Biologiczny Czarnobyl. Zapomniana katastrofa w wojskowym laboratorium w Swierdłowsku

Biologiczny Czarnobyl. Zapomniana katastrofa w wojskowym laboratorium w Swierdłowsku22.01.2021 13:42
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons, BFK, CC BY 2.0

W połowie poprzedniej dekady, w apogeum wojny z terroryzmem, świat drżał na myśl o użyciu przez islamskich fundamentalistów broni biologicznej – bakterii wąglika. Jego działanie przetestowano znacznie wcześniej, w 1979 roku podczas wypadku w radzieckiej fabryce broni biologicznej w Swierdłowsku.

Instytut Problemów Techniki Wojskowej. Nazwa brzmi dość niewinnie, jednak zbudowany w Swierdłowsku (obecnie Jekaterynburg) kompleks badawczy zajmował się bronią, przy której głowice jądrowe wydają się zaledwie niewinnym fajerwerkiem.

Zadaniem swierdłowskiego instytutu były badania nad bronią biologiczną. Testowano, udoskonalano i produkowano tam na masową skalę mikroby, odpowiedzialne za choroby, które w przypadku wojny można było wykorzystać w roli broni masowego rażenia.

Co istotne, badania te prowadzono mimo międzynarodowych porozumień, zakazujących stosowania, ale także rozwijania i badania broni biologicznej. Związek Radziecki był ich sygnatariuszem, jednak oficjalne, biologiczne rozbrojenie było fikcją. W zakonspirowanych kompleksach badawczych prace szły pełną parą.

Co produkuje zjednoczenie Biopreparat?

Początki nie były proste, bo radziecka nauka musiała podnieść się z gruzów po epoce stalinowskiej i forsowaniu w latach 40. i 50. absurdalnych teorii Trofima Łysenki. Hochsztapler, oszust i ignorant omotał kierownictwo kraju, obiecując sprzeczne z naturą i wiedzą naukową rezultaty: gigantyczne plony, zasiewy odporne na klimat czy brak wody, a także możliwość niemal nieograniczonego ingerowania w cechy różnych gatunków.

Problem w tym, że postulował to w całkowitej opozycji do nabierającej coraz większego znaczenia genetyki. Ta została uznana za pseudonaukę. W rezultacie zacofanie Związku Radzieckiego względem reszty świata sięgało dobrych dwóch dekad, które trzeba było pospiesznie nadrabiać.

W tym celu – już za rządów Leonida Breżniewa – powołano do życia zjednoczenie zakładów przemysłu farmaceutycznego Biopreparat. Oficjalnie jego celem była produkcja leków, w tym różnego rodzaju szczepionek.

Ukrytym celem istnienia Biopreparatu był rozwój broni biologicznej, z czego zjednoczenie wywiązało się wzorowo. W kwestii badań nad bronią biologiczną Związek Radziecki szybko dołączył do światowej czołówki, a z czasem ją prześcignął.

Nocna zmiana demontuje filtry

Było to możliwe dzięki istnieniu obiektów takich, jak Instytut Problemów Techniki Wojskowej w Swierdłowsku - zakładów zajmujących się zarówno pracą naukową, jak i produkcją głowic z bronią biologiczną. Niestety, o skuteczności produkowanej w tajnych laboratoriach broni mieli się przekonać również sami Rosjanie.

Wszystko za sprawą – jak to często bywa w przypadku spektakularnych katastrof – niewielkiej na pozór pomyłki. Tym razem chodziło o założenie nowego filtra w kompleksie Swierdłowsk-19.

"Wyjąłem zatkany filtr. Trzeba założyć nowy" - napisał technik konserwujący system wentylacyjny, jednak szef popołudniowej zmiany zapomniał umieścić tę informację w dzienniku. Kolejna zmiana podjęła pracę, więc uruchomiono wentylację. Minęło kilka godzin, zanim ktoś zorientował się, że wyciąg powietrza pracuje bez filtra.

Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons, A.Savin, Free Art License
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons, A.Savin, Free Art License

Panorama Jekaterynburga (dawniej Swierdłowsk)

W rezultacie podczas porannego, miejskiego szczytu, na spieszących do pracy mieszkańców Swierdłowska zaczęła opadać niewidoczna chmura bakterii. Trzy doby później sytuacja stała się krytyczna.

Szpitale zapełniły się gorączkującymi ludźmi, a chorzy zaczęli umierać. Szczególnie wysoka śmiertelność dotyczyła dorosłych mężczyzn, co część z późniejszych analiz przypisywała przeznaczeniu mikrobów do użycia bezpośrednio na linii frontu. Prawda była bardziej prozaiczna - w czasie największej ekspozycji na mikroby na zewnątrz znajdowali się przede wszystkim spieszący do pracy robotnicy.

Utajniony problem

Główny lekarz sanitarny kraju, który szybko przybył na miejsce dziwnej zarazy, błyskawicznie zorientował się w sytuacji. Nic dziwnego – sam do niedawna pracował w Swierdłowsku-19, więc doskonale rozpoznawał objawy i przyczynę ich występowania: bakterie wąglika. I doskonale wiedział, że świat nie może się dowiedzieć o ich pochodzeniu.

Odpowiedzią na falę zachorowań była szeroka akcja dezinformacyjna. Za przyczynę problemu oficjalnie uznano skażone mięso, którego próbki zostały podrzucone do części mieszkań ofiar choroby. Wytypowano i oskarżono też czarnorynkowych handlarzy mięsem, którym oficjalnie zarzucono sprzedaż niebezpiecznych produktów.

Wojsko skonfiskowało także dokumentację medyczną, a karty zgonów zapełniły się wymyślanymi naprędce przyczynami, które wskazywały na wszystko poza zakażeniem wąglikiem. Sprawnie pozbywano się także ciał ofiar – gromadzono je w jednej kostnicy, a zwłoki poddawano kremacji. Akcja tuszowania wypadku była na tyle skuteczna, że przebywający w tym czasie w mieście Donald E. Ellis, profesor fizyki z Northwestern University, nie zauważył niczego niepokojącego.

Według władz liczba ofiar wynosiła od kilkudziesięciu do maksymalnie 100 osób (szacunki pracowników instytutu). Późniejsze analizy wskazują na znacznie większy zasięg incydentu i nawet 2000 ofiar.

Lek na chorobę, której nie ma

Katastrofa w Swierdłowsku przez długi czas była – oficjalnie – tajna. Pierwsze, szczątkowe doniesienia na jej temat ukazały się wprawdzie w zachodnich mediach już w 1979 roku, jednak więcej informacji przyniosła dopiero wizyta w Moskwie prof. Matthew Meselsona z Uniwersytetu Harvarda. Profesorowi udało się pozmawiać ze świadkami wypadku i poznać jego szczegóły. Dopiero w 1992 roku rosyjski prezydent, Borys Jelcyn, oficjalnie przyznał, że do katastrofy w Swierdłowsku w ogóle doszło.

W 2019 roku w Państwowym Instytucie Wirusologii i Biotechnologii "Wektor" w Kolcewie pod Nowosybirskiem doszło do niegroźnego wypadku. Wybuch zbiornika z gazem spowodował niewielki pożar, który szybko ugaszono. Problem polegał na tym, że instytut "Wektor" spełniał normę BSL-4 – wysoki standard zabezpieczeń biologicznych, więc incydent przyciągnął uwagę światowych mediów. Była to uwaga w pełni uzasadniona.

W "Wektorze” prowadzono badania nad różnymi rodzajami ospy. Po co, jeśli od 1980 roku ospa uchodzi za chorobę całkowicie eradykowaną? Według oficjalnych komunikatów badania w wojskowym instytucie prowadzono w celu opracowania leków. Na wypadek, gdyby z jakiegoś powodu w przyszłości pojawiło się podobne zagrożenie.

W artykule wykorzystałem informacje z książki "Biohazard" Kena Alibeka i tekstu "Jak ZSRR uzbrajał się w broń chemiczną" Roberta Chedy

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.