Dwugłos: czy warto jeszcze korzystać z Ubera?

Dwugłos: czy warto jeszcze korzystać z Ubera?03.07.2017 17:09
Źródło zdjęć: © East News | Mariusz Gaczyński

Dobra passa medialna Ubera najwidoczniej się skończyła. Odejście założyciela, problemy z kulturą pracy czy batalie prawne nadwyrężyły wizerunek start-upu. Niestety, łatka ekonomii współdzielenia, jaką firma sobie przypięła, zaszkodziło samemu terminowi. Jaka przyszłość stoi przed Uberem i o czym świadczy jego błyskawicznie zdobyta popularność? Oto dwie opinie redaktorów WP Tech

Adam Bednarek:
Nie jestem fanem Ubera, nie korzystam z usług firmy. Może to naiwny patriotyzm gospodarczy i niechęć do wspierania firm, które nie płacą u nas podatków, a może egoistyczna troska o swoją przyszłość. Coraz mniej podoba mi się model “każdy może być pracownikiem”. I nie chodzi nawet o to, że trzeba mieć licencję i uprawnienia. W idealnym dla Ubera i tego typu firm świecie nie masz czasu wolnego. Po pracy jesteś taksówkarzem (bo przecież i tak wracasz z centrum na swoje osiedle), na urlopie przewoźnikiem (bo przecież i tak jedziesz nad morze, więc czemu by sobie nie dorobić) i hotelarzem (bo przecież mieszkanie stoi puste, to przynajmniej na siebie zarobi), a i pewnie kurierem (ile paczek zabierzesz z Krakowa do Gdańska!). A w przyszłości wynajmiesz swoje autonomiczne auto, żeby samo kursowało po mieście, wożąc innych. Tylko czy w takim razie to auto będzie twoje? Czy istnieć będzie jeszcze własność prywatna czy wszyscy staniemy się pracownikami wielkich korporacji, 24 godziny na dobę?

Polacy jeżdżą nie tylko Uberem

Chciałbym jednak spojrzeć na dyskusję o Uberze z innej strony. Grzegorz i wielu przeciwników wspomina m.in. o tym, że praca dla tej firmy to “toksyczna kultura pracy”, a pracownicy nie mają zabezpieczenia w postaci zwykłej umowy. Oburzają się na to politycy, którzy domagają się albo uregulowania tych kwestii, albo wygonienia Ubera. Zgoda. Jednak w tym samym czasie na ulicach Warszawy sprzedawane są pączki. Nielegalnie, bez pozwolenia. Klientów jednak nie brakuje, a stojący za tym procederem “właściciel” żyje jak pączek w maśle. I tylko pracownicy cierpią, bo zatrudnia się ich również na czarno, a na dodatek to oni muszą płacić mandaty od straży miejskiej. Teoretycznie, bo w większości przypadków nie mają z czego - to renciści albo bezrobotni. Straż miejska rozkłada ręce, bo poza wypisywaniem kwitków nie da się z tym nic zrobić. Politycy się nie oburzają, patologiczna sytuacja była, jest i będzie.

Dodajmy do tego pracowników supermarketów. Kurierów. Studentów pracujących za śmiesznie niskie stawki, w nie mniej toksycznych środowiskach. Wszystkich tych, którzy harują na bezpłatnych stażach albo za najniższą krajową, by móc wpisać sobie do CV. Oczywiście, i oni mają swoich obrońców. Żaden protest przeciwko podwyżce płac dla kasjerek czy magazynierów nie będzie miał jednak takiego poparcia i rozgłosu, co spór taksówkarze kontra Uber. Bo do tych wszystkich sytuacji już się przyzwyczailiśmy? Już nie robi to na nas wrażenia? A może to jest OK, bo wiele takich firm płaci podatki u nas, więc są “nasi” i mogą?

Podobnie było zresztą z magazynami, które postawił w Polsce Amazon. Bardzo szybko pojawiły się głosy, że gigant płaci mało, praca nie jest tak fajna, jak obiecywano, a przełożony to kawał drania. Tak jakby w innych magazynach czy pracach nie zdarzały się podobne przypadki. Tyle że w “obcą” korporację, która na dodatek jest molochem, uderzyć łatwo - bo czemu nie, na największych kij zawsze się znajdzie. A w tym czasie nikt nie patrzy na tych mniejszych, którzy wykorzystują w podobnym stylu.

