Przyjdzie Facebook i nas zje. Straszenie internetem jest głupie, ale łatwo je sprzedać

Przyjdzie Facebook i nas zje. Straszenie internetem jest głupie, ale łatwo je sprzedać12.04.2018 09:17
Źródło zdjęć: © Pixabay.com | public domain

Afera dotycząca wykorzystania danych z Facebooka spowodowała medialne tsunami. Problem w tym, że niezliczone komentarze i analizy przypominają zabawę dziecka w kąpieli – jest wiele zamieszania i hałasu, ale i tak wszystko sprowadza się do robienia piany. Świat technologii jest obcy i wrogi? Najwyższy czas skończyć z tym straszeniem.

Szanowny użytkowniku Facebooka, niewiele zaryzykuję tezą, że rządzący – a przynajmniej większość z nich – mają w nosie los twoich danych i twoje odczucia na temat prywatności. Atmosfera wokół Facebooka zagęściła się nie dlatego, że ktoś hurtem pościągał dane (zresztą całkowicie jawne i dobrowolnie upublicznione). Problem wypłynął, ponieważ pojawiło się podejrzenie wykorzystania tych danych w amerykańskiej kampanii wyborczej.

Cambridge Analytica mogłaby sobie latami zmieniać rządy i robić przewroty pałacowe w różnych Serbiach, Polskach czy Sierra Leone, i pies z kulawą nogą nie podniósłby powieki w czasie poobiedniej drzemki. Ale manipulowanie wyborami w ojczyźnie wolności? Nie od dzisiaj wiadomo, że na krótkiej liście spraw poważnie traktowanych przez Amerykę znajduje się, obok prawa do broni, deklaratywny szacunek dla republiki. A ten szacunek został właśnie na oczach świata odrobinę podważony.

Źródło zdjęć: © Shutterstock.com
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com

Szpiedzy szpiegują? A to dopiero!

Afera Cambridge Analytica to najlepsze, co mogło nas spotkać. Wyciągnęła na światło dzienne kilka niewygodnych, a istotnych faktów. Choć dla osób zainteresowanych tematem nie ma w nich nic nowego ani szokującego, to zyskała bardzo głośny oddźwięk w mediach. Dzięki temu o kwestiach związanych z prywatnością, przetwarzaniem danych i ich znaczeniem dla świata usłyszą wszyscy.

Problem w tym, że wśród neutralnych głosów, zwyczajnie komentujących całą sprawę, nie brakuje komentarzy może i mocnych, ale pozbawionych sensu. Można je streścić do krótkiego lamentu „olaboga, szpiegujo!”.

A niby co mają robić? Parafrazując niesłusznie przypisywaną de Tocqueville’owi wypowiedź o władzy i pieniądzach, każdy rząd, skądinąd łagodny i liberalny, wykorzysta wszelkie dostępne narzędzia, aby dowiedzieć się o swoich i cudzych obywatelach jak najwięcej. Tak samo każda firma chce poznać odbiorców swoich usług, a tych, którzy nimi nie są, zmienić w klientów. A szpiedzy – co niektórym uzmysłowił dopiero Edward Snowden – szpiegują. Każdy robi to, co do niego należy, choć niekoniecznie wszystkim się to podoba.

Senator nie pojmuje, że jest dojną krową

"A więc uważasz moje dane za dane swojej firmy?” – zapytał senator Bill Nelson podczas przesłuchania Marka Zuckerberga. Ten odpowiedział tak, jak powinien – poprawnie: "Nie. W moim serwisie to pan kontroluje dane, które umieszcza”. Przecież nie mógł powiedzieć sędziwemu senatorowi wprost, że ten – zakładając konto na Facebooku – stał się dla Marka dojną krową.

Źródło zdjęć: © East News | Saul Loeb
Źródło zdjęć: © East News | Saul Loeb

Dane są zbierane zewsząd i w każdy możliwy sposób. Czasem trochę ograniczany prawem, czasem – gdy chodzi o rację stanu – zależny wyłącznie od możliwości technologii. Fala komentarzy i oburzenia wygląda jednak tak, jakby komentatorzy ze zdziwieniem – przypominam, mamy rok 2018! – odkryli, że istnieje coś takiego jak big data, uczenie maszynowe i algorytmy profilujące użytkowników.

