Olaboga, Unia zabiera nam internet! Jak Google i Facebook walczą o swoje naszymi rękami

Olaboga, Unia zabiera nam internet! Jak Google i Facebook walczą o swoje naszymi rękami20.06.2018 06:18
Źródło zdjęć: © Fotolia | ronstik

Boimy się, że nowe przepisy zniosą wolność w internecie i wprowadzą cenzurę? Bez obaw - po wolności nie ma nawet śladu, a cenzurę szczerze pokochaliśmy. Pozwalamy za to, by wielkie korporacje walczyły o swoje pieniądze naszymi rękami.

Przed laty niejaki Władimir Ulianow, zwany Leninem, miał – podobno – stworzyć termin "pożyteczny idiota". Słowa te określały zachodnich dziennikarzy i intelektualistów, którzy – zafascynowani rewolucją – z entuzjazmem pisali o bolszewikach, ukrywając przed opinią publiczną mroczną stronę czerwonego przewrotu.

Potraktujcie to, proszę, bez urazy, ale mam wrażenie, że identyczną rolę wyznaczyły nam cyberkorpy. Internet pełen jest alarmujących doniesień o tym, że sieć, jaką znamy, właśnie się kończy. Że stoimy u progu powszechnej cenzury, i że koniecznie, ale to koniecznie musimy się sprzeciwić unijnym planom regulacji praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym.

W panującym rozgardiaszu umyka nam fakt, że w gruncie rzeczy "walczymy" (cudzysłów celowy – jedyne, na co nas stać to gniewne artykuły i komentarze) nie o wolność sieci, ale o interesy firm, które poczuły się zagrożone, które poruszą niebo i ziemię, by obronić swój model biznesowy.

Źródło zdjęć: © iStock.com | tanuha2001
Źródło zdjęć: © iStock.com | tanuha2001

Internet monopolistów

Wolność wypowiedzi i dostęp do wiedzy czy dóbr kultury to kwestie ważne i pożądane. Problem w tym, że w internecie od dawna nie występują. Sieć nie jest ani demokratyczna, ani wolnorynkowa - jest podzielona na sektory usług, opanowanych przez monopole, dla których nie ma realnych alternatyw. Dominująca pozycja Google’a czy Facebooka nie jest żadnym sekretem, podobnie jak znaczenie Amazonu, kontrolującego 40 proc. globalnej chmury, czy mniej znanej, ale niezwykle ważnej firmy Akamai, odpowiadającej za 30 proc. ruchu w internecie.

Chcemy protestować przeciwko cenzurze? Dobre sobie, przecież od lat to, co oglądamy w wyszukiwarkach czy społecznościowym streamie jest niczym innym, jak formą cenzury. To informacje przesiane przez sito, którego jedynym celem jest przedstawienie nam takich treści, dzięki którym ktoś będzie mógł jakoś zarobić. Sprzedać nam usługę, wygrać wybory, przekonać do produktu.

Chcemy walczyć o wolność? Nie dostrzegamy, że utraciliśmy ją już dawno wraz z zaakceptowaniem pierwszego regulaminu, dopuszczającego wykorzystanie naszych danych i personalizację. Żyjemy iluzją wolnego dostępu do treści nie dostrzegając, że kanały dystrybucji są od dawna zmonopolizowane, a monopole pozbawiły nas praw, do których rzekomo jesteśmy przywiązani, jak prawo do prywatności czy wolności słowa.

Źródło zdjęć: © Fotolia
Źródło zdjęć: © Fotolia

Pracownicy bez wypłaty

Proponowane przez Komisję Prawną Parlamentu Europejskiego (JURI Committee) zmiany raczej nie zmienią naszej sytuacji. Zmienią za to sytuację tych firm, które zbudowały swój model biznesowy na treściach, należących do kogoś innego, umieszczanych pracowicie przez armię nieopłacanych pracowników, którymi w praktyce są przecież użytkownicy różnych usług.

