MWC 2015: Google zostanie operatorem komórkowym. Ale to dopiero początek rewolucji

MWC 2015: Google zostanie operatorem komórkowym. Ale to dopiero początek rewolucji03.03.2015 13:53
Źródło zdjęć: © NorGal – Fotolia.com

Na trwających w Barcelonie targach MWC Google zapowiedziało ruch, o którym mówiło się już od ponad roku. Gigant technologiczny jeszcze bardziej poszerzy zakres swojej działalności i stanie się operatorem komórkowym. Tyle że w jego oczach łączenie ludzi w ten sposób może się już teraz wydawać przestarzałe.

Google z ofertą taryf za połączenia i transmisję danych początkowo wkroczy prawdopodobnie jedynie na teren Stanów Zjednoczonych. Stanie się operatorem wirtualnym – zamiast inwestować we własne nadajniki korzystać będzie z istniejącej infrastruktury, obsługiwanej przez działających już na rynku graczy. W ten sposób usługi komórkowe udostępniają w Polsce m.in. sieci handlowe, mBank, czy nawet Radio Maryja. Takie podejście, nawet biorąc pod uwagę pozycję Google'a na rynku, raczej nie pozwoli mu na zagrożenie największym operatorom. Ale i nie o to mu wcale chodzi.

Rozpoznanie przed inwazją

Plan giganta wydaje się być zupełnie inny. Jego przedstawiciele sami przyznają, że traktują wejście na rynek komórkowy na zasadzie eksperymentu, który ma im dać wiedzę i doświadczenie przydatne w przyszłości. Podobnie, mówią, podchodzili do sprawy produkując wraz z HTC swojego pierwszego smartfona w 2010 roku. Do teraz Google nie produkuje telefonów sam – do stworzenia nowego modelu każdorazowo wybiera partnera spośród największych rynkowych graczy. Oprócz HTC współpracował już z Samsungiem i LG, jego najnowszy hit – Nexusa 6 – stworzyła Motorola. Za kolejny odpowiedzialny będzie Asus. Google'owi od walczenia z firmami, na których przecież jako producent systemu operacyjnego zarabia, bardziej zależy na poszerzaniu potencjalnego grona odbiorców swoich usług i przywiązywania ludzi do swojej marki.

Źródło zdjęć: © Google Nexus One (fot. simone.brunozz / CC)
Źródło zdjęć: © Google Nexus One (fot. simone.brunozz / CC)

Podobnie jest w przypadku operatorów komórkowych – Google jest od nich nieustannie zależny. System operacyjny i usługi sieciowe giganta na nic się nie zdadzą użytkownikom, którzy nie będą mieli dostępu czy chęci korzystania z mobilnego internetu. A co do tego, że to właśnie w tym sposobie korzystania z zasobów sieci Google upatruje przyszłość, nikt już chyba nie ma wątpliwości. Chociaż głównym źródłem przychodu firmy z Mountain View są wciąż usługi w internecie stacjonarnym, to nie może on sobie pozwolić na przespanie mobilnej rewolucji, której wszyscy jesteśmy świadkami. I robi wszystko, żeby nie popełnić tego błędu.

Z oświaty kagankiem

Przymiarki do rynku smartfonów i telefonii komórkowej wydają się dopiero zwiastować kierunek, w jakim ostatecznie chce podążyć Google. To, co najbardziej pobudza wyobraźnię tego i innych gigantów to obszary świata, gdzie dostęp do internetu nie jest jeszcze powszechny. Według aktualnych danych na Ziemi wciąż są 4 miliardy ludzi pozostających offline. I to właśnie nimi najbardziej zainteresowany jest gigant. Firma rozwija aktualnie trzy równoległe programy, które łączy jedno – chęć doprowadzenia internetu wszędzie tam, gdzie go nie ma. Tanio – a być może nawet za darmo – pokrywając jak największe obszary i zyskując dostęp do miliardów potencjalnych klientów.

