Lądowali na Evereście. Dlaczego nie pomogli na Nanga Parbat?

Lądowali na Evereście. Dlaczego nie pomogli na Nanga Parbat?01.02.2018 12:15
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY

Czy ratownicy faktycznie nie mogli uratować Tomasza Mackiewicza? Historia zna przypadki, gdy helikoptery ratowały himalaistów z ośmiotysięczników. Eksperci tłumaczą, jakie warunki musiałyby panować, aby udało się dolecieć do Polaka.

"Napisali mi, że mam zejść (…), a Tomka wezmą helikopterem później z poziomu 7200 m n.p.m. (…) To zostało mi narzucone". Słowa francuskiej wspinaczki, Elisabeth Revol, stawiają akcję ratunkową na Nanga Parbat w zupełnie nowym świetle.

Ludzie, których górskie doświadczenia sprowadzają się często do bohaterskiego zdobycia oscypka z żurawiną na szczycie Gubałówki, wydają śmiałe, kategoryczne sądy na temat ratownictwa wysokogórskiego. Najlepiej podsumował to satyryczny Aszdziennik, piszący o narodowej wyprawie hejterów na Nanga Parbat. Tymczasem postanowiliśmy oddać głos ekspertom. Ich zdanie stawia sprawę jasno.

Diametralna różnica

Czy na wysokości przekraczającej 7 tys. metrów faktycznie mógł wylądować śmigłowiec? Warto przytoczyć w tym miejscu słowa polskiego himalaisty, Leszka Cichego, który wprost stwierdził:

Jest takie niezbyt przyjemne powiedzenie, że jak się na wysokości powyżej 7 tysięcy metrów himalaista położy, to jego szanse są bliskie zeru - musi mieć możliwość ruchu. Znieść człowieka z takich wysokości się nie da.

Leszek Cichy, himalaista

- Warunki dla śmigłowców w tak wysokich górach różnią się na pewno od warunków panujących na przykład w naszych Tatrach – mówi w rozmowie z WP Tech Jacek Broński, ratownik pokładowy śmigłowca ratowniczego TOPR. - Po pierwsze mniejsza gęstość powietrza na tych wysokościach sprawia, że śmigłowiec ma zdecydowanie mniej mocy – tłumaczy Broński. Trudniej jest lecieć i nieruchomo zawisnąć. A to jeszcze zanim weźmiemy pod uwagę ekstremalnie niskie temperatury i silny wiatr. Przy śmigłowcach o małej masie to jak wysłać komara, żeby latał w huraganie.

Rekordowa akcja ratunkowa

Pozostaje zatem śmigłowiec. Tylko czy na wysokości 7200 metrów faktycznie można udzielić komuś pomocy z powietrza? Tak! - odpowie bez wątpienia Sudarshan Gautam, Nepalczyk z kanadyjskim paszportem, który w 2013 roku, już po zdobyciu Mount Everestu (8850 m n.p.m.), był wyczerpany na tyle, że nie mógł się poruszać. Szerpom, czyli lokalnym ratownikom, udało się wówczas opuścić go na linach niżej i przygotować do transportu.

Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY

Widok na szczyt Nanga Parbat

Z pomocą wyruszył wówczas prywatny śmigłowiec Eurocopter AS 350 B3, należący do włoskiego wspinacza Simona Moro. Pilotowana przez Maurizio Foliniego maszyna osiągnęła pułap 7800 m n.p.m. i na linie podjęła Nepalczyka z Mount Everestu. Była to, jak do tej pory, rekordowa pod względem wysokości akcja ratunkowa z użyciem śmigłowca.

Na jej powodzenie złożyło się jednak wiele czynników. Pierwszym była dostępność śmigłowca – prywatnej maszyny przystosowanej do takich lotów przez światowej sławy himalaistę. Kolejnym było przygotowanie sprzętu do ekstremalnie wysokich lotów. Podczas lotu ratunkowego na jej pokładzie – poza pilotem – byli sam Simon Moro i mechanik, jednak aby odciążyć helikopter opuścili maszynę w jednym z obozów. Kluczowe były również warunki pogodowe – pora roku (pełna wiosna - maj), odpowiednia widoczność oraz brak silnych opadów czy wiatru, który nagłym podmuchem mógłby roztrzaskać maszynę o skały.

