Facebook Horizon, czyli Second Life w wersji VR. W ogóle nie wierzę w ten projekt

Facebook Horizon, czyli Second Life w wersji VR. W ogóle nie wierzę w ten projekt26.09.2019 18:04
Źródło zdjęć: © facebook

Przyzwyczaiłem się, że technologiczni giganci zaliczają wpadki. I na wielkich konferencjach prasowych pokazują z pompą kiepskie pomysły. Facebook Horizon to jeden z nich. Wyobraźcie sobie wirtualny świat, gdzie wskakujecie jako postać z kreskówki. Możecie robić wszystko. Fajne? To teraz dodajcie do tego obrazka kask VR na głowie.

Dyskusje o przydatności wirtualnej rzeczywistości toczą się od dawna. Poziom zaangażowania producentów czy liczba dostępnych gier pokazują, że interes się nie zwija, tylko rośnie. Ale konieczność zakupu drogiego sprzętu, noszenia go na głowie, opanowanie problemów z błędnikiem (a u niektórych z nudnościami!), to duża bariera.

Należę do grona, które uważa, że VR potrafi być świetną rozrywką. Używałem sporo gier do wirtualnej rzeczywistości na PlayStation 4 i wrażenia są nie do przebicia. U mnie problemu z błędnikiem czy żołądkiem nie ma – ale i tak nie uważam, że to rozrywka fajna na co dzień. Czemu?

Bo nie bez powodu największą karierę robią z reguły gry wideo, które są przystępne. Na wyciągnięcie ręki, wymagające odpalenia komputera czy odblokowania komórki. Włożenie dużych gogli, odcinających nas fizycznie od świata, w tę prostą rozrywkę się po prostu nie wpisuje. A do tego dochodzi to, co Horizon ma oferować.

Sky is the limit

Na trailerze nie dzieci, nie młodzież, a zdecydowanie dorosłe osoby bawią się w chodzenie po kolorowym świecie, latanie samolotami, malowanie obrazów, zwiedzanie. W głowie błyskawicznie zapala mi się czerwona lampka.

Po pierwsze Facebook tworzy znaną mi dobrze iluzję tego, że w tej grze można w zasadzie robić wszystko. Nie powie tego wprost, ale trailer ma sugerować, że to będzie takie wirtualne życie, tylko bez limitów. Z doświadczenia, jako gracz, dobrze wiem, że limity są zawsze. Albo trzeba coś dokupić, albo coś trzeba osobno uruchomić. Albo ogranicza nas obszar, przez krawędź planszy czy niewidzialną ścian. Albo robimy to, co założyli twórcy gry.

Druga sprawa. Mamienie możliwościami to krótkowzroczna taktyka. Nie może zabraknąć mechanizmów, które nas tam zatrzymają. Samo kręcenie się w kółko to może być za mało. A gracze wielokrotnie pokazywali, że produkcje bez dobrej zawartości szybko opustoszeją.

Przykład "Second Life"

To nie jest tak, że wirtualne życie nie jest ludziom potrzebne. Na pewno mówi o tym seria "The Sims", której niegasnąca popularność od 20 lat (4 części i kilkadziesiąt dodatków), to fenomen. Ale w "Simsach" jest dużo growych mechanizmów.

Mniej było ich w produkcji "Second Life". Ta dziwaczna, cyfrowa piaskownica była faktycznie wirtualnym odpowiednikiem życia. Raczej brzydka, mało intuicyjna – a jednak "siadła". Siedziały tam setki tysięcy ludzi, a do tego wydawały grube pieniądze na dodatki. By fajniej się poczuć, by dobrze się prezentować przed znajomymi.

Ale w swojej raczej prymitywnej formule "Second Life" naprawdę pozwalał na wiele. Mogliśmy mieć willę z basenem, drogie ciuchy i odwiedzić miasto, w którym nasz avatar tańczył razem z innymi w klubie. Można się śmiać z "no-life'ów", ludzi spędzających czas w fikcyjnym świecie. Ale miliony kont pokazały, że była taka realna potrzeba. I to nie tylko wśród zapalonych gamerów.

Czyli może jednak Facebook Horizon ma sens?

Obaw nie brakuje

Jak na razie, Facebook pokazał bardzo mało ze swojej gry. Ale zaprezentowane materiały w ogóle mnie nie zachęcają – ani jako konsumenta, ani jako komentatora wirtualnej rzeczywistości, świadomego potrzeb innych osób w świecie gier. I nie chodzi tylko o wspomniane wcześniej limity.

"Second Life" dawał faktycznie olbrzymie możliwości, bo powstał w innych czasach. Wtedy technologia była łatwiejsza do opanowania, a gry powstawały mniej pod dyktando sztabu speców od analizy rynku. Dawał swobodę niczym "Simsy".

Ale przede wszystkim – był na komputerze. Gogle Oculus Quest kosztują ponad 2200 złotych. To pierwsza bariera. Drugą mamy na głowie. I w rękach, bo do grania niezbędne są też dwa kontrolery. Leniwe, niezobowiązujące granie, póki co, nie idzie w parze z kaskiem na głowie – i wątpię, żeby się to prędko zmieniło.

I w końcu - nie wierzę też w promowaną formę komunikacji. Czat z klawiaturą był idealny. Czat głosowy, jako tło do wykonywanych czynności lub aktywny podczas konkretnej gry ze znajomymi, też się sprawdza. Ale rozmowy między avatarami? Z kaskiem na głowie? Z rodziną i znajomymi tuż obok? Brzmi to nie naturalnie.

Trzymam jednak kciuki za takie rozwinięcie projektu, aby nie był wydmuszką z chwytliwymi pomysłami. I także za system moderacji, który nie zabije kreatywności, ale nie pozwoli na bluzganie nieznajomym czy rysowanie swastyk na murach.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.