Najstarszy z rozwijanych w tym celu projektów – Loon – wystartował w 2011 roku. W jego ramach firma zamierza stworzyć flotę balonów, działających jak stacje bazowe telefonii komórkowej. Dzięki temu, że znajdować się będą w powietrzu, pokryją swoim zasięgiem większe obszary niż tradycyjne nadajniki i będą w stanie obsłużyć miejsca, gdzie stawianie wież jest zbyt kosztowne, ryzykowne lub nieopłacalne. Google mierzy więc w obszary wiejskie, odległe od cywilizacji, ale również – jak zapowiada – dotknięte katastrofami naturalnymi.

Źródło zdjęć: © Balon Projektu Loon (fot. Global Panorama / CC)
Źródło zdjęć: © Balon Projektu Loon (fot. Global Panorama / CC)

W tym rozwiązaniu sygnał radiowy przekazywany ma być pomiędzy balonami, a na ostatnim etapie trafiać do tradycyjnego, naziemnego nadajnika, który przekaże go już do tradycyjnej sieci. I chociaż, jak przyznaje wiceprezes Google'a Sundar Pichai, pomysł brzmi jak rodem z książki science-fiction, to jego realizacja jest już bardzo bliska. Aktualnie trwają testy Projektu Loon w Australii i Ameryce Południowej, a technologiczny gigant prowadzi zaawansowane rozmowy z partnerami zewnętrznymi, które mają pomóc w starcie całego systemu.

Byle przed Facebookiem!

W planach objęcia swoim zasięgiem i usługami kolejnych obszarów świata Google ma jednak poważnego rywala. O podobnych planach coraz częściej przebąkuje Mark Zuckerberg, również upatrując w niezagospodarowanych internetem miejscach nadziei na utrzymanie gwałtownego rozwoju swojej firmy. Na początku 2014 roku mówiło się nawet, że Facebook planuje przejąć produkującą drony firmę Titan, by rozwijać z jej pomocą projekt analogiczny do Loon. Plotki skończyły się… kupieniem Titana przez Google'a.

I tak być może z chęci zabezpieczenia się przed ewentualnymi niepowodzeniami, a być może dlatego, by utrudnić konkurencję Facebookowi, firma z Moutain View rozpoczęła drugi podobny projekt. W jego ramach obok balonów powstać ma flota zasilanych energią słoneczną dronów, których cel będzie bardzo podobny – zapewnianie dostępu do internetu wszędzie tam, gdzie nie jest on możliwy w tradycyjny sposób. Tutaj jednak, ze względu na mniejszy zasięg dronów, uwaga skupiać ma się na mniejszych, dokładniej sprecyzowanych obszarach.

Źródło zdjęć: © Dron Titan Aerospace (fot. Titan Aerospace)
Źródło zdjęć: © Dron Titan Aerospace (fot. Titan Aerospace)

Z nieba na ziemię

A co jeżeli oba te futurystyczne projekty spalą na panewce? Google przygotowany jest i na taką ewentualność. Niezależnie od planów wysyłania w powietrze balonów i dronów gigant pracuje nad rozbudową sieci światłowodowej w Afryce i współpracuje z lokalnymi operatorami w celu zwiększania zasięgu 4G.

Internetowy gigant bardzo starannie wybrał więc cel swoich działań. Na razie nie walczy o dominację tam, gdzie może przegrać. Zamiast tego inwestuje, by stać się potentatem na rynkach, gdzie jeszcze nie ma żadnej konkurencji. O swoich planach cały czas mówi oczywiście w kontekście poprawy jakości życia i ograniczaniu cyfrowego wykluczenia. Ale jeżeli za 10 czy 20 lat obudzimy się w świecie, w którym cały internet należał będzie do Google'a, to nikt się chyba nie zdziwi. I to, niezależnie od wielkich i wzniosłych słów, jest co najmniej mocno niepokojące.

_ DG _

Zobacz także --> Nie ma mocnych na niezwykłego robota, stworzonego przez Google'a

Źródło artykułu:WP Tech
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.