Źródło zdjęć: © WP.PL
Źródło zdjęć: © WP.PL

- Sporadyczne akcje ratownicze, które były przeprowadzane na takich wysokościach, odbywały się często z przekroczeniem zasad bezpieczeństwa – mówi ratownik TOPR-u. – Niektóre z nich kończyły się tragicznie. Śmigłowiec Eurcopter Écureuil wykorzystany pod Nanga Parbat jest zdecydowanie opdowiednią maszyną do tego typu misji. To jedyny śmigłowiec, który wylądował na Evereście ale przy bardzo dobrych warunkach pogodowych. Więc jeśli piloci stwierdzili, że nie wlecą wyżej niż pierwszy obóz pod Nanga Parbat, to znaczy, że nie było innej możliwości.

Ekstremalne loty

Jak może wyglądać lot w rozrzedzonym powietrzu, na granicy technicznych możliwości maszyny? Pewien obraz takiego wyczynu daje fragment filmu "Everest" – pamiętajmy jednak, że to fragment fabularnego, nastawionego na efektowne ujęcia filmu, a nie zapis prawdziwej akcji ratunkowej.

W specyficznych warunkach da się polecieć nawet jeszcze wyżej. 14 maja 2005 roku francuski pilot doświadczalny Didier Delsalle dokonał symbolicznego lądowania na szczycie najwyższej góry świata, zawisając przez moment nad wierzchołkiem i dotykając szczytu Mount Everestu płozą. Był nawet i wyższy lot. Śmigłowcowy rekord świata w tej dziedzinie wynosi aż 12442 metry, osiągnięte przy pomocy zaprojektowanego na potrzeby Nepalu i Indii śmigłowca Aérospatiale SA 315B Lama. Warto wspomnieć, że wyczyn ten zakończył się awarią silnika i kolejnym rekordem - tym razem w najdłuższej autorotacji (kontrolowanym opadaniu pozbawionego napędu śmigłowca) w historii awiacji.

Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY

_Śmigłowiec Aérospatiale SA 315B Lama _

Mimo tego powtarzające się pytania o śmigłowiec i akcję ratunkową na górskim zboczu muszą pozostać bez jednoznacznej odpowiedzi. Czy na 7200 metrach można udzielić komukolwiek pomocy z powietrza? Praktyka pokazuje, że tak - ale tylko przy splocie sprzyjających okoliczności.

Kto może zapewnić pomoc?

Udane akcje na takich wysokościach to jednak przypadki jednostkowe, zaliczane do niezwykłych wyczynów i kamieni milowych w historii wysokogórskiego ratownictwa. Z całą pewnością nie można uznać ich za standard i rodzaj polisy bezpieczeństwa. Tym bardziej, że w pakistańskich Himalajach nie ma dyżurujących służb ratowniczych, gotowych do natychmiastowej reakcji i pomocy na dużych wysokościach. Pomocy nie gwarantuje również ubezpieczenie się. Na najwyższych szczytach ubezpieczyciel nie zapewni śmigłowca, może najwyżej zaoferować – do ustalonej kwoty – zwrot kosztów akcji ratunkowej.

Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY

Didier Delsalle - pilot, który wylądował na Evereście

Podczas akcji ratunkowej na Nanga Parbat doświadczony pilot Jahanzeb Lebi doleciał po prostu tam, gdzie mógł, zachowując przynajmniej prawdopodobieństwo udanego lądowania i wysadzenia ekipy ratunkowej. Tym bardziej, że sama akcja była przecież możliwa wyłącznie dzięki szczęśliwemu przypadkowi: w pobliżu (o ile 200 km w linii prostej to blisko) był dobrze wyposażony zespół polskich himalaistów.

- Sam na pewno nie podjąłbym się teraz przeprowadzenia takiej misji – oświadcza Jacek Broński. – Zresztą ostateczna decyzja należy do dowódcy statku powietrznego pilotującego śmigłowiec. Swoje doświadczenie opieram na lotach wykonywanych w Tatrach i tutaj też zdarzają się warunki, które zmuszają nas do zawracania już w trakcie misji. Do latania w Himalajach wymagane jest doświadczenie, którego ja po prostu nie mam. Może gdybym kilka lat tam polatał, to mógłbym się wypowiedzieć na ten temat - dodaje.

O tragedii, której – poprzez media – jesteśmy świadkami, zdecydowanie warto rozmawiać. Tym bardziej, że upubliczniono oficjalny raport z wyprawy ratunkowej. Warto jednak pilnować się, by chęć wyrażenia własnej opinii nie przeważyła nad szacunkiem dla ludzi, którzy brali udział w wydarzeniach, jakich większość z nas nie jest sobie w stanie wyobrazić.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.