"Facebook nie działa". Tak, to ogromny problem
22.02.2018 13:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Poczułem się jak Tom Hanks w filmie "Terminal". Mnie też nie chciano wpuścić i zabrano paszport. Ten cyfrowy. O nazwie "Facebook". A wszystko dlatego, że serwis przestał działać.
“Facebook nie działa” - napisał mi kolega. Nie działa to nie działa, trudno, pewnie zaraz wstanie, tak jak zwykle. Nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia, dopóki nie chciałem posłuchać piosenki. Wszedłem na Spotify, klikam zaloguj i… nic. No tak - przecież moje konto powiązane jest z Facebookiem. I nie tylko to. Loguję się w ten sposób również w innych miejscach, ze zwykłego lenistwa. Prosta awaria pokazała, że to bardzo zły pomysł.
Facebook wstał po 15 minutach. Ale wyobraźmy sobie, że nie działa przez pół dnia. Albo całą dobę. Tydzień. “Szczerze to ten komunikat może być nawet na zawsze” - tak skomentował awarię jeden z czytelników serwisu money.pl. Nie zgadzam się. Ja miałbym z tym spory problem.
Nawet na Naszej-Klasie można logować się kontem na Facebooku, co jest nie tylko zabawne, ale też oznacza, że da się to zrobić wszędzie i chętnie z tego skorzystamy. A awaria Facebooka nam to blokuje. To tak, jakby ktoś nam zabrał paszport na lotnisku. “Tu nie możesz wejść, tam też, czekaj i siedź spokojnie”. Wiele miejsc, za które zapłaciłem - jak wspomniane wcześniej Spotify - staje się dla mnie niedostępne lub ograniczone. Mój cyfrowy paszport nie działa, bez Facebooka niewiele mogę.
Trzeba też pamiętać, że poważna i długotrwała awaria Facebooka pociągnęłaby za sobą inne serwisy należące do grupy. Np. Instagram, WhatsApp czy Messenger. Niedziałający komunikator narobiłby jeszcze więcej kłopotów. Z wieloma osobami łączy mnie tylko Facebook - nie mam ich numerów telefonów czy maili. Kontakt byłby utrudniony.
Podobnie jak praca. Facebook ułatwia współpracę, pozwalając na grupowe rozmowy czy wideokonferencje. Jasne, to samo można zrobić np. za pomocą Gmaila, ale czy wszystkie wasze kontakty są również w innych serwisach społecznościowych? Facebook uprościł komunikację, zbierając większość w jednym miejscu. W przypadku innych stron jesteśmy rozproszeni.
A teraz wyobraźmy sobie, że pada również Google. Nie potrzeba wielkiej fantazji, skoro podobny scenariusz niemalże przerabialiśmy - awaria chmury Amazonu spowodowała, że pół internetu przestało działać. Bez konta Google tracimy dostęp do poczty, nie możemy się nawet zalogować na własne urządzenie z Androidem. Wszystko, co trzymaliśmy np. na Dysku Google - zdjęcia, pliki, dokumenty - przepada. Awaria Facebooka to jak ucięcie jednej ręki, zepsute Google - drugiej. I niewiele możemy z tym zrobić.
“Też mi afera” - tak często komentowane są awarie Facebooka. Owszem, to nie żaden koniec świata. Jednak fakt, że na jakiś czas pada usługa, z której korzysta 2 mld użytkowników na całym świecie, to dobra okazja do przemyśleń. I sygnał, że na wszelki wypadek czas uzależnić się od gigantów. Nie mam zamiaru krytykować Facebooka czy Google’a - byłoby to zresztą głupie, skoro z ich ułatwień korzystam, bo to wygodne. Ale wystarczy jedna poważna awaria, by mocno odczuć jej skutki. Dlatego zawsze warto być gotowym i trzymać ważne dane w zapasie, a logować się do serwisów innym kontem. Ja o tym zapomniałem i 15 minutowa przerwa w działaniu Facebooka pokazała, że to duży błąd.