Złe wieści z Ukrainy. Rosną straty ukraińskiego lotnictwa

Ukraiński MiG-29 atakowany przez amunicję krążącą - zdjęcie ilustracyjne
Ukraiński MiG-29 atakowany przez amunicję krążącą - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Licencjodawca
Łukasz Michalik

04.07.2024 20:09, aktual.: 04.07.2024 20:29

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ostatnie dni są dla ukraińskiego lotnictwa wyjątkowo trudne. Rosjanie zdołali zaatakować lotnisko, na którym stacjonowały ukraińskie Su-27, a następnie zniszczyć śmigłowiec Mi-24. Kolejny atak na bazę lotniczą Dolgincewo w Krzywym Rogu przyniósł kolejne straty. Tym razem zniszczono co najmniej jeden samolot.

Scenariusz ataku jest we wszystkich przypadkach zbliżony. Odpowiada za niego rosyjski bezzałogowiec, który – niewykryty i nieatakowany – podczas lotu w pobliżu bazy lotniczej umożliwia wykrycie i identyfikację celów.

Baza jest następnie atakowana pociskami Iskander, przy czym zwraca uwagę krótszy niż w pierwszych miesiącach wojny, rosyjski "kill chain" – proces związany z wykrywaniem, identyfikacją i zniszczeniem celów. Choć nadal jest odległy od standardów NATO, Rosjanie skrócili go na tyle, że są w stanie zadawać Ukraińcom poważne straty.

Nie inaczej było w przypadku ataku na Dolgnicewo. Choć na płycie lotniska stała niechroniona makieta Su-25, rosyjski bezzałogowiec był w stanie trafnie rozpoznać pozorny cel i wykryć ukraińskie samoloty.

Atak koordynowany przez drony

Jak informuje serwis Defence 24, był to MiG-29 przy którym prowadzono prace serwisowe i szturmowy Su-25. Oba samoloty zostały wykryte, choć znajdowały się pod zadaszeniem, a atak wykonany pociskami Iskander spowodował zniszczenie co najmniej jednego samolotu – o jednym MiG-u 29 mówią oficjalne źródła rosyjskie.

Rosyjską taktykę podsumował dla AFP dyrektor firmy Rochan Consulting Konrad Muzyka. Jego zdaniem w atakach używane są pary dronów, z których jeden służy do obserwacji celów, a drugi pracuje w tym czasie jako przekaźnik danych, umożliwiając komunikację na duże odległości.

Tak duża swoboda działania rosyjskich bezzałogowców ma być wynikiem ograniczonej liczby systemów przeciwlotniczych, jakie pozostają do dyspozycji Ukrainy.

Rosyjskie, nasilone w ostatnich dniach ataki na bazy lotnicze mogą być także wynikiem przekonania, że w Ukrainie stacjonują już pierwsze samoloty F-16. Zniszczenie każdej z tych maszyn byłoby dla Rosji bardzo istotnym sukcesem propagandowym.

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski