Kryzys autorytetów. Czy Polska wykorzysta okazję wystawioną na tacy? [OPINIA]
Przed nami ogromna szansa. Wykształcony, młody, charyzmatyczny Polak poleciał w kosmos. Może stać się przykładem dla kolejnych pokoleń. Musimy to tylko dobrze wykorzystać. To ważne szczególnie w obliczu kryzysu autorytetów.
Kosmos od zawsze był symbolem czegoś nieosiągalnego, czegoś ponadprzeciętnego. W języku nieprzypadkowo ta symbolika jest zauważalna. Gwiazdor to ktoś wyróżniający się w swojej dziedzinie i doceniany. Sięgać gwiazd - oznacza robienie czegoś najlepszego. Jeśli coś jest kosmicznie trudne, to przewyższa swoją trudnością wszystko inne. Tego typu nawiązań i określeń jest o wiele więcej. Dla ludzkości podróże kosmiczne zawsze były fascynujące, a śmiałkowie zakładający skafandry, byli traktowani jak superbohaterowie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Doświadczanie wydarzeń muzycznych w XXI w. | Historie Jutra
Fani kosmosu i nauki w Polsce doskonale zapamiętają datę 25 czerwca 2025 r. To wtedy, o 8:31 naszego czasu, wystartowała z legendarnego stanowiska 39A na przylądku Canaveral misja Axiom-4 z drugim Polakiem, który poleciał w kosmos. Sławosz Uznański-Wiśniewski, człowiek, który dla kilku pokoleń może być prawdziwym autorytetem. Oczywiście tylko wtedy, gdy ten potencjał zostanie wykorzystany, co wydaje się nie być takim oczywistym pomysłem.
Polak w kosmosie - musimy wykorzystać potencjał
Drugi po generalne Mirosławie Hermaszewskim polski astronauta, pierwsza tego typu misja od 47 lat, pierwsza przeprowadzona w wolnej Polsce. Gigantyczny potencjał, którego nie możemy zmarnować. Szansa nie tylko dla polskiej nauki i przemysłu, ale także dla kształtowania ambicji i wyobraźni młodych pokoleń.
"Drogie Polki i Polacy, dziś robimy ogromny krok w kierunku przyszłości technologicznej Polski. Polski opartej na nauce, wiedzy i wizji. Niech ta misja będzie początkiem epoki, w której nasza odwaga i nieustępliwość kształtują nowoczesną Polskę. Dla nas i dla przyszłych pokoleń. Kosmos zawsze jednoczył ludzi. Zabieram dziś z Ziemi cząstkę każdego z was. Waszej siły, waszej nadziei, waszego zaufania. W kosmosie nie jestem sam, reprezentuję was wszystkich. Z całego serca dziękuję wam za zaufanie. Kosmos dla wszystkich. Space for everyone"
Tymi słowami Sławosz Uznański-Wiśniewski zwrócił się do Polaków zaraz po wejściu na orbitę, jeszcze na pokładzie kapsuły Crew Dragon, która otrzymała imię Grace.
Brak autorytetów. Żyjemy w społeczeństwie informacyjnym
Jak wynika z sondażu Kantar Public z 2022 roku, aż 42 proc. Polaków nie ma żadnego autorytetu, a 19 proc. nie wie, czy go ma. Wśród osób, które potrafiły wskazać konkretną postać, wymieniano jakiegoś członka rodziny (6 proc. ankietowanych), na dalszych miejscach znaleźli się ex aequo Robert Lewandowski (3 proc.), Lech Wałęsa (3 proc.), Jarosław Kaczyński (3 proc.) i Andrzej Duda (3 proc.). 2 proc. badanych wskazało Igę Świątek i Jerzego Owsiaka.
- Z roku na rok w badaniach zwiększa się odsetek ludzi, którzy twierdzą, że nie mają autorytetów i jest to trend ogólnoświatowy. Jest on związany z indywidualizacją życia. Ludzie twierdzą również, że nie chcą się kierować wzorcami - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dr Paweł Maranowski - socjolog, Instytut Socjologii, Uniwersytet Civitas. - To nie jest tak, że ludzie nie mają wzorców. Coraz rzadziej są to jednak osoby znane. Bardzo często wśród autorytetów podaje się swoich najbliższych - rodziców, czy dziadków - dodaje socjolog.
Naukowiec wskazuje, że duża zmiana w postrzeganiu autorytetów nastąpiła m.in. ze względu na rozwój technologiczny i łatwiejszy dostęp do informacji. Łatwiej zweryfikować, czy osoby, które uznaliśmy za wzór, faktycznie są nieskazitelne. Najczęściej okazuje się, że nie.
Czy skoro obecnie tak trudno o autorytety, to powinniśmy mocniej wykorzystywać wizerunek Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego?
Zgadzam się z tezą, że niewystarczająco wykorzystujemy Sławosza i jego misję. Powinniśmy zachęcać dzieci, żeby uczyły się przedmiotów ścisłych. To są dziedziny, które bardzo mocno rozwijają gospodarkę. My mamy na ISS swojego astronautę, a robimy wokół tego słaby PR. Powinniśmy tą misją wpływać na aspirację młodzieży
- Przyszłość świata to najprawdopodobniej podbój przestrzeni kosmicznej. Elon Musk pobudza wyobraźnię ludzi, mówiąc o eksploracji kosmosu i zasiedleniu Marsa. On do czasu kontrowersji politycznych miał wśród ludzi bardzo dobre notowania, bo pobudzał wyobraźnię i pokazywał celowość działania - mówi dr Paweł Maranowski.
Czy potrzebujemy autorytetów?
Rozwój technologii, dostęp do informacji, łatwość zweryfikowania życiorysów i możliwość podglądania życia znanych ludzi niemal 24 godziny na dobę. To wszystko sprawiło, że instytucja autorytetu mocno ucierpiała. Rodzi się pytanie, czy my w ogóle jeszcze jej potrzebujemy?
Erich Fromm, niemiecki filozof, socjolog i psychoanalityk, pisał o dwóch typach autorytetów - pozytywnych i negatywnych. Pozytywne to takie osoby, które przekazują swoją wiedzę, wartości i etos pracy. Autorytety negatywne to takie, które pokazują nam, jak żyć, ale ich celem nigdy nie jest to, abyśmy doszli do ich poziomu.
- Autorytety naukowe mają w sobie ten pierwiastek pozytywny. Nauka zmierza do tego, że dzięki przekazywaniu wiedzy, kolejne pokolenia są coraz mądrzejsze i zastępują te stare autorytety - tłumacz dr Paweł Maranowski. - Mam poczucie, że my za bardzo ufamy tym autorytetom negatywnym - głównie politykom - a za rzadko zwracamy się ku tym pozytywnym - dodaje.
Apollo 11 i Felix Baumgartner
Dla pokolenia dzisiejszych 60-70 latków wzorami ze świata nauki i kosmosu mogli być nie tylko wspomniany już generał Mirosław Hermaszewski (który był także wzorem dla Sławosza), ale również astronauci z misji Apollo 11, którzy jako pierwsi postawili stopy na Księżycu.
Kolejne pokolenia miały z tym już dużo trudniej. Patrzyliśmy raczej w kierunku sportowców. Dla wielu autorytetami byli Adam Małysz, Robert Kubica, Robert Lewandowski czy Agnieszka Radwańska i Iga Świątek. A co dla osób, które nie są fanami sportu? Tutaj było trudniej. Dla pasjonatów kosmosu duże wydarzenie i wzór do naśladowania był tylko jeden - Austriak Felix Baumgartner. Człowiek, który w ramach komercyjnej misji Red Bull Stratos wyskoczył z balonu stratosferycznego umieszczonego na wysokości blisko 39 tys. metrów nad ziemią. Pilot pobił w ten sposób trzy rekordy. Był to najwyższy lot balonem załogowym, skok ze spadochronem z największej wysokości, oraz osiągnął największą prędkość spadania.
Dla osób, które nie były fanami tego typu misji, jej nazwa dziś pewnie mówi niewiele. Nowe pokolenia potrzebowały nowego przykładu.
Polak w kosmosie, a co z Polską?
Wielkie święto polskiego przemysłu i nauki, historyczny moment, idealne zwieńczenie polskiej prezydencji w Unii Europejskiej. Wydarzenie, na którym osobiście powinni się zjawić najważniejsi politycy, prawda?
Do USA na start misji Axiom-4 nie poleciał ani prezydent Andrzej Duda, ani premier Donald Tusk, ani minister Krzysztof Paszyk, który nadzoruje Polską Agencję Kosmiczną. Na miejscu zdarzenia była jedna polityczka. Tylko dlatego, że prywatnie jest żoną Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego. Czy tak to powinno wyglądać? Ocenę pozostawię czytelnikom.
Premier polskiego rządu oglądał start z Warszawy. Odwiedził Centrum Nauki Kopernik, gdzie organizowano wydarzenie dla młodzieży. Na sali był również minister Krzysztof Paszyk. W portalu X na profilu szefa rządu pojawił się wpis o treści: "Kto wie, ilu przyszłych polskich kosmonautów oglądało ze mną start Sławosza? Wszyscy byli bardzo przejęci i bardzo dumni". Szanowny panie premierze, służby prasowe szefa rządu i każdy, kto ma dostęp do konta na X pana premiera - kosmonautów wysyłają Rosjanie. W Europie i USA wysyłamy astronautów. Może jest to drobiazg, ale w takich momentach ma duże znaczenie. Nie dość, że premier nie był obecny osobiście na starcie, to pokazał też tym wpisem, że nie był do tej chwili przygotowany nawet w tak podstawowych kwestiach, jak nazewnictwo.
Kilka słów na X napisał także szef resortu rozwoju i technologii. Minister Krzysztof Paszyk również zauważył, że "co najważniejsze - to ogromna inspiracja dla młodych ludzi w Polsce. Kosmos jeszcze nigdy nie był tak blisko". Mimo prób umówienia się na rozmowę i zapytania o pomysły resortu na inspirowanie młodzieży, rozwój przemysłu kosmicznego i rolę misji dla przyszłości polskie gospodarki, nie udało nam się spotkać z ministrem.
Połączenie z Ziemią. Jest nadzieja
Nieco więcej pozytywnych sygnałów usłyszeliśmy 2 lipca podczas pierwszego łączenia Sławosza z Polską. Najpierw odbyło się spotkanie z uczniami i studentami, podczas którego polski astronauta odpowiadał na pytania i przeprowadził proste eksperymenty zaproponowane przez młodzież. W kolejnej części połączył się z premierem Donaldem Tuskiem i zgromadzonymi w sali ministrami.
Cała Polska jest przekonana, że to, co robisz i dzięki temu, że są tam polskie eksperymenty, to impuls, który otwiera nas na bardzo świetlaną przyszłość.
- Kosmos inspiruje miliony polskich chłopców i dziewczynek, tak, jak inspirował mnie. Dostęp dla polskich naukowców i polskiego przemysłu do takiego miejsca jak Międzynarodowa Stacja Kosmiczna, będzie kluczowe w budowaniu naszej przyszłości technologicznej. [...] mierzymy wysoko. Myślę, że w przyszłości takie laboratoria nie tylko będą dostępne dla polskich instytutów, ale będziemy je także budować w Polsce - powiedział z orbity Sławosz Uznański-Wiśniewski.
- Cała Polska czeka na twój powrót i możesz być pewny, że nie damy ci spokoju i będziesz miał bardzo dużo ważnych rzeczy do zrobienia dla całego kraju - powiedział premier Donald Tusk. Te słowa szefa rządu dają iskierkę nadziei, że politycy przygotowali plan na wykorzystanie wizerunku, wiedzy i autorytetu Sławosza do inspirowania kolejnych pokoleń. Nadziei, gdyż o konkretnych planach nic nie wiemy.
Sławosz, odpowiadając na słowa premiera, powiedział, że zdaje sobie sprawę z tego, ile czeka go pracy po powrocie, i jest "do dyspozycji w każdym wymiarze, w jakim mógłby pomóc budować przyszłość Polski".
Mozolną pracę w celu promowania misji Ignis i przybliżania sylwetki Sławosza robi od wielu miesięcy także Polska Agencja Kosmiczna (POLSA). Jest ona jednak w bardzo niekomfortowej sytuacji, gdyż de facto jest tutaj tylko pośrednikiem. Misja organizowana jest bowiem przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA). Trzeba także pamiętać, że oficjalnie Sławosz Uznański-Wiśniewski jest astronautą projektowym z ramienia ESA, a nie POLSA. Polska agencja wykorzystuje więc fakt obecności Polaka w korpusie astronautów, ale nie jest "właścicielem" misji ani wizerunku naszego astronauty.
Na koniec jeszcze raz przypomnę część przemówienia Sławosza: Niech ta misja będzie początkiem epoki, w której nasza odwaga i nieustępliwość kształtują nowoczesną Polskę. Dla nas i dla przyszłych pokoleń.