Czas na ostrzeżenia dawno minął

Czas, by w alarmującym tonie pisać o tych mechanizmach był i minął dawno temu. Razem z XX wiekiem, brytyjską jurysdykcją nad Hongkongiem i przekonaniem, że palenie nie szkodzi, a globalne ocieplenie to lewacki mit. Owszem, kiedyś można było mieć wątpliwości albo nadzieje. Dzisiaj jest inaczej.

Chętnie rzuciłbym kamieniem, ale – przyznaję z zażenowaniem – sam nie jestem bez winy, często odwołując się w różnych artykułach do naszych obaw, związanych z prywatnością. Uświadamianie zagrożeń związanych z rozwojem technologii uważam wprawdzie za ważne i potrzebne, jednak na narzekania i alarmy jest zwyczajnie za późno.

Tym bardziej, że wiele w nich hipokryzji i absurdu, bo jak inaczej nazwać to, że narzekania na złego Facebooka są publikowane na Facebooku? Nie ma darmowych obiadów - albo jesteś klientem, albo towarem. Nie chcesz płacić za korzystanie z Facebooka gotówką? Żaden problem, zapłacisz inaczej. Zrozum to, albo usuń konto.

"Panie Zuckerberg, czy zechce pan podzielić się informacją, w jakim hotelu pan nocował? Czy podzieli się pan imionami osób, z którymi pisał pan ostatnio?" - pyta w czasie przesłuchania senator Dick Durbin. Nie rozumie, że Zuckerberg nie musi o takie rzeczy nikogo pytać, bo użytkownicy ochoczo, niepytani, obwieszczają publicznie, gdzie i z kim spali.

Świat się zmienił. I zmienia się nadal

Żyjemy w innym świecie, niż nasi rodzice i dziadkowie. Straszenie utratą prywatności nie ma najmniejszego sensu. Utraciliśmy ją już dawno, co trafnie podsumował Vinton Cerf. Sędziwy "ojciec internetu" zauważył, że prywatność może być w dziejach naszej cywilizacji krótkotrwałą anomalią, która pojawiła się mniej więcej wraz z pierwszą rewolucją przemysłową i właśnie dobiega końca.

Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY

Możemy próbować ograniczać dostępną na nasz temat wiedzę, ale w gruncie rzeczy wybór od dawna nie istnieje. Sprowadza się albo do uczestnictwa we współczesnej cywilizacji z całym dobrodziejstwem inwentarza, jak dentysta, taksówki, pizza na dowóz i brak prywatności, albo do pomieszkiwania w leśnej ziemiance i wyścigów z wiewiórkami, kto prędzej dopadnie obsypanej orzechami leszczyny.

Dlatego, szanowni komentatorzy, przestańcie w końcu straszyć! Zachwyceni technologią sami sobie zgotowaliśmy ten los i gdyby jakoś szczególnie nas to uwierało, masowo przestalibyśmy korzystać z Facebooka, Google’a i smartfonów. Nie przestajemy? Cóż, widocznie ta mityczna prywatność nie ma dla nas aż tak wielkiego znaczenia i chętnie przehandlujemy ją za trochę wygodniejsze życie i zniżkowy kupon na zakupy.

Źródło zdjęć: © HBO
Źródło zdjęć: © HBO

Straszenie jest łatwe

Straszenie technologią jest dzisiaj (to kolejny kamyk, który wrzucam do własnego ogródka) potwornie banalne. Być może miało sens w epoce narodzin cyberpunka, który – według wizjonerów i futurystów – miał być dla ludzkości ostrzeżeniem. Dziś jest naszą rzeczywistością, a rolę publicystów z powodzeniem i wdziękiem wzięła na siebie popkultura. Lista seriali i filmów, eksploatujących nasze technologiczne lęki jest długa – choćby "Black Mirror", "Westworld", "Modyfikowany węgiel" czy stareńki "Matrix"…

Dlatego z nadzieją wyglądam mądrych głów, które – zamiast lamentować – podzielą się swoimi przemyśleniami na temat tego, jak żyć w epoce Facebooka, Cambridge Analityca i big data. I co możemy robić, aby powodów do lamentów było jak najmniej. Narzekanie, że jest, jak jest, niczego nie zmienia. Innego świata - na razie - nie mamy.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.