Co czuje człowiek po dwóch tygodniach w jaskini? Najgorsza jest ciemność

Co czuje człowiek po dwóch tygodniach w jaskini? Najgorsza jest ciemność09.07.2018 14:11
Źródło zdjęć: © PAP | Xinhua

Akcja ratunkowa w Tajlandii przynosi efekty. Na powierzchnię wyciągnięto już ośmiu chłopców. Oznacza to, że w jaskini uwięzionych jest jeszcze pięć osób. Mimo, że otrzymali pomoc, to stan ich zdrowia może pogarszać się z każdym dniem.

Pierwsze dziewięć dni członkowie zaginionej drużyny piłkarskiej spędzili w całkowitej ciemności. Nam ciężko to sobie wyobrazić, bo większość nigdy nie miała do czynienia z totalnym brakiem światła. Z reguły towarzyszy nam choćby najmniejsze jego źródło. Może to być dioda ładowarki do telefonu w sypialni, łuna miasta, światło księżyca lub gwiazd. A całkowita ciemność, zwłaszcza przez tak długi czas, może być niezwykle niebezpieczna.

- Człowiek w takich warunkach traci naturalny, dzienno-nocny rytm - mówi w rozmowie z WP Tech Tomasz Fiedorowicz z Grupy Ratownictwa Jaskiniowego. – Organizm się rozregulowuje, pojawiają się problemy ze snem i z działaniem organów wewnętrznych. Brak widocznych punktów odniesienia powoduje, że błędnik wariuje i człowiek traci równowagę. Czas wariuje i przestaje płynąć liniowo. Moi koledzy, którzy znaleźli się w takiej sytuacji, mówili mi o minutach, które ciągnęły się godzinami i o całych dniach, które uciekały "w pięć minut".

Całkowita ciemność, i tak już stresująca sytuacja, to pożywka dla wyobraźni, która potrafi podsuwać depresyjne myśli i obrazy. Fakt, że chłopcy uwięzieni w jaskini tyle czasu są w tak dobrej kondycji psychicznej, jest wręcz zaskakujący.

Tajlandia. Duża zasługa trenera

- To niewątpliwie ogromna zasługa trenera i opiekuna chłopaków - kontynuuje Fiedorowicz. - Gdyby wybuchła panika, to mogłaby się skończyć tragicznie. Oprócz paniki także bezczynność i monotonia są zagrożeniem, bo otępiają zmysły i czujność. Zrobił kawał dobrej roboty utrzymując wysokie morale i dyscyplinę wśród podopiecznych. Chociaż, jeśli to on ich tam wprowadził, na nim spoczywa odpowiedzialność za to zdarzenie.

Źródło zdjęć: © WP.PL
Źródło zdjęć: © WP.PL

Problemy z ciemnością nie są jedynymi, z jakimi muszą się borykać uwięzieni chłopcy. Głód i pragnienie, które prowadzą do osłabienia i wycieńczenia, udało się zabić dzięki racjom żywnościowym dostarczonym przez ratowników. Nie wiadomo jednak, czy wcześniej młodzi piłkarze nie pili wody, która dostawała się do jaskini i zalegała w kałużach. Ta, zdaniem naszego eksperta, może być trująca i wywoływać choroby. Pierwsi uratowani chłopcy trafili od razu pod szpitalną kwarantannę w obawie przed infekcją. Dostępu do nich nie mają nawet rodzice.

W komorze, w której schroniła się drużyna piłkarska, zaczyna brakować tlenu. Na ratunek czeka jeszcze pięć osób wraz z trenerem (stan na godz. 14.30, 7 lipca). Ekipa ratunkowa próbowała przeciągnąć rurę z powierzchni, która miała dostarczać świeże powietrze. Podczas tej akcji zginął jeden z ratowników. Były komandos tajskiej Navy SEAL Saman Kunan zmarł, bo w jego butli skończyło się powietrze.

Akcja ratunkowa w Tajlandii. Jedność w drużynie sportowej

W całej tej tragicznej sytuacji jest też kilka aspektów, które pomogły w jej łagodniejszym przebiegu. Chłopcy są młodzi, a dzięki uprawianiu sportu także silni i zdrowi. Z przekazów tajskich mediów możemy się dowiedzieć, że byli zgraną paczką poza boiskiem i angażowali się w wiele przedsięwzięć pozasportowych, np. zbierali datki na szpital. Ich trener jest dla nich autorytetem, a przez kilka lat był mnichem i nauczył ich medytować.

- Kilkunastoletni chłopcy mają to do siebie, że często wydaje im się, że są niezniszczalni - mówi Tomasz Fiedorowicz. - Chociaż nie jestem psychologiem, to wydaje mi się, że jeśli nie dopuszczali do siebie myśli o tym, że mogą zginąć, to taka postawa mogła wpłynąć na ich dobre samopoczucie i w rezultacie szanse na przetrwanie.

Według Fiedorowicza w akcji ratowniczej w Tajlandii bierze udział światowa śmietanka płetwonurków i ratowników jaskiniowych. Jednak nawet oni nie są w stanie całkiem ustrzec się błędów, tak jak było to w przypadku Samana Kunana.

- To jeszcze dobitniej pokazuje, jak niebezpieczne jest chodzenie po jaskiniach bez przygotowania lub przewodnika. Chciałbym, żeby po tej tragedii ludzie zapamiętali - jaskinia to nie zabawa - kończy wypowiedź Tomasz Fiedorowicz.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.