – już po wojnie – przez zwycięskie mocarstwa m.in. do rozwoju technologii wysokościowych i programów kosmicznych.

Zanim Trzecia Rzesza została pokonana, fotele wyrzucane powszechnie stosował m.in. Heinkel. Znalazły się również na wyposażeniu prawdopodobnie najbardziej znanego, niemieckiego odrzutowca, Messerschmitta Me-262.

Zerowa prędkość i pułap

Rozwiązania opracowane podczas II wojny światowej zyskały na powszechności w kolejnych dekadach. Kamieniem milowym okazało się opracowanie foteli wyrzucanych klasy 0-0. Zera oznaczają tu minimalną prędkość i pułap samolotu, co w praktyce oznacza, że pilot może uratować się nie tylko z lecącej maszyny, ale także podczas nieudanego startu czy lądowania. Trudne do weryfikacji plotki wskazują także na możliwość udanego katapultowania w skrajnie odmiennych warunkach – przy lotach stratosferycznych z prędkością wielokrotnie przekraczającą prędkość dźwięku.

Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons, lic. CC BY-SA 2.5
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons, lic. CC BY-SA 2.5

Współczesny sprzęt lotniczy należy do najlepiej przetestowanych urządzeń na świecie. Dotyczy to również foteli wyrzucanych, które – jak pokazują dziesięciolecia eksploatacji – działają tak, jak powinny, mimo nieraz ekstremalnie niekorzystnych zbiegów okoliczności.

Dlatego, kiedy – jak w Polsce w 2018 roku – niezawodny dotąd fotel K-36 nie zadziałał doprowadzając do śmierci pilota, lotniczy eksperci kręcili z niedowierzaniem głowami: to nie miało prawa się zdarzyć. Śledztwo przyniosło szokujące wnioski: niezawodna z założenia konstrukcja stała się zawodna na skutek niecertyfikowanych, określanych mianem "chałupniczych" przeróbek, mających przedłużyć eksploatację foteli w sytuacji, gdy nie ma dostępu do oryginalnych części.

To trafny, a jednocześnie bardzo smutny przykład, jak skomplikowanym, a zarazem wrażliwym na wszelkie zmiany sprzętem jest fotel wyrzucany czy – szerzej – wyposażenie współczesnych samolotów. Wystarczyła drobna, nielicencjonowana przeróbka, by niezawodne do tej pory urządzenie zawiodło i zginął człowiek.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.