Bomba atomowa Hitlera. Samotny Heisenberg kontra miasteczko noblistów

Bomba atomowa Hitlera. Samotny Heisenberg kontra miasteczko noblistów20.02.2022 13:39
Rakieta V2 - jedna z "cudownych broni" Hitlera
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

Mimo wielokrotnych prób zniszczenia norweskich zakładów Norsk Hydro, fabryka ciągle pracowała. Produkowała bezcenny surowiec potrzebny do badań nad bronią atomową – ciężką wodę. Dlatego alianci postanowili przeprowadzić brawurową akcję. Jej celem było pozbawienie Adolfa Hitlera szansy na budowę bomby atomowej.

Gdy z cząsteczki wody wyciągniemy atom wodoru i podmienimy go na atom deuteru, otrzymamy substancję, która wygląda jak zwykła woda, choć ma od niej nieco większą gęstość. O tym, że nasza substancja zwykłą wodą nie jest, przekonamy się, próbując ją zamrozić albo podgrzać – odnotujemy, że temperatura przemian fazowych będzie o kilka stopni wyższa.

Najprostszym testem będzie jednak nalanie odrobiny płynu do szklanki i wzięcie niewielkiego łyka (małego! większe dawki są szkodliwe!). Poczujemy wówczas słodycz, choć nie wsypywaliśmy do szklanki żadnego cukru czy słodzika. Dzięki słodkiemu smakowi będziemy wiedzieli, że w szklance – zamiast zwykłej (H2O) mamy ciężką wodę (D2O).

Dzisiaj jest to dość droga (ok. 60 dol. za litr) substancja, stosowana w wielu rodzajach reaktorów jądrowych, jak choćby kanadyjski CANDU, gdzie zatrzymując neutrony wewnątrz rdzenia, pozwala na wykorzystanie niewzbogaconego uranu jako paliwa.

Współcześnie ciężka woda jest po prostu drogim surowcem. Kilkadziesiąt lat temu była bezcenna: pozwalała na prace nad bombą atomową.

Bitwa o ciężką wodę

Nic dziwnego, że gdy w 1940 r. wojska Hitlera wdzierały się do Francji, wśród pospiesznie ewakuowanych do Anglii dóbr znajdowało się 180 litrów ciężkiej wody z laboratorium prof. Frederica Joliot-Curie. A gdy Niemcy podbili Norwegię, na świat padł blady strach – to właśnie w Norwegii, w pobliżu miasta Rjukan, znajdowała się elektrownia Vemork.

Próbka ciężkiej wody z Norsk Hydro, Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Próbka ciężkiej wody z Norsk Hydro
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

Produkowany przez nią prąd zasilał zakłady chemiczne Norsk Hydro wytwarzające ciężką wodę na skalę przemysłową – w ilości setek, a następnie tysięcy litrów rocznie. W kolejnych latach zakłady stały się celem licznych akcji dywersyjnych i nalotów bombowych. Niestety, mimo podejmowanych prób zniszczenia Norsk Hydro, Niemcy szybko naprawiali uszkodzenia, wznawiali produkcję i wyłapywali dywersantów.

Dopiero w 1944 r., podczas ewakuacji fabryki Norsk Hydro i próby przewiezienia wyprodukowanej w Norwegii ciężkiej wody do Niemiec, alianci odnieśli sukces. Norwescy komandosi dowodzeni przez Knuta Haukelida, wraz z lokalnym ruchem oporu, zatopili prom przewożący 16 ton ciężkiej wody. Hitler stracił możliwość zbudowania śmiercionośnej broni, świat mógł odetchnąć z ulgą.

Problem w tym, że ta powtarzana od dziesięcioleci historia nie jest w pełni prawdziwa. Choć w niczym nie zmniejsza to bohaterstwa i odwagi dzielnych ludzi, którzy z poświęceniem walczyli w "wojnie o ciężką wodę", to – najprawdopodobniej – nawet jej dostępność nie zmieniłaby położenia Niemiec, ani nie dała Hitlerowi bomby atomowej. A nawet gdyby Niemcy jakimś cudem bombę zbudowali, nie wpłynęłoby to na losy wojny i nie uchroniło III Rzeszy przed klęską. Jak to możliwe?

