"Precz z Kaczorem – dyktatorem" piszą konta… z Ameryki Południowej. Kto manipuluje w polskim internecie?

"Precz z Kaczorem – dyktatorem" piszą konta… z Ameryki Południowej. Kto manipuluje w polskim internecie?24.07.2017 11:47
Źródło zdjęć: © Forum

Astroturfing już dorobił się rzeszy wyznawców, którzy twierdzą, że ostatnie protesty to efekt wielkiej manipulacji. Astroturfing ma też liczne grono przeciwników, dla których to tylko kolejna teoria spiskowa. Problem jednak istnieje, jest poważny, a fikcyjne konta działają też w Polsce. I to z sukcesami.

“Astroturfing” ma szansę przebić swoją popularnością nawet słynne “fake newsy” i na stałe zagościć w polskim słowniku politycznym. Według Wikipedii astroturfing to anglojęzyczny eufemizm służący do nazwania pozornie spontanicznych, obywatelskich organizacji czy inicjatyw podejmowanych w celu wyrażenia poparcia lub sprzeciwu dla idei, polityka, usługi, produktu czy wydarzenia. Kampania tego typu ma sprawiać wrażenie niezależnej reakcji społecznej, podczas gdy rzeczywista tożsamość jej inicjatora i jego intencje pozostają ukryte.

Dla wielu przykładem na astroturfing są niedawne protesty w sprawie Sądu Najwyższego. Prawicowi publicyści nie wierzyli w przypadek i spontaniczność, skoro wszyscy uczestnicy mieli takie same świeczki. I nie tylko:

- Gdyby to były spontaniczne zrywy ludzi z Poznania i Krakowa, to praktycznie rzecz biorąc każda z tych grup miałaby swoje postulaty (...) a są one rozsyłane wszędzie jakby faksem - mówił w rozmowie z portalem wPolityce prof. Kazimierz Kik.
Można załamywać ręce, że w dobie internetu prof. nie rozumie jego potęgi, ba, nawet nie ma pojęcia, jak działa Facebook. Albo zastanawiać się, czy celowo to pomija, by jego hipoteza miała sens.

Gdy na Twitterze Marcin Czapliński‏ napisał, że w niedzielę wieczorem “zaczęto udostępniać filmik z czwartku (robi wrażenie) z opisem RIGHT NOW”, miałem bardzo proste wytłumaczenie. To nie żadna celowa manipulacja, a tradycyjny “fake news” - czyli puszczenie w świat nieprawdziwej informacji. Skoro hitem są archiwalne transmisje ze stacji kosmicznej, jako udawany materiał "live", to dlaczego ktoś miałby nie puszczać “na żywo” demonstracji sprzed kilku dni. Tym bardziej że obrazki rzeczywiście są efektowne. Ot, zwykła pogoń za klikami.

Ale może rzeczywiście nie o to chodzi? Może komuś zależało, by pokazać protest, który w danej chwili tak naprawdę się nie odbywa?

Sęk w tym, że nie wiemy. A wątpliwości jest więcej.

“Pod postem opublikowanym przez profil TVN24 pojawiły się komentarze uruchomione/zainstalowane w jednym momencie. Komentarze pochodzą z kont prawdziwych osób mieszkających na terenie całej Ameryki Łacińskiej” - informuje portal politykawsieci.pl.

Konta nie są ze sobą powiązane, 80 proc. jest aktywnych, a żaden z profili nie ma związku z użytkownikami na terenie Polski. W komentarzach są za to zgodne: “precz z Kaczorem - dyktatorem”.

Czy to zatroskani mieszkańcy Ameryki Południowej, którzy o protestach w Polsce dowiedzieli się m.in. dzięki twórcy “House of Cards”? A może po prostu ktoś ich zatrudnił i dorabiają sobie w ten sposób - pisząc polityczne komentarze, obserwując polityków PO?

“Niektórzy politycy w przeciągu jednej nocy zyskali kilka tysięcy followersów (...) Dane wskazują na anomalie związaną z dużym udziałem kont spoza granicy Polski” - pisze serwis politykawsieci.pl.

To musi być niepokojące. Naukowcy już dowiedli, że 33 proc. wiadomości wysłanych z Twittera w Polsce pochodziło z fikcyjnych kont. Oskarżenia kierowano w stronę Rosji - wpisy miały wzmocnić polski nacjonalizm i niechęć do Ukrainy.

Portal wirtualnemedia.pl pisał o badaniach Uniwersytetu Południowej Kalifornii. Wynikało z nich, że “20 proc. botów publikujących na Twitterze treści związane z ostatnimi wyborami we Francji zostało wynajętych na czarnym rynku i zamieszczało fake news mające zdyskredytować obecnego prezydenta Emmanuela Macrona”. Podobne sztuczne konta działały podczas wyborów w Stanach Zjednoczonych.

Kto stoi za tego typu sztuczkami w Polsce? Nie wiadomo.

Nie da się jednak ukryć, że korzystają obie strony politycznego sporu. Jedni mają dowód, że obecne protesty to wcale nie wkurzeni młodzi ludzie, a działania potężnego wroga, któremu władza nadepnęła na odcisk. Drudzy mają kolejne potwierdzenie, że ich polityczni rywale to paranoicy, którzy wszędzie widzą zamachy i spisek.

A za wszystko może odpowiadać trzeci gracz, np. zagraniczny, który cieszy się, że Polacy znowu są podzieleni i mają kolejny temat do kłótni.

Problem w tym, że niczego nie wiemy. Możemy się tylko domyślać i podejrzewać. Jest za mało danych, by cokolwiek zweryfikować. To bardzo groźna, niebezpieczna sytuacja.

Tymczasem z astroturfingu już zrobiono kolejny temat do wyśmiewania. Twórca humorystycznych obrazków "Andrzej Rysuje" publikuje komiks, z którego wynika, że wszelkie teorie związane z astroturfingiem to bujdy na resorach. Absurdalne teorie spiskowe. Co, wierzysz, że ktoś ten filmik wypuścił specjalnie? A świeczki to przyniósł protestującym Prometeusz? 1 listopada to też ustawka? Ha-ha-ha!

Na Twitterze wyciągane są wpisy przedstawiające absurdalne teorie. Zgoda, są śmieszne, ale automatyczne wyśmiewanie astroturfingu nie różni się niczym od głosów, że takie same świeczki są dowodem na spisek.

Stanowisko w tej sprawie zależy od tego, po której stronie barykady się stoi: albo nie wierzy się w twitterowe boty, albo twierdzi się, że to finansowane przez Brukselę konta. Absurd goni absurd.

Twitterowe boty manipulujące społeczeństwem to nie teorie spiskowe. Z tym walczą państwa na całym świecie. Można śmiać się z “faksów”, ale lepiej zastanowić się, co zrobić, by płatne trolle były szybciej i skuteczniej namierzane. Albo jak się przed nimi chronić. Tymczasem udaje się, że nie istnieją i nie mogą działać w Polsce. Ewentualnie wierzy się, że są efektem działań przeciwników partii rządzącej z całego świata. Histeryczne komentarze nie przybliżą nas do tego, by internetowe boty nie siały w polskim internecie spustoszenia. A to coraz poważniejszy problem.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.