Rzeź wołyńska. Tym Polakom udało się ją przetrwać

Rzeź wołyńska. Tym Polakom udało się ją przetrwać11.07.2019 12:17
Źródło zdjęć: © ciekawostkihistoryczne.pl

Kiedy pogrążoną we śnie wieś otaczał tłum uzbrojonych i zdeterminowanych oprawców, mieszkańcy mieli niewiele czasu. Zaraz rozlegały się pierwsze strzały i rozdzierające ciemność krzyki. Jeśli chcieli przeżyć, musieli działać natychmiast. Ci ludzie zdołali ocalić życie i ujść cało z rzezi wołyńskiej. Jak to zrobili?

To była najważniejsza niedzielna msza, suma. Zawsze wówczas znajdowało się w kościołach najwięcej wiernych. 11 lipca 1943 roku ten fakt postanowili wykorzystać ukraińscy nacjonaliści, atakując polskie świątynie na Wołyniu, w tym tą w Kisielinie. W miejscowości jednak nie wszystko poszło po myśli napastników. Uzbrojeni Ukraińcy czekali pod kościołem, aż ludzie zaczną wychodzić z mszy, wprost pod lufy ich karabinów, tymczasem ktoś zauważył podstęp i zaalarmował wiernych.* Zamiast wystawiać się na strzał, część osób cofnęła się do wnętrza i uciekła na połączoną z kościołem plebanię*.

Rzeź wołyńska - ci, którzy przeżyli

Wśród osób, które schroniły się w tym budynku znajdowali się rodzice kompozytora Krzesimira Dębskiego: osiemnastoletnia Aniela Sławińska i dwudziestojednoletni Włodzimierz Sławosz Dębski. Kilka miesięcy wcześniej mężczyzna oświadczył się swojej sympatii, jednak ta odrzuciła propozycję małżeństwa uznając, że jest zbyt młoda. Kiedy jednak znaleźli się w obleganej przez ukraińskich nacjonalistów plebanii, ojciec kompozytora ponowił propozycję. Tym razem został przyjęty, choć ani on, ani świeżo upieczona narzeczona nie mogli mieć pewności, że przeżyją noc.

Polacy ukryci na plebanii nie zamierzali się poddać i stawiali odpór atakującym. Granaty wrzucane przez okna natychmiast odrzucali. Gdy napastnicy próbowali dostać się do środka po drabinie przystawionej do okna, rzucali w nich cegłami. Kiedy podpalone zostały drzwi odgradzające Polaków od atakujących, gaszono je moczem, byle nie osłabły i powstrzymały morderców.

Obroną dowodził Włodzimierz Sławosz Dębski, który ledwo wywinął się wówczas śmierci – został poważnie ranny w nogę i gdyby nie to, że przyszła żona robiła mu prowizoryczne opatrunki, wykrwawiłby się na łóżku należącym do księdza. Po kilkunastu godzinach atakujący odeszli, a broniącym się Polakom ukazał się straszliwy widok. 80 osób zginęło, jednak im udało się przetrwać.

Sól w oku

W niektórych miejscowościach, na wieść o ponawianych napaściach na Polaków, zaczęto się organizować. Wśród takich ośrodków oporu znalazły się Zasmyki. W tej osadzie było około stu polskich gospodarstw. Mężczyźni zaczęli wyciągać dawno ukrytą broń i tworzyć samoobronę. Skąd w samym środku okupacji wzięli karabiny? Część pochodziła jeszcze z kampanii wrześniowej, inne dostały się w ręce chłopów, gdy Sowieci w panice cofali się po napaści Trzeciej Rzeszy na ZSRR. Zapobiegliwi gospodarze ukrywali te kłopotliwe fanty, zabezpieczając je przed wilgocią. W 1943 roku wydobyli je ze schowków i doprowadzili do stanu używalności.

Jak wspomina mieszkanka Zasmyk, urodzona w 1927 roku Janina Wójcik, w książce Anny Herbich „Dziewczyny z Wołynia”:

Dowódcy samoobrony zorganizowali system alarmowy, patrole i warty, które nocami czuwały na obrzeżach wsi. Dzięki temu nie musieliśmy spać w zbożu lub lesie, jak czyniła to ludność wielu innych polskich miejscowości. W Zasmykach trwały intensywne szkolenia, samoobrona zwiększała szeregi. Nawiązano kontakt z Kedywem. W efekcie wieś zamieniła się w twierdzę. Dla banderowców – trudny orzech do zgryzienia.

Janina Wójcik

Mieszkanka Zasmyk, urodzona w 1927 roku wspomina w książce Anny Herbich „Dziewczyny z Wołynia”.

Na wieść o prężnie działającej samoobronie, do Zasmyków zaczęli ściągać Polacy z innych narażonych na atak lub już napadniętych miejscowości. W gospodarstwie należącym do rodziny Janiny Wójcik koczowało około 60 osób. Wieś odpierała kolejne ataki z pomocą oddziału Władysława Czermińskiego „Jastrzębia”.