Uber i cała “ekonomia dzielenia” nie jest niczym nowym. To nie jest pierwsze “zło”, przez które pracownicy są źle traktowani i zarabiają nie tyle, ile powinni. Uber nie jest prekursorem szukania luk w prawie czy omijania przepisów. Można jednak odnieść wrażenie, że problem dotyczy tylko Ubera. Domyślam się, czemu tak się dzieje. Politycy oczywiście mogą zapewniać, że nie chcą u siebie tej korporacji, choć mam wrażenie, że ich pokrętna działalność jest im bardzo na rękę. Nie mówi się o ogólnych, dobrze znanych patologiach, tylko zrzuca winę na niezrozumiałą, jeszcze nieznaną “ekonomię dzielenia”. O, zobaczcie - mogliby powiedzieć rządzący na całym świecie - to ten nowoczesny twór sprawia, że kierowcy zarabiają mniej, a tracimy my, obywatele, bo przez to się nie płaci podatków. I zapomina się o rzeszy innych poszkodowanych, których wykorzystuje się “legalnie”.

Jeżeli więc jestem adwokatem diabła, to tylko z tego powodu - Uber jest tylko cegiełką w murze zbudowanym z patologii i nienormalności.

Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY | taxi-deutschland.net
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY | taxi-deutschland.net

Grzegorz Burtan:

Uber, podobnie jak Airbnb czy Lyft, wybił się na haśle ekonomii współdzielenia i całkowicie innowacyjnym podejściu do transportu. Ty masz auto, ja się chcę przejechać i mam do tego apkę od Travisa Kalanicka i jego start-upu – super, płacę ułamek tego, co za taksówkę, a do tego w wyższym standardzie i komforcie. Złoty sen każdego użytkownika? Otóż nie.
Żaden inny start-up w historii nie „przepalił” tylu pieniędzy co Uber. Żeby nie być gołosłownym – w samym 2016 roku odnotował 2 mld dolarów straty. Ale inwestorzy z uporem maniaka pompują w niego kolejne kwoty, dzięki czemu wycena firmy jest już na poziomie 70 mld dolarów. Subsydiowanie przejazdów (klient płaci średnio 40 proc. kwoty podróży) służy oczywiście do jednego: dobicia konkurencji dumpingowymi cenami i wejście z własnym monopolem. Wtedy Kalanick będzie mógł odpłacić się inwestorom z nawiązką. Jednak ostatnie skandale obyczajowe oraz nagranie z CEO w roli głównej, jak ruga jednego z kierowców, który de facto pracuje na jego 6 mld dolarów majątku, podkopały wizerunek firmy.

Do tego stopnia, że Kalanick wziął sobie wolne na czas nieokreślony, który przekształcił się w jego odejście.

Problemem nie jest jednak mizoginistyczna kultura korporacyjna, za którą zresztą nieudolnie próbowano przeprosić. Problemem jest ubieranie w pióra innowacyjnego biznesu brudnych chwytów i działania w szarej strefie. Kierowcy są tylko outsourcowani – nie mają takich praw, jak zatrudnieni na normalne umowy. Ale dzięki temu jest taniej, bo odpada ubezpieczenie lub płaca minimalna (na której brak zwraca coraz więcej krajów). Do tego dochodzi kreatywna księgowość, jak w Wielkiej Brytanii, gdzie Uber miał korzystać z luk podatkowych, by zwiększyć swoje przychody.

Jedynym powodem sukcesu Ubera, jest to, że usługi taksówkarskie są słabe – tak spuentował to Steven Hill, były członek think thanku New American Foundation. Ale taksówkarze są zatrudnieni na umowach, mają licencje i taksometr. Uber zaś oferujespanie w samochodzie, szpiegowanie inspektorów drogowych i dziennikarzy czy toksyczną kulturę pracy. Ale hej! Najważniejsze, że za przejazd płacisz połowę ceny, prawda?

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.