Diabelski rdzeń. Wystarczyła chwila nieuwagi, by zaczął zabijać

Diabelski rdzeń. Wystarczyła chwila nieuwagi, by zaczął zabijać11.06.2022 09:29
Rekonstrukcja incydentu z udziałem Louisa Slotina - wysunięty śrubokręt doprowadził do zamknięcia osłony rdzenia
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

Kwaśny posmak w ustach i piekący ból w lewej ręce – to były objawy nieuchronnej śmierci. Louis Slotin umierał, choć jeszcze chwilę wcześniej był zdrowym 36-latkiem. Zanim laborant z Los Alamos trafił do szpitala, zdążył pożegnać się z kolegami, którym uratował życie. Sam przyjął dawkę promieniowania, która zabiła go dziewięć dni później.

89 mm średnicy i masa zaledwie 6,2 kg – nieznacznie poniżej granicy, skutkującej rozpoczęciem reakcji łańcuchowej. Ładunek izotopu plutonu Pu-239, przeznaczony pierwotnie dla trzeciej amerykańskiej bomby atomowej nie doczekał się wojennego zastosowania. Kula, minimalnie większa od piłki tenisowej, posłużyła do dalszych badań nad bronią atomową, prowadzonych w Los Alamos.

Jednym z problemów, które pomagała rozwiązać, było wyznaczenie masy krytycznej plutonu. Wyznaczenie, a nie obliczenie – teorię z zapisanych liczbami kartek od praktyki w postaci dymiących ruin miasta oddzielały eksperymenty, podczas których najmądrzejsi ludzie na planecie ryzykowali życiem aby ustalić, ile plutonu wystarczy do zbudowania zabójczej broni.

Wymagało to sprawdzenia masy krytycznej, która nie była stała. Reakcję łańcuchową można było wywołać i podtrzymać albo manipulując właściwościami rdzenia, albo ilością neutronów, odbijanych przez różne osłony i kierowanych do jego wnętrza.

Diabelski rdzeń zabija Harry’ego Daghliana

Rdzeń – wówczas jeszcze nie diabelski – po raz pierwszy zabił w sierpniu 1945 roku. 24-letni Harry Daghlian (Haroutune Krikor Daghlian) przeprowadzał eksperyment, w czasie którego dosłownie "bawił" się klockami - z kostek węglika wolframu układał osłonę rdzenia.

Węglik wolframu to materiał o ciekawych właściwościach – wyjątkowo gęsty, co współcześnie wykorzystuje się m.in. w przemyśle zbrojeniowym, tworząc z niego rdzenie pocisków. Ale w 1945 roku węglik wolframu w rękach Daghliana był po prostu jednym z narzędzi badawczych.

Rekonstrukcja incydentu z udziałem Harry'ego Daghliana - rdzeń jest częściowo obudowany osłoną z węglika wolframu, Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Rekonstrukcja incydentu z udziałem Harry'ego Daghliana - rdzeń jest częściowo obudowany osłoną z węglika wolframu
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

Nie wiadomo dokładnie, dlaczego Daghlian popełnił błąd. Może dało znać o sobie zmęczenie, może spora, 4,5-kilogramowa masa niewielkiego elementu, a może niemożliwy do przewidzenia przypadek.

W rezultacie fizyk zrobił coś, co w niektórych opisach tego wydarzenia przedstawiane jest obrazowo jako "upuszczenie klocka na rdzeń" – dokładając kolejne części do swojej konstrukcji upuścił wolframowy element.

Choć natychmiast naprawił swój błąd i strącił go z rdzenia, za moment nieuwagi zapłacił najwyższą cenę – chwila, w której rdzeń przekroczył masę krytyczną, co zainicjowało reakcję łańcuchową wystarczyła, by naukowiec przyjął śmiertelną dawkę promieniowania.

Zmarł po długiej, 25-dniowej agonii. 33 lata po nim na białaczkę zmarła jeszcze jedna osoba, obecna w czasie incydentu w pomieszczeniu – ochroniarz Robert J. Hemmerly.

Diabelski rdzeń zabija Louisa Slotina

Niecały rok po tym tragicznym wypadku – w maju 1946 roku – podobne doświadczenia prowadził Louis Alexander Slotin. Tym razem zamiast wolframowych cegiełek używał dwóch półsfer z berylu.

Jeśli wierzyć świadkom, Slotin świadomie łamał przy tym procedury bezpieczeństwa, przewidujące używanie separatorów, uniemożliwiających zetknięcie się półsfer i całkowite zamknięcie osłony wokół rdzenia.

Rekonstrukcja incydentu z udziałem Louisa Slotina - widoczny śrubokręt oddzielający części osłony, Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Rekonstrukcja incydentu z udziałem Louisa Slotina - widoczny śrubokręt oddzielający części osłony
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

Uwagę na ryzyko zwracał m.in. słynny Enrico Fermi, jednak Slotin – jak określano jego zachowanie – rozmyślnie "ciągnął smoka za ogon". Manipulował osłonami, które separował od siebie przechylając płaski śrubokręt.

Ten w pewnym momencie wyślizgnął się, co sprawiło, że górna półsfera opadła na dolną. Całkowite zamknięcie osłony sprawiło, że całość emitowanych neutronów została skierowana do środka rdzenia.

Wyzwolona w ten sposób reakcja łańcuchowa doprowadziła do emisji dużej dawki promieniowania, pochłoniętego w znacznej części – na szczęście dla obserwujących działania Slotina, siedmiu innych osób – przez pierwszą przeszkodę na jego drodze. Na nieszczęście dla eksperymentatora było nią, pochylone nad rdzeniem, jego własne ciało.

Slotin wiedząc, co się dzieje, błyskawicznie odrzucił górną osłonę, dzięki czemu przerwał zapoczątkowaną reakcję i uratował (a w zasadzie przedłużył) życie zgromadzonych za nim naukowców.

Był świadomy następstw – zdążył pożegnać się ze swoimi kolegami. Zmarł w szpitalu dziewięć dni później. Okoliczności śmierci trzech kolejnych osób, obecnych wówczas w pomieszczeniu wskazują, że i one – lata później – zmarły przedwcześnie z powodu incydentu.

Raemer Schreiber, Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Raemer Schreiber
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

Raemer Schreiber i procedury bezpieczeństwa

Wypadki z udziałem "diabelskiego rdzenia" (który został przetopiony, a odzyskany pluton wykorzystano w innych doświadczeniach) przyczyniły się do powstania restrykcyjnych procedur bezpieczeństwa, towarzyszących dalszym badaniom nad materiałami promieniotwórczymi.

Amerykanie zdecydowali się na całkowitą separację badaczy od materiału, będącego obiektem badań, budując zdalnie sterowane, robotyczne manipulatory. Zaprojektował je jeden z uczestników incydentu z udziałem Louisa Slotina - Raemer Schreiber. Dzięki jego pomysłom naukowcy mogli prowadzić swoje badania bez ryzyka, jakie towarzyszyło pionierskim pracom nad bronią atomową.

Sam Schreiber – choć w kolejnych latach prowadził badania m.in. nad bronią termojądrową czy atomowymi rakietami (projekt NERVA) doczekał późnej starości. Zmarł w 1998 roku w wieku 88 lat.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.