Prom Hydro, którym Niemcy usiłowali przewieźć 16 ton ciężkiej wody, Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Prom Hydro, którym Niemcy usiłowali przewieźć 16 ton ciężkiej wody
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

Nowy sektor przemysłu

Kluczową kwestią były dostępne zasoby. Choć słysząc o "pustynnym laboratorium Los Alamos", możemy wyobrażać sobie jakieś zagubione na odludziu laboratorium z kilkoma szalonymi geniuszami, w rzeczywistości amerykański Projekt Manhattan (projekt budowy bomby atomowej) był po prostu nową gałęzią przemysłu, stworzoną w ciągu kilku lat.

"Pustynne laboratorium" było zbudowanym od zera miastem, a prace nad bombą prowadziło nie kilku badaczy, ale około 130 tys. ludzi (pośrednio – ponad pół miliona), przy budżecie porównywalnym z amerykańską branżą samochodową.

Amerykanie postawili wszystko na jedną kartę i zaangażowali gigantyczne zasoby. Niemcy traktowali broń atomową jak kolejną Wunderwaffe (cudowną broń) – był to jeden z wielu programów badawczych, do tego z nie najwyższym priorytetem. Zaangażowane przez III Rzeszę środki były zbyt skromne, by przynieść szybki efekt.

Koniec zmiany w jednej z fabryk w Oak Ridge, zajmujących się wzbogacaniem uranu, Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Koniec zmiany w jednej z fabryk w Oak Ridge, zajmujących się wzbogacaniem uranu
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

Odrębną kwestią jest jakość personelu. Hitler miał po swojej stronie jednego naprawdę wybitnego fizyka – Wernera Heisenberga.

Dla Amerykanów nad projektem Manhattan pracowały najwybitniejsze umysły z całego świata, tworząc w Los Alamos prawdopodobnie największe w dziejach ludzkości skupisko IQ i nagród Nobla na kilometr kwadratowy. Enrico Fermi, Stanisław Mrozowski, Richard Feynman, Józef Rotblat, Stanisław Ulam, John von Neumann, Niels Bohr czy Robert Oppenheimer – ta lista jest znacznie, znacznie dłuższa.

Co więcej – jak wynika z późniejszych analiz – Heisenberg w swoich obliczeniach popełnił błędy, których nie miał kto skorygować. Amerykanie nie mieli takiego problemu – grono wybitnych fizyków wzajemnie kontrolowało swoje prace i konsultowało pomysły.

Bomba bez znaczenia

Nawet gdy założymy, że Niemcy jakimś cudem byliby w stanie zbudować bombę atomową, to nastąpiłoby to nie wcześniej, niż w 1944 r. Czyli wówczas, gdy wynik wojny – choć do jej zakończenia pozostawała jeszcze długa droga – był już przesądzony. Świetnie opisuje to specjalizujący się w tematyce broni nuklearnej Łukasz Jaskuła w artykule "Hitler i bomba" (Newsweek 1/2018), gdzie – wymieniając kolejne scenariusze wydarzeń – rozprawia się z mitem broni, która mogła uratować III Rzeszę.

Flota inwazyjna - Normandia 1944 r., Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Flota inwazyjna - Normandia 1944 r.
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

Zrzucenie jednej lub kilku bomb na zgrupowania sowieckich wojsk, siły lądujące w Normandii czy nawet Londyn (o ile byłoby w ogóle możliwe) spowodowałoby dziesiątki tysięcy ofiar po stronie aliantów. Wobec różnicy potencjałów demograficznych i gospodarczych w żaden sposób nie zmieniłoby jednak balansu sił.

Nie zmieniłyby go tym bardziej bomby wyprodukowane tuż przed upadkiem III Rzeszy, choć hipotezy na temat ich powstania snują popularyzatorzy historii, jak Bogusław Wołoszański czy Mark Walter.

Budowa bomby atomowej była gigantycznym wysiłkiem gospodarczym i naukowym, gdzie liczyły się zaangażowane zasoby i mrówcza praca najwybitniejszych umysłów na planecie. Sprowadzanie klęski III Rzeszy w tej dziedzinie do zatopienia promu z ciężką wodą wydaje się w takim kontekście nieporozumieniem.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.