W sieci nie dość, że jesteśmy towarem, sprzedawanym przez właścicieli usług i serwisów, to jednocześnie stanowimy darmową siłę roboczą. Każda nasza aktywność - lajk, pełen bluzgów komentarz czy link wrzucony na Facebooka, YouTube, Wykop czy pod dowolnym tekstem - generuje ruch, dający się tak czy inaczej sprzedać. W tym kontekście internet nie jest przestrzenią wolności, o którą walczą legendy takie, jak prof. Lawrence Lessig czy Richard Stallman.

Czym byłby Facebook bez użytkowników, pracowicie wrzucających linki? Czym byłoby Google bez możliwości wyświetlania fragmentów cudzej pracy? Czym w końcu byłby - mocno atakujący proponowane zmiany prawa - polski Wykop, gdyby nie mrówcza praca tysięcy ludzi, każdego dnia umieszczających w nim odnośniki do różnych treści?

Źródło zdjęć: © 123RF
Źródło zdjęć: © 123RF

Co może Facebook bez cudzych treści?

Nie trzeba wielkiej przenikliwości, by stwierdzić, że królowie staliby się nadzy. Ich model biznesowy, zbudowany na pozyskiwaniu i przetwarzaniu cudzych danych, zakłada, że większość pracy wykonuje za darmo ktoś inny. I w to właśnie założenie uderza planowana zmiana prawa.

Obrońcy stanu rzeczy często podnoszą kwestię, że próba wprowadzenia "podatku od linków" (termin wprowadza w błąd – chodzi o to, żeby firmy płaciły za wykorzystane treści) miała już miejsce w Niemczech i Hiszpanii. I przyniosła więcej szkody niż pożytku. To prawda. W momencie, gdy Google wyświetla linki wszystkich wokół, tylko nie serwisów z jednego kraju, te serwisy są przegrane. To właśnie wydarzyło się w przytaczanych przypadkach.

Możemy jednak bez wielkiego ryzyka założyć, że sytuacja będzie zupełnie odmienna, gdy - zamiast w jednym, nawet znaczącym kraju - wspólne regulacje będą dotyczyły jednego z kluczowych światowych rynków, jakim jest Unia Europejska. Nietrafne są również przestrogi, dotyczące powszechnej cenzury - prawo cytatu nie jest przecież znoszone, a zmiana to po prostu nałożenie na wydawców odpowiedzialności, którą ci beztrosko zrzucali dotychczas na użytkowników.

Warto spojrzeć na tę kwestię z jeszcze innej perspektywy - jako odłam transatlantyckiej wojny handlowej. Bo przecież internet, a przynajmniej jego "zachodnia" część, jest trwale zdominowany przez korporacje ze Stanów Zjednoczonych i nie ma nic wspólnego z wolnym rynkiem. Naprawdę kogoś dziwi i oburza, że Unia występuje w obronie własnej gospodarki i obywateli?

Źródło zdjęć: © PAP/EPA
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

Ucieczka od wolności

Wiecie, co w tym wszystkim jest najgorsze? Fakt, że nie piszę tu niczego nowego. Że nie odkrywam ukrytej prawdy ani nie demaskuję tajnego spisku. To wszystko lata temu świetnie opisał i skomentował choćby Wojciech Orliński w swojej książce "Internet. Czas się bać". Zwyczajnie przypominam fakty, które jakimś dziwnym trafem przyjęliśmy jako normę i traktujemy jak oczywistość. Cenzury i filtrowania treści od dawna nawet nie zauważamy, podobnie jak uzurpowania przez cyberkorpy prawa do przywłaszczania sobie owoców cudzej pracy.

Gdyby pokoleniu naszych rodziców i dziadków ktoś zaproponował świat, który bez sprzeciwu akceptujemy, ruszyliby z butelkami z benzyną i kamieniami na parlament, oddziały Google’a czy siedziby telekomów. My potrafimy najwyżej pokrzyczeć, że - jak w przypadku niesławnej ACTA - nie oddamy dostępu do porno i pirackich filmów.

Przyjęliśmy rolę pożytecznych idiotów i wdzięcznie ją odgrywamy. Chcemy walczyć o wolność - ale nie własną, tylko firm, które tej wolności nas pozbawiają. Winston Smith byłby dumny – naprawdę pokochaliśmy Wielkiego Brata.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.