Żołnierze Armii Krajowej stosowali ciekawą taktykę – tak poruszali się po terenach okalających Zasmyki, by Ukraińcom wydawało się, że w okolicy stacjonują znacznie większe polskie siły. W międzyczasie intensywnie szkolili młodych ludzi do walki. Zaprawiony w boju i dobrze przygotowany oddział „Jastrzębia” wkrótce miał się stać częścią 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Wieś zniszczona została dopiero po ataku Niemców, którzy obawiali się uzbrojonych Polaków na tyłach frontu i napadli na Zasmyki w porozumieniu z UPA.

Czy strzelą do trupa żeby upewnić się, że nie żyje?

Matka Józefy Bryg miała przeczucie. Nie chciała nocować już w piwnicy; uznała, że nie jest to bezpieczne. Na wieść, że do wsi zbliżają się ukraińscy nacjonaliści zabrała dzieci i popędziła do Podkamienia, do klasztoru dominikanów, gdzie przebywał spory tłum uchodźców. Niestety intuicja ją zawiodła i to właśnie tam doszło do pogromu.

Źródło zdjęć: © ciekawostkihistoryczne.pl
Źródło zdjęć: © ciekawostkihistoryczne.pl

Napastnicy z UPA odsiali Ukraińców i pozwolili im odejść, po czym rozstawili karabin maszynowy i zaczęli strzelać. Najpierw do Żydów, później do Polaków. Wreszcie serię wymierzono też w rodzinę Józefy.

Dziewczynka, która miała wówczas zaledwie pięć lat, padła przygnieciona ciałem swojej matki jeszcze przed chwilą trzymającej ją w chuście na plecach. Jej ojciec nie zginął od razu, tylko ciężko ranny jęczał coraz głośniej. Oprawcy po chwili podeszli do niego i dobili go pojedynczym strzałem w głowę. Dziewczynki nie tknęli, sądząc że już nie żyje. Janina jednak tylko udawała. Jak możemy przeczytać w jej relacji, którą przekazała Annie Herbich.

Kula trafiła w głowę. Uchem i ustami buchnęła gęsta krew, zalewając mu całą twarz. Schowałam się głębiej pod futro mamusi. Leżałam nieruchomo, udając trupa. Spod ciała mamy wystawała mi jedna noga. Bałam się zmienić pozycję, bo wydawało mi się, że banderowcy zapamiętali pozycję mojego ciała. Jeżeli zobaczą, że coś się zmieniło, zorientują się, że żyję, i mnie zamordują.

Janina Wójcik

Relacja z książki Anny Herbich.

Spod ciała matki wypełzła po kilku godzinach, gdy była pewna, że ukraińscy nacjonaliści odeszli. Zaczęła w szoku błagać głośno martwą matkę, by ta wstała i z nią uciekała. Jej krzyki dotarły do uszu dwóch napastników znajdujących się jeszcze w pobliżu. Czym prędzej wrócili oni do miejsca, gdzie leżała Janina.

Źródło zdjęć: © ciekawostkihistoryczne.pl
Źródło zdjęć: © ciekawostkihistoryczne.pl

Dziewczynka zdążyła wcisnąć się znowu pod ciało matki i ułożyć w pozycji takiej jak wcześniej. Mordercy zaczęli dobijać rannych. Gdy doszli do miejsca, w którym leżała, jeden z nich stwierdził, że szkoda naboju na ponowny strzał do niej, bo już nie żyje. Jak się okazało, przeżyć zdołał także brat Janiny, również osłonięty przez trupy.

Dla wielu ludzi pojawienie się uzbrojonych nacjonalistów oznaczało straszliwy koniec. Zdecydowana większość kresowych polskich wsi nie broniła się przed atakami, a ich mieszkańcy padali ofiarą brutalnych napaści. Ci, którzy przeżyli, zawdzięczali to swojemu sprytowi, zapobiegliwości, czy pomocy ukraińskich sąsiadów, którzy w porę ostrzegali przed niebezpieczeństwem. Najczęściej jednak odpowiedzialne za przetrwanie były nie wiara, czy rozum, a zwyczajny łut szczęścia, który pozwalał przemknąć bezszelestnie, ukryć się w kępie krzaków, czy pozostać niezauważonym, choć morderca stał o krok dalej.

*Autorką tekstu jest Aleksandra Zaprutko-Janicka - krakowska historyczka i publicystka, współzałożycielka „Ciekawostek historycznych”. Autorka ponad 800 artykułów popularnonaukowych. Autorka "Okupacji od kuchni" i "Piękna bez konserwantów". W 2017 roku ukazała się jej najnowsza książka "Dwudziestolecie od kuchni. Kulinarna historia przedwojennej Polski". Publikował między innymi w „Focusie Historia”, „KUKBUK-u” i „Fakcie”. Interesuje się historią życia codziennego i kobietami w historii. Kolekcjonuje zabytkowe książki kucharskie i przedwojenne AGD.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.