"You've received a greeting ecard ( postcard )" - czyli szkodnik w pocztówce

"You've received a greeting ecard ( postcard )" - czyli szkodnik w pocztówce10.08.2007 22:30

Od przynajmniej miesiąca nasze skrzynki pocztowe zasypuje spam, z którego wynika, że ktoś był na tyle miły, by przysłać nam elektroniczną pocztówkę. Niektóre filtry nauczyły się już wychwytywać te wiadomości, jednak rosnąca liczba przychodzących e-maili sugeruje, iż wiele osób daje się nabrać na fałszywe e-kartki. Jeśli i ty postanowiłeś kliknąć w odsyłacz prowadzący jakoby do życzeń, powinieneś zacząć się martwić. Twój komputer mógł się stać zombie, które zasypuje innym internautom skrzynki albo uczestniczy w atakach DDoS. Niezbyt miła wiadomość, prawda?

Tylko dziś autor tego tekstu dostał pięć e-maili z informacją, że ktoś przygotował dla niego elektroniczną pocztówkę. Sądząc po adresach IP w nagłówkach, jeden przyszedł z Afryki, trzy z bliżej nieokreślonego kierunku i jeden z Francji. W początkowym okresie były to najwyżej trzy e-maile dziennie, co pozwala nam sądzić, że - mimo licznych ostrzeżeń firm produkujących oprogramowanie antywirusowe oraz portali z branży IT - ciągle zdarzają się użytkownicy, którzy wierzą w anonimowe elektroniczne pocztówki.

Źródło zdjęć: © Typowa wiadomość z informacją o pocztówce
Źródło zdjęć: © Typowa wiadomość z informacją o pocztówce

Postanowiliśmy sprawdzić, co tak naprawdę może spotkać naiwnego użytkownika. Naszym poligonem doświadczalnym był komputer z Windows XP Professional SP2, Internet Explorerem 7 oraz niemal wszystkimi łatami bezpieczeństwa dostępnymi na dzień testu ( dwie ostatnie właśnie się instalowały ).

Pierwsze kroki

Po uruchomieniu systemu, wystartowaliśmy przeglądarkę internetową ( IE7 ) i wpisaliśmy w niej adres z e-maila. Aplikacja poprosiła nas o zainstalowanie dwóch formantów ActiveX o nazwie _ Microsoft Data Access - Remote Data Services Data Control _ oraz _ Zawartość Shell WebView i biblioteka formantów _.

Źródło zdjęć: © Ecard.exe - wyłączyłeś JavaScript? W takim razie musisz zarazić się sam
Źródło zdjęć: © Ecard.exe - wyłączyłeś JavaScript? W takim razie musisz zarazić się sam

Rozsądnemu użytkownikowi już w tym momencie powinno zapalić się czerwone, ostrzegawcze światełko. Odwiedzając witrynę, która nie legitymuje się żadnym sensownym adresem ( np. www.pcworld.pl, www.google.pl, www.microsoft.pl itd. ), a zamiast tego przedstawia się jako IP ( http://130.11.32.12 itd. ), należy zachować daleko idącą ostrożność i w żadnym wypadku nie wolno jej pozwolić na instalowanie w systemie dodatków.

Zaskoczenie

Po zainstalowaniu dodatków nadszedł moment na najważniejszy krok: na uruchomienie pliku EXE. Mimo naszej delikatnej pomocy, ecard.exe nie potrafił załadować się do pamięci wykorzystując luki w przeglądarce - ani w Operze, ani w Firefoksie, ani w IE. Istnieją ponoć jednak wersje, które _ potrafią odnaleźć starą dziurę w aplikacjach Mozilli, Opera Software i Microsoftu, by zainfekować system bez udziału użytkownika _.

Plik ecard.exe nas zaskoczył. Zamiast wywoływać pożar, spowodował restart komputera. Zaczęliśmy się zastanawiać, co może być przyczyną problemu. Najbardziej prawdopodobne okazały się dwie hipotezy:
1 ) aplikacja jest napisana na tyle źle, że nie działa na wielu typowych komputerach,
2 ) aplikacja jest napisana na tyle dobrze, że potrafi wykryć przynajmniej niektóre wirtualne maszyny.

Tutaj drobne wyjaśnienie: aby uniknąć masowo rozprzestrzeniającej się infekcji, zarażaliśmy Windows XP zainstalowane na wirtualnej maszynie VMware Workstation uruchomionej wewnątrz Visty. Skłanialiśmy się do hipotezy numer 1 - widzieliśmy już setki źle napisanych wirusów, które zamiast formatować dyski i po cichu instalować rootkity, powodowały wystąpienie krytycznych błędów - ale na wszelki wypadek zdecydowaliśmy się na sprawdzenie również drugiej opcji. Uznaliśmy, że jeśli ecard.exe jest aż tak dobry, by rozpoznawać wirtualne maszyny, na pewno zaimplementowano w nim również "obsługę" MS Virtual PC 2007.

Niebywałe - rozpoznał! Efekt był identyczny jak w wypadku VMware, tuż po uruchomieniu pliku wykonywalnego wirtualna maszyna się zrestartowała.

Na szczęście po kilku próbach z różnymi pocztówkami udało nam się znaleźć ecard.exe, który nie powodował ponownego uruchomienia ani VMware Workstation, ani VirtualPC.

Zabawa w pożar

Przed uruchomieniem trzeciej czy czwartej z kolei aplikacji postanowiliśmy się zabezpieczyć. Oprócz Process Explorera - http://www.idg.pl/ftp/pc_3614/process.explorer.8.4.html i TCPView - http://www.pcworld.pl/porada/85006.html przycięliśmy łącze między wirtualną maszyną a Internetem oraz uruchomiliśmy na maszynie-gospodarzu ( wewnątrz niej działał Windows XP ) Wiresharka - http://www.idg.pl/artykuly/53872_1.html.

_ Process Explorer miał za zadanie pokazać nam uruchamiające się w tle programy. TCPView wyświetlał wszystkie połączenia. Wireshark pozwalał nam na przechwycenie i analizę pakietów przesyłanych między wirtualną maszyną a Internetem. _

Po załadowaniu ecard.exe udało nam się zaobserwować, że program natychmiast deaktywował zaporę ogniową ( system poinformował o tym wyświetlając dymek ) i połączył się z adresem 66.148.74.35, gdzie pobrał kolejny plik EXE i załadował go do pamięci po uprzednim rozpakowaniu.

W oknie TCPView zauważyliśmy "eksplozję" plików uruchamiających się przez plik services.exe ( ładujący w systemie usługi ) i łączący się z kolejnymi komputerami-zombie. W ciągu pięciu sekund nasza maszyna uruchomiła kilkanaście połączeń, a kolejnych kilka nawiązywała i zrywała.

Efekt? Oprócz dymków ostrzegających o wyłączonej zaporze system lekko zwolnił, a zamontowany na procesorze wiatrak przyspieszył. Nie był to jednak efekt przeszkadzający w normalnej pracy - bardzo zajęty sobą użytkownik nie zauważyłby problemu. A już na pewno nie zdołałby dostrzec, że w katalogu Windows pojawiły się dwa pliki: windev-peers.ini oraz windev-[osiem_znaków].sys.

Koniec eksperymentu

Postanowiliśmy, że 60 sekund po infekcji odetniemy wirtualnej maszynie dostęp do Internetu blokując połączenia na poziomie VMware. Zrobiliśmy to. Jednak przeglądając później logi byliśmy zaskoczeni, ile Nuwar zdołał osiągnąć:
- czas maszyny został zsynchronizowany ( przestawiony - późnił się o ok. 10 minut ); z pewnością ułatwia to operatorom sieci przeprowadzenie dobrze skoordynowanych ataków,
- na trzy adresy e-mail zgromadzone w książce adresowej Outlook Expressa zostały wysłane wiadomości informujące o, oczywiście, elektronicznej pocztówce czekającej na odbiorcę na komputerze w Niemczech.
- robak podtrzymywał połączenia z 10-15 maszynami z całego świata stanowiącymi prawdopodobnie fragment dużo większego botnetu.

Wystarczyło 60 sekund...

Zamiast zakończenia

Nie należy powtarzać opisywanych w artykule eksperymentów. Jeśli zdarzyło ci się otworzyć wirtualną pocztówkę, pobierz ostatnie sygnatury w programie antywirusowym lub zdecyduj się na całkowite odświeżenie ( ponowną instalację ) systemu operacyjnego.

Źródło zdjęć: © System w stanie rozpadu. Na tym etapie pozostało nam odłączenie komputera od Sieci i zainstalowanie aktualnego antywirusa albo ręczne wydłubywanie Yodi/Nuwara z Windows
Źródło zdjęć: © System w stanie rozpadu. Na tym etapie pozostało nam odłączenie komputera od Sieci i zainstalowanie aktualnego antywirusa albo ręczne wydłubywanie Yodi/Nuwara z Windows

Na dzień 10.08.2007 większość popularnych programów antywirusów rozpoznaje "pocztówkę" jako robaka o nazwie Yodi, Peed, Peacomm, Nuwar lub Storm, w zależności od producenta. Jeśli uważasz, że twój komputer ciągle jest zarażony lub przynajmniej znajduje się w sieci zombie, uruchom program HijackThis i umieść logi ( wyniki działania aplikacji ) na Forum IDG.pl - http://forum.idg.pl/index.php?showforum=84. Na pewno znajdzie się ktoś, kto zechce ci pomóc.

No i zapamiętaj: nie odbieraj pocztówek od nieznajomych.

Źródło artykułu:PC World Komputer
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.