Ukrainiec o rakiecie Flamingo. Broń nadal przechodzi testy
Ukraiński deputowany Roman Kostenko ocenił w rozmowie z lokalnym Kanałem 24, że rakieta Flamingo nadal przechodzi testy i nie ma mowy o produkcji seryjnej. Polityk wskazał na konieczność rozwijania bardziej zaawansowanych technologii.
Kostenko, sekretarz komitetu Rady Najwyższej ds. bezpieczeństwa, obrony i wywiadu, stwierdził, że Flamingo nie jest najnowocześniejszym rozwiązaniem. Podkreślił, że program rakietowy powinien iść dalej i szukać skuteczniejszych konstrukcji. W jego ocenie ten typ uzbrojenia może być użyteczny, ale nie musi stać się podstawą arsenału.
Flamingo wciąż w fazie prób
Polityk zaznaczył, że nie ma informacji o gotowości Flamingo do produkcji seryjnej. Według niego rakieta wciąż jest w fazie prób, a dotychczas przeprowadzono kilka startów o umiarkowanie pozytywnych rezultatach. Zwrócił uwagę, że testy nie potwierdziły zasięgu rzędu 3 tys. km.
Kostenko tłumaczył, że w trakcie prób pojawiały się odchylenia i różne wyniki trafień, co jest naturalne na tym etapie. Dodał, że nawet uznane systemy, jak amerykański Tomahawk, dochodziły do dojrzałości technicznej latami. W związku z tym nie należy oczekiwać od Flamingo wysokiej precyzji już teraz.
W jego ocenie Flamingo ma rodowód nawiązujący do części radzieckich rozwiązań. Poseł ocenił, że warto ją posiadać, lecz równolegle trzeba inwestować w bardziej zaawansowane technologie i projektować efektywniejsze systemy uderzeniowe. Taki kierunek ma zwiększyć skuteczność uderzeń dalekiego zasięgu.
Prezydent Wołodymyr Zełenski informował wcześniej o pierwszych wyczuwalnych rezultatach użycia ukraińskich środków dalekiego rażenia. Wskazał na ataki w głąb Rosji z użyciem dronów, drono‑rakiet oraz punktowe zastosowanie rakiet Neptune i Flamingo. Według niego większa skala użycia ujawnia też problemy.