Canon i Panasonic zawieszają produkcję w Chinach

Canon i Panasonic zawieszają produkcję w Chinach

Canon i Panasonic zawieszają produkcję w Chinach
Źródło zdjęć: © AP
17.09.2012 10:44, aktualizacja: 17.09.2012 12:24

Panasonic zawiesił produkcję w dwóch fabrykach w Chinach, a trzecią zamknął, Canon zawiesza produkcję w trzech zakładach.

Jak poinformował Panasonic, fabryki, gdzie produkcja została wstrzymana, zostaną ponownie otwarte po oszacowaniu strat. Nie sprecyzowano jednak, kiedy to nastąpi. Rzecznik firmy Atsushi Hinoki oświadczył, że trzecia fabryka w Chinach została zamknięta po tym jak kilku pracowników "sabotowało" tam produkcję. Fabryka pozostanie zamknięta co najmniej do wtorku.

Tymczasem firma Canon zapowiedziała, że w związku z antyjapońskimi protestami zawiesi w poniedziałek i wtorek produkcję w trzech spośród czterech swoich fabryk w Chinach. Według japońskich mediów, ma to się stać w fabryce drukarek laserowych w prowincji Guangdong, fabryce kamer cyfrowych w tej samej prowincji oraz fabryce kserokopiarek w prowincji Jiangsu.

W weekend tłumy demonstrantów obrzucały kamieniami budynki ambasady Japonii w Pekinie, plądrowały japońskie fabryki, sklepy i restauracje oraz niszczyły samochody japońskich marek podczas protestów przeprowadzonych w wielu miastach Chin. Manifestacja miała dość gwałtowny charakter. Policja zmagała się z tłumem, chcąc powstrzymać go przed wtargnięciem na teren japońskiej placówki dyplomatycznej.

Przyczyną zamieszek było ogłoszenie 11. września przez Tokio decyzji o odkupieniu od prywatnych japońskich właścicieli bezludnych wysp na Morzu Wschodniochińskim, do których pretensje roszczą zarówno Chiny, jak i Japonia. Pekin określił ten krok jako _ "prowokacyjne pogwałcenie" _ jego suwerenności.

_ "Zwróćcie nam nasze wyspy! Japońskie diabły, precz!" _ - krzyczeli demonstranci. Wśród nich - jak donosi Reuters - był też transparent wzywający do wypowiedzenia wojny.

Napięcia, które między dwoma największymi gospodarkami Azji narastają od kilku tygodni, wywołały również protesty w innych miastach Chin, m.in. w Si-anie, Suczou, Czangszy i Nankinie. Zmusiły także ministra spraw zagranicznych Japonii do przerwania oficjalnej wizyty w Australii i powrotu do Tokio w celu uspokojenia sytuacji.

Spór terytorialny zaostrzył się w piątek, gdy do wysp zbliżyło się sześć chińskich jednostek patrolowych. Chińskie ministerstwo spraw zagranicznych poinformowało w komunikacie, że okręty prowadziły nadzór morski. Wcześniej wyspy odwiedzali japońscy nacjonaliści.

Ewidentnie widać, że japońskie firmy bezpośrednio padają ofiarą protestów

Bezludne wyspy, nazywane przez Japończyków Senkaku, od lat administrowane są przez Tokio. Roszczenia do nich zgłaszają Chińczycy, którzy nazywają je Diaoyu. Spór o wyspy toczy się również z Tajwanem, który używa nazwy Tiaoyutai. Wyspy znajdują się w pobliżu bogatych łowisk i prawdopodobnie dużych złóż ropy naftowej i gazu.

Konflikt odbije się na gospodarkach

Według analityków spór o wyspy zaczyna uderzać w japońskie firmy działające w Chinach. _ "Ewidentnie widać, że japońskie firmy bezpośrednio padają ofiarą protestów" _ - ocenił w rozmowie z BBC Shaun Rein z China Market Research Group.

Według niego japońscy producenci mogą przez to szukać możliwości prowadzenia działalności poza Chinami._ "Mogą rozważać przeniesienie produkcji do Tajlandii lub innych państw, które chętniej przywitają japońskie inwestycje" _ - dodał Rein. W jego ocenie takie decyzje mogą mieć negatywny wpływ na wzrost gospodarczy Chin oraz całościowo na stosunki handlowe między Chinami i Japonią, będącymi największymi gospodarkami w Azji.

Jak konflikt między azjatyckimi państwami przełoży się na ceny ich sprzętu, ciężko na razie oceniać, ale przedłużające się zawieszenie działalności lub przeniesienie jej poza Chiny z pewnością odbije się na konsumentach, również tych w Polsce.

Źródło artykułu:PAP
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (260)