Wrocław – miasto zamknięte. Jak pokonano epidemię ospy?

Wrocław – miasto zamknięte. Jak pokonano epidemię ospy?22.01.2021 11:52
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

Zakaz przemieszczania, patrole na rogatkach i masowe szczepienia. Zdecydowane działania podjęte podczas epidemii ospy uratowały przed laty Wrocław. Skąd wzięła się zaraza i jak wyglądało życie w zamkniętym mieście?

Zaczęło się, jak to zwykle bywa, cicho i spokojnie. Nierozpoznany wirus infekował i zabijał, jednak przez długi czas mógł działać całkowicie bezkarnie. Ofiary śmiertelne przypisywano innym chorobom, a błędne rozpoznanie objawów miewało tragiczne skutki.

Pierwszy nosiciel ospy został zdiagnozowany na początku czerwca 1963 roku jako ofiara malarii. Wśród kolejnych rozpoznano ospę wietrzną i białaczkę.

Na właściwy trop naprowadził lekarzy dopiero 4-latek, który po przebyciu ospy wietrznej był na tę chorobę uodporniony, a mimo tego – po wcześniejszym wyleczeniu – ponownie zaczął wykazywać jej objawy. W takiej sytuacji diagnoza mogła być tylko jedna.

Od pierwszego zachorowania do rozpoznania zagrożenia i ogłoszenia epidemii minęło aż 47 dni, po których oficjalnie stwierdzono: we Wrocławiu jest ospa właściwa! 17 lipca 1963 roku ogłoszono stan epidemii.

Miasto zamknięte

Choć pomysł, by otoczyć miasto wojskowym kordonem sanitarnym odrzucono, Wrocław stał się miastem zamkniętym. Na drogach wyjazdowych z miasta milicja rozstawiła posterunki, sprawdzające szczepienia przemieszczających się osób. Zamknięto część instytucji i obiektów użyteczności publicznej, a osoby podejrzane o infekcję umieszczano w izolatkach.

Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

Miasto nabrało osobliwego wyglądu – niezliczone klamki owinięte były bandażami nasączonymi środkiem dezynfekującym, a popularne stało się witanie bez podawania dłoni.

O postawach mieszkańców w tamtym trudnym czasie pisze Adam Bednarek: - Np. złapać taksówkę można było wyłącznie wtedy, gdy pokazało się taksówkarzowi kwitek zaświadczający o szczepieniu albo chociaż świeże rany na rękach, świadczące o wizycie w punkcie szczepień. Z czasem sami pasażerowie zaczęli domagać się tego samego od kierowców - inaczej wybierali przejazd u innego przewoźnika.

Kluczowym elementem walki z zarazą było zapewnienie odporności mieszkańcom. Rozpoczęła się akcja masowych szczepień. Warto przy tym podkreślić, że choć na wszelki wypadek władze wprowadziły przymus szczepień i kary za ich unikanie, Wrocławianie nie zlekceważyli problemu. Zaszczepiono wówczas 98 proc. mieszkańców miasta, a brakujące szczepionki sprowadzano m.in. ze Związku Radzieckiego.

- Gdy wyjeżdżaliśmy z Wrocławia wojsko sprawdzało cały autobus — czy dzieci mają szczepienia. Te dzieci, które nie miały zagojonej szczepionki nie mogły wchodzić do wody, nie mogły się kąpać - wspomina uczestniczka tamtych wydarzeń. - Byliśmy pod kontrolą. Nie mogliśmy się nigdzie poruszać, wszyscy się bali z nami zadawać. Bali się, że się zarażą. Wszędzie byliśmy zawożeni osobno. Byliśmy odizolowani, odsunięci od ludzi. Nikt nie chciał się z nami bawić. Jak wracaliśmy również odbywało się sprawdzanie — czy wszyscy jesteśmy z Wrocławia i czy nikogo nie przewozimy.

Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

Zdecydowane działania przyniosły skutek. Od początku sierpnia sytuacja epidemiologiczna zaczęła się stabilizować, zagrożenie ustępowało, a 19 września ogłoszono koniec epidemii. Choć zachorowało 99 osób, zmarło zaledwie 7, z czego 4 były pracownikami służby zdrowia.

Co istotne, liczba osób, które zachorowały, i liczba ofiar były znacznie niższe od prognozowanych przez ekspertów Światowej Organizacji Zdrowia. Według nich we Wrocławiu miało zachorować 2 tys. osób, przy śmiertelności sięgającej 10 proc., a stan epidemii miał trwać aż dwa lata.

Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

Fałszywa książeczka szczepień

Warto przy tym wspomnieć, skąd w ogóle w stolicy Dolnego Śląska pojawił się groźny i – mimo wszystko dość rzadki w tamtym czasie – wirus? Po nitce do kłębka, udało się odnaleźć pacjenta zero.

Okazał się nim Bonifacy Jedynak, wysoki stopniem funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa, który w 1963 roku wykonywał jakieś zadania w Azji. Ze służbowej podróży powrócił z walizką pamiątek i… wirusem.

Cały tragizm tej historii sprowadza się do faktu, że wcale nie musiało tak być! Oficer SB tuż przed wylotem dostał bowiem sfałszowaną książeczkę szczepień, którą – zaocznie, beż żadnego badania czy wywiadu z zainteresowanym – wystawił kierownik wrocławskiego Wydziału Zdrowia i Opieki Społecznej Miejskiej Rady Narodowej.

Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

Zagubione próbki

Ospa prawdziwa jest dzisiaj reliktem przeszłości. W 1980 roku uznano ją za eradykowaną – zdaniem Światowej Organizacji Zdrowia wywołujący ją wirus został całkowicie zwalczony u ewentualnych nosicieli. Nie występuje u ludzi, zwierząt ani w ich otoczeniu.

Pokonanie ospy prawdziwej, wsparte powszechnymi szczepieniami, to przykład wspaniałego triumfu medycyny nad zagrożeniem, które od stuleci wisiało nad ludzkością. Choć nie zawsze poprawnie ją rozpoznawano, przed wiekami dziesiątkowała społeczności Indii czy Europy. Krwawe żniwo zebrała także w Ameryce, gdzie – jak sądzi część badaczy – przyczyniła się do upadku imperiów Azteków i Inków. Jeszcze w XX wieku zabiła, według różnych szacunków, 300 - 500 mln ludzi.

Wytępienie ospy prawdziwej jest więc wielkim sukcesem, jednak warto pamiętać, że nie musi ono oznaczać całkowitego usunięcia wirusa z naszej planety. Miejscem, gdzie mógł przetrwać są m.in. wojskowe laboratoria, bo wirus ospy prawdziwej jest – z punktu widzenia wojska – skuteczną bronią biologiczną. Nic dziwnego, że np. Szwajcaria nadal, mimo dziesiątek lat od pokonania ospy, nadal przechowuje zapasy szczepionek.

Co więcej, ewentualna epidemia może być dzisiaj dziełem przypadku. Całkiem niedawno, w 2014 roku kilka próbek ospy odnaleziono w pobliżu Waszyngtonu podczas porządkowania magazynu, należącego niegdyś do Narodowego Instytutu Zdrowia. Przez 50 lat leżały sobie niepilnowane, w kartonowym pudełku.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.