Billy oszpecił swoje ciało dla rodziny. Pat w ten sam sposób chce pomóc biednym krajom

Billy oszpecił swoje ciało dla rodziny. Pat w ten sam sposób chce pomóc biednym krajom09.10.2015 16:28
Źródło zdjęć: © Facebook + Archiwum Prywatne

Tatuaże, za którymi kryją się dwie nieprawdopodobne historie. Jednych bulwersują, innych wzruszają. Ludzie widząc zdjęcia Hostgatora i Pata pukają się w głowę albo ronią łzy. A wy?

Pat Vaillancourt z Quebecu bardzo chciał pobić _ jakiś _rekord. Postanowił więc pójść w stronę tatuaży, tworząc swoją własną dziedzinę rekordów. Pomysł komentuje w taki sposób:

- Pragnąłem Światowego Rekordu Guinessa, ale przede wszystkim pragnę pomagać innym. I to jest mój sposób, aby tego dokonać –. czytamy w serwisie Benchmark.

O czym mowa? Mężczyzna chciał swoim nietypowym pomysłem zainteresować właścicieli stron internetowych do sprzedawania i umieszczania adresów WWW na swoim ciele. Benchmark informuje, że każdy taki wpis kosztuje 35 dolarów, z czego 50 procent zostaje przekazywane na pomoc mieszkańcom Haiti i Somalii. Cała reszta to cena za wykonanie i poświęcenie mężczyzny na rzecz jakże szczytnego celu. W ten oto sposób możemy zrobić z siebie chodzącego billboarda a nasze ciało zamieni się w powierzchnię reklamową. I –. moim zdaniem – bez względu na to, czy Patem kieruje rzeczywista chęć niesienia pomocy czy może jedynie chęć zrobienia wokół siebie szumu, pewne granice zostały przekroczone.

Źródło zdjęć: © (fot. Facebook)
Źródło zdjęć: © (fot. Facebook)

Podobnie uważa zapytana przez WP Ania, absolwentka pedagogiki resocjalizacyjnej i socjalnej:

- Dla mnie to jest bzdura. Nie byłabym w stanie sprzedać w taki sposób swojego ciała. Wolałabym w zupełnie inny sposób zebrać pieniądze na pomoc dla tych ludzi – zorganizować koncert charytatywny czy zbiórkę w ramach porozumienia z konkretną fundacją. Moim zdaniem ten człowiek po części może i chciał zainteresować świat problemem mieszkańców Haiti i Somalii, ale w większej mierze pewnie chodziło mu o zrobienie wokół siebie szumu. Są ludzie, którzy robią wiele dobrego dla innych i nie słyszymy o nich w mediach, nie biją żadnych rekordów. I to oni zasługują na większą uwagę.

Jak duża jest powierzchnia reklamowa na ciele Vaillancourta? Mężczyzna chciałby wytatuować zdecydowanie większą część swojego ciała. Zakłada maksymalnie 10. tysięcy pozycji dla stron WWW. Jedynie połowa z nich będzie czarna, reszta będzie wykonana w kolorze niebieskim.

Nasuwają się dwa pytania – czy chodzący billboard będzie usuwał strony, które wygasają i zostają usunięte z sieci aby zrobić miejsce dla kolejnych? Co w przypadku ofert od serwisów oferujących treści jedynie dla dorosłych?

I tu pojawia się Hostgator Dotcom (mężczyzna urodził się jako Billy Gibby). Skontaktował się z nim redaktor serwisu Vice. Historia tego człowieka jest co najmniej wstrząsająca. Hostgator wytatuował na swojej twarzy także adresy serwisów internetowych, ale traktujących o pornografii. Zapytany przez Vice dlaczego to zrobił, mówi:

- Cóż, już dawno temu próbowałem sprzedawać miejsce na moim ciele jako powierzchnię reklamową, ale bez większych sukcesów. Potem zostałem zwolniony z pracy i wraz z rodziną miałem być eksmitowany z domu, więc musiałem zapewnić nam jakieś środki na przeżycie. Nie chciałem pakować się w żadne nielegalne hece i nie miałem żadnych przyjaciół, od których mógłbym pożyczyć pieniądze. Szukałem pracy, ale nie mogłem nic znaleźć; ponieważ nie mogłem dopuścić do sytuacji, w której moja żona i dzieci znalazłyby się na ulicy, postanowiłem poświęcić moją twarz żeby miały dach nad głową. Nie chciałem tego robić – naprawdę nie chciałem – ale jednocześnie nie chciałem, żeby moje dzieci były bezdomne.

Na uwagę zasługuje to, w jaki sposób mężczyzna się przedstawia. Hostgator sprzedał także swoje imię i nazwisko za równowartość około 50 tysięcy złotych serwisowi _ hostgator.com _. Ma żonę i piątkę dzieci, dla których zdecydował się wytatuować na swoim czole między innymi adresy serwisów _ Pornhub _czy _ Hotmovies _.

Hostgator w rozmowie z Vice mówi:

- Żona toleruje obecną sytuację, ale chciałaby, żebym usunął sobie tatuaże z twarzy, i to jest teraz moim celem.

Zadaję więc sobie pytanie – po co w takim razie je robiłeś, człowieku? Mężczyzna przyznaje, że cierpi na zaburzenia afektywne dwubiegunowe, jednak nie usprawiedliwia się chorobą. Mówi wprost, że po prostu nie myślał racjonalnie. Chce pozbyć się tatuaży z twarzy w momencie, kiedy zarobi na taki zabieg. A zarobić chciał… wynajmując kolejne powierzchnie swojego ciała na podobne „reklamy” (ale już o innej tematyce). Niestety, jego propozycja nie spotkała się z wielkim zainteresowaniem. Jedynie niektóre serwisy dla dorosłych zapłaciły za usunięcie swoich adresów z jego twarzy.

- Niektórzy ludzie patrzą na mnie i mówią: _ „jego tatuaże są głupie i nic nie znaczą” _ albo _ „są pozbawione jakiejkolwiek symboliki” _. Nie zgadzam się z tym. Każdy z nich to kolejny dzień, którego moje dzieci nie muszą spędzać na ulicy, więc dla mnie znaczą one wiele – mówi dalej w wywiadzie ojciec piątki dzieci. Z pewnością nie są pozbawione jakiejkolwiek symboliki. Za każdym z nich kryje się jakaś historia, dramatyczna historia człowieka, który za wszelką cenę chce zapewnić swojej rodzinie podstawowe warunki do życia - dach nad głową i jedzenie. Ale przecież pieniądze można zdobyć na wiele uczciwych sposobów! Mówi się, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Zawsze można znaleźć jakieś rozwiązanie. Rozwiązanie, które nie będzie wiązało się z oszpeceniem własnego ciała - ba! - naszej _ "wizytówki" _, jaką jest twarz!

Centrum zdrowia psychicznego pomogło Hostgatorowi zdobyć dwa tysiące dolarów grantu na usunięcie większości tatuaży na policzkach. Pozostało mu około piętnastu na głowie i osiem na samej twarzy. Przy mocniejszym make-upie ciężko je dostrzec, ale wówczas Hostgator –. jak przyznaje – czuje się jak kobieta. Chodzi w czapce nawet w środku lata i bardzo chce „odzyskać” swoją twarz.

W zeszłym roku rozpoczął zbiórkę publiczną, ale po tym, jak zrobił z siebie (czy zrobiono z niego) dziwoląga, nikt nie interesował się jego powrotem do normalności, jeśli tak można to nazwać. Zarobił jedynie 2. dolarów. W późniejszym czasie ruszył z kolejną kampanią, ale w ciągu 24 dni zebrał tylko 5 dolarów. Zaskakującym jest fakt, że firmy, które niejako pomogły mu oszpecić swoje ciało nie były zainteresowane zaangażowaniem się w pomoc człowiekowi. Oczywiście nie miały nawet takiego obowiązku, ale z czystej dobroci serca z pewnością dałoby się coś zrobić.

Źródło zdjęć: © (fot. Facebook)
Źródło zdjęć: © (fot. Facebook)

W tej chwili wszystko wskazuje na to, że mężczyzna całkiem dobrze sobie radzi, po usunięciu znacznej części tatuaży wygląda znacznie lepiej, ale ta historia pozostanie na zawsze w jego pamięci i pewnie jeszcze przez lata będzie widnieć w sieci.

Na dobra sprawę mógłby ponownie zmienić nazwisko, ponieważ, jak donosi Vice, serwis Hostgator zmienił właściciela i nie wiąże go z mężczyzną żadna umowa. Dlaczego tego nie zrobi?

- Ludzie się z tego śmieją. Nie interesuje mnie co myślą, ale ciekawie jest obserwować ich reakcje.

Pozostaje pytanie - czy było warto sięgać po tak nierozważne i drastyczne rozwiązania?

Jeśli ktoś już decyduje się na tatuaż, powinien dobrze przemyśleć wiele aspektów.

- Osoby, które decydują się na tatuaż pod wpływem alkoholu, romantycznych uniesień, chwilowych pobudek itd., popełniają, moim zdaniem, wielki błąd. Zrobienie tatuażu to tak samo ważna inwestycja i brzemienna w skutkach jak chociażby wzięcie kredytu –. na całe życie, w zasadzie. Kolejna rzecz to to, że robienie tatuaży uzależnia a na jednym rzadko kiedy się kończy – mówi zapytany przez WP Bartek, szykujący się do wykonania swojego piątego tatuażu.

Źródła: _ Benchmark / Vice / Vice _

_ SŁK _

Źródło artykułu:WP